retro

Dokładnie 29 kwietnia 1882 roku doktor Ernst Werner von Siemens wyruszył w pierwszą przejażdżkę prototypem pojazdu, który wiele lat później zrewolucjonizował miejski transport publiczny. Elektromote, bo tak swój wynalazek nazwał wtedy Siemens, przypominał solidny powóz.

Poruszał się dzięki dwóm silnikom elektrycznym, do których napędzania wykorzystano prąd stały o napięciu 550 woltów, dostarczany przewodami ze słupów tuż przy drodze. Pierwsza linia trolejbusowa na świecie, którą eksperymentalnie rozwieszono wówczas w Berlinie, miała zaledwie 541 metrów długości…

Tak powstał prototyp pierwszego trolejbusa, który potem stał się popularnym pozjazdem kilku polskich miast, na przykład Stolicy, Kraków na szczęście jakoś bez tego szalonego, niezbyt stabilnego pojazdu się obył i pozostał na popularnych wtedy tramwajach a później i autobusach.
Historia tramwajów w Krakowie sięga roku 1882, kiedy to uruchomiono pierwszą linię tramwaju konnego. W 1901 roku zastąpiły je tramwaje elektryczne. Początkowo były to pojazdy wąskotorowe, a od 1913 roku zaczęły funkcjonować również pojazdy o normalnotorowym rozstawie osi. Dwa systemy współistniały do 1953 roku, kiedy to ostatecznie zlikwidowano sieć wąskotorową. Funkcjonująca sieć normalnotorowa jest rozbudowywana.

Tak wyglądał jeden z pierwszych konnych tramwajów, na Krakowskim Rynku.
Później zastąpione zostały one tramwajami elektrycznymi, jeszcze wówczas też poruszały się one przez centrum miasta: Rynek Główny, ulicą Floriańską na ulice umieszczone już poza obrębem Plant Krakowskich, które zielonym pierścieniem sam środek Krakowa oplatał.
Teraz nie do pomyślenia byłoby puszczenie starymi, zabytkowymi ulicami i placami takich pojazdów, zresztą ruch w centrum miasta został całkowicie już zablokowany. Nie tak dawno pamiętam, że auta normalnie po płycie Runku Głównego się poruszały , teraz ruch jest tam całkowicie zablokowany, ewentualnie ograniczony dla tzw transportu wewnętrznego, zabezpieczającego dowóz towarów do sklepów, czy hoteli.

A dlaczego o tym piszę?

Przed nami upragniona i wypatrywana Majówka, czas relaksu i praktyczne powitanie prawdziwej wiosny.
Co prawda nie pojedziemy na nią ani tramwajami, ani trolejbusami, część uda się za miasto autobusami, a większość swoimi wypasionymi autami.
Nie wiem, czy aura nam sprzyja, ale mniejsza zachorowalność na COVIDA juz w pewnym sensie tak, chociaż wciąż trzeba będzie uważać.
Niestety nie będzie to taka prawdziwa majówka z rozłożonymi nad rzeczką kocykami, ostatnio kapryśna pogoda spowodowała, że trawniki niestety są mokre i łatwo można byłoby się nie tylko przeziębić, ale i wilka złapać, czyli bardzo dotkliwy postrzał kręgosłupa, gdy z bólu wyje się własnie tak jak wyje wilk – stąd tas nazwa.
Ale to jest jednak jeden taki moment, gdy będziemy mogli chociaż na chwilę od brudnej polityki odsapnąć nie przejmować się tym, co się w niej ostatnio wyrabia.
Do tych problemów powrócimy dopiero po długim weekendzie, bo już na 4 maja jest przewidziana specjalnie powołana sesja sejmowa dotycząca Funduszu Odbudowy, który trochę niezgodnie z przewidzianymi w Konstytucjami zapisami, będzie ratyfikowany większością głosów, a nie jak jest zapisane dla traktatów dotyczących umów międzynarodowych większością 2/3 głosów, na co oczywiście opozycja nie chce wyrazić zgody, bowiem o wiele trudniej będzie Kaczyńskiemu osiągnąć tę 2/3 ilość zdobytych głosów poparcia , co może w przyszłości ograniczyć jego samowolę w rozdziale pieniędzy, jednak rząd musiałby się wtedy liczyć nie tylko z mało znaczącymi postulatami Lewicy, którą będzie mu łatwo ominąć, ale z pozostałą całą już opozycją, która stanie razem do walki o sprawiedliwy rozdział unijnych Funduszy i pozbawieniem tym wszystkich Misiewiczów i Obajtków niesłusznie im przydzielonych pieniędzy.
I oby tak się stało, to bardzo ważny etap polskiego być albo nie być.
Zresztą ostatnio wiele ciekawych rzeczy się dzieje w polityce i kasta rządzących zaczyna być nieco zaniepokojona rozwijającymi się niekorzystnymi dla nich faktami, między innymi Prezes NIK bardzo stanowczo udowadnia nieprawidłowości w przeprowadzonych przez Morawieckiego i Sasina kopertowych wyborów, co może owocować z postawieniem Morawieckiego przed Trybunał Stanu a na pewno już sprawę karną i nakaz zwrotu ponad 70 milionów złotych, które nieprawnie zostały wydane.
Również i Ojciec Rydzyk też już nie może być pewny siebie, ostatnio został wezwany do prokuratury w sprawie przekrętów Fundacji Lux Veritatis, w której brał jako jej prezes czynny udział, przez przyjmowanie nielegalnych dotacji ze środków publicznych i nieprawidłowe nimi rozporządzanie, z czego czerpał nielegalne zyski.
Co prawda nie podejrzewam, żeby dzisiejsza prokuratura z Ziobrą na czele, która jest w najlepszej komitywie z Rydzykiem mogła skutecznie przekręty wyjaśnić, ale już jest podstawa do ewentualnych dalszych procesów, już po zmianie rządu i prokuratury sprawiedliwie ocenionej, tak, żeby nawet taka ważna persona jak Rydzyk słusznie za swoje finansowe, nieczyste kombinacje odpowiedział.
Niestety dzisiejsza niezachwiana jak dotąd postawa Ziobry jako naczelnego Prokuratora i zarazem Ministra Sprawiedliwości daje mu tylko pozorną przewagę nad Pisem, bo haki są najważniejszym narzędziem w ich niecnych politycznych rozgrywkach, a to działa w obie strony i obawiam się, że jeszcze sporo wody w rzekach będzie musiało upłynąć, żeby tej całej złodziejskiej, mafii skutecznie pozbyć się bezzwrotnie z Polski, ale do tego jest konieczne bardzo ścisłe porozumienie całej opozycji, a z tym, jak widać różne niestety bywa.
Niby w niektórych sprawach, jak chociażby sprawy wspólnego poparcia w Senacie, czy wspólnego poparcia w nadchodzących wyborach w Rzeszowie cała opozycja doszła do porozumienia, niestety w sprawach wyższych, jakim jest dobro całej Polski wciąż są pewne niedomówienia, która partia ma mieć zdecydowaną przewagę w dowodzeniu przyszłych rozgrywkach, a brak takiego konsensusu niestety prowadzi do tego, że Pis nadal czuje się niezagrożony.
A w obecnej sytuacji nie chodzi wcale o to, która partia ma być priorytetowa, trzeba zgodzić się na tymczasowy rząd porozumienia, który odsunie szkodliwą dla Polski obecną władzę i podjęcie próby naprawy tego, co zostało skutecznie zniszczone.
To powinien być okres przejściowy, potrzebny do odrestaurowania Polski, po którym dopiero będzie można przeprowadzić prawdziwe wybory, prowadzące już do przeprowadzania normalnych politycznych procesów dalszego rozwoju Polski, a następny rząd powinien współpracować z opozycją, a nie bezmyślnie ją zwalczać, zapewniając sobie tym polityczne konfitury, oczywiście pod warunkiem, że mafijna partia Pis zostanie rozliczona ze swoich machlojek i skutecznie odsunięta od polityki, podobnie, jak kiedyś zrobili z wrogą dla Polski partią PZPR, która po prostu została zmieciona z politycznej przestrzeni raz na zawsze.

Ale na razie odłóżmy to na bok i cieszmy się tym, co mamy, czyli długim weekendem, mam nadzieję, że jednak pogodnym, wesołym i słonecznym
Wszystkiego dobrego. 🙂

albo – albo

Trzeba wybrać : Albo Fundusz Odbudowy Kraju z pobranych od Unii pieniędzy, albo zgoda na to, by Krystyna Pawłowska oficjalnie ogłosiła, że Unia to szmata i nie może nam dyktować żadnych warunków, a najlepiej byłoby dla nas Unię całkowicie opuścić.
Na wniosek byłej posłanki Krystyny Pawłowicz Trybunał Konstytucyjny miał wczoraj zbadać, czy prawa unijne są zgodne z naszą Konstytucją.
Tylko że ta rozprawa niestety zbiegła się w złym dla Polski momencie, czyli w chwili, gdy własnie unijne pieniądze do Polski mają wpłynąć, więc sytuacja jest dla rządu niewygodna, trudno brać pieniądze od kogoś, na kogo się pluje, zresztą wydaje mi się, że i Unia do takiej decyzji o niezgodności odniosłaby się w słuszny dla siebie sposób, to znaczy powiedziałaby Polsce : Fora ze Dwora.
No i rząd, który już nie ma pieniędzy, bo wszystko dokładnie już przehulał, zostałby na lodzie, co prawda jego członkowie i ich rodziny są na razie odpowiednio zabezpieczeni, ale niestety nie było by odpowiednich kwot na następne przekupstwo wyborcze – kiełbasa wyborcza zostałaby bardzo mocno odchudzona.
Co prawda sondaże mówią wciąż o trochę ponad trzydziesto procentowym poparciu dla Pisu, który wciąż jest liderem wyborczym, ale trudno ocenić, ile w tym jest prawdy, a ile propagandy.
A na tę propagandę też niestety by im funduszy zabrakło.
Tak więc dyplomatycznie ta sprawa pod byle pozorem została odroczona, na razie do połowy maja, potem pewnie też zostanie prolongowana, zanim fundusze unijne rzeczywiście do Polski przybędą.
A wtedy….no cóż, niby Pis podpisał jakiś tam akt ugodowy z Lewicą, ale znając mentalność i podwójną moralność Pisu, zaraz po otrzymaniu tych pieniędzy uznają, że tamta umowa nie obowiązuje (pod byle jakim zresztą pozorem), a obłowiony rząd znów będzie pasł swoje brzuchy w luksusach, brutalnie deptając przy tym podstawowe prawa pozostałych Polaków.
Oj głupia Lewico! cóż ty złego Polsce uczyniłaś, nawet osądzając przez was, że wasze posunięcia były mądre i słuszne.
Już o tym pisałam wczoraj: WSZYSCY WIEMY, ŻE PIS TO PARTIA OSZUSTÓW I KŁAMCÓW, a takim się z gruntu nie wierzy.
Zresztą obawiam się, że Unia wreszcie zniechęci się do brewerii, które polski rząd wciąż urządza i niestety wszystko wskazuje na to, że nawet przy niezdecydowanej niezgodzie sporej większości Polaków będziemy niestety Unię opuścić musieli, na co oczywiście z wielka radością czeka już Towarzysz Putin, on już będzie wiedział, jak „zagospodarować” osamotnioną Polskę.
Pamiętam tę nasza polską euforię, gdy w 2004 roku do Unii wstępowaliśmy i słyszę już płacz i widzę zgryzotę porzuconych i oszukanych Polaków, którzy znów w niemoc rosyjskich towarzyszy popadnie, a głód, smród i ubóstwo i przede wszystkim ta beznadziejna codzienność, bez żadnych perspektyw będzie marką każdego naszego dnia.
Znów Europa zatrzaśnie nam drzwi przed nosem i nie wiadomo czy kiedykolwiek będziemy jeszcze mieli szansę do niej dołączyć, bo okazaliśmy się niestety nieodpowiedzialnym krajem, a wielki margines zaufania, które Europa nam dała, niestety dobrowolnie podeptaliśmy przez własną głupotę i zwyczajowe polskie VETO, jak za czasów szlachty, która na żadne reformy godzące w ich prywatne interesy nie zgadzali się.
Niestety smutna nasza historia znów zatoczyła olbrzymie koło i znów z wierzchołka chwały spadamy w dół politycznej kloaki.
Wierzyłam, że będzie dobrze i nawet udało nam się cokolwiek osiągnąć, niestety nie na długo, nie potrafiliśmy o to nasze dobre życie zadbać.
Moje pokolenie już przeszło tyle tych kolejnych etapów politycznych zmian, nie jest chyba i ten moment dla nich żadnym większym zaskoczeniem, zresztą nasze życie pomału już dobiega końca, taka jest prawda, wystarczy popatrzeć na codzienne klepsydry – biorą już „z naszej półki”, ale co mają powiedzieć ludzie przed którymi jeszcze tyle lat pozostało, którzy zamiast normalnego, w miarę dostatniego, ale też i spokojnego życia będą cierpieć materialne i nie tylko materialne udręki, co ma powiedzieć dzisiejsza młodzież, która „liznęła” europejskich standardów, a teraz im zatrzaskują drzwi przed nosem? A nasze dzieci, wnuki, prawnuki? Dlaczego nie zasługują oni na takie same warunki rozwoju jak inne europejskie dzieci?
Czy to wszystko ma się odbywa c tylko zgodnie z widzimisię jednej pani, która Unię szmatą nazwała? czy w imię jednej partii, która niby w demokratycznym, ale niestety pokrętnym, opartym na kłamstwach i propagandzie procesie została wybrana do rządzenia, a zarazem do psucia Polski????
Smutne to bardzo wszystko ale i również i zatrważające, że to wszystko niestety się dzieje i jeszcze około 30 procent ludzi ten tragiczny w naszych losach okres popiera.
Ale niestety nic na to poradzić nie możemy, bo Polacy to taka strasznie rogata, a przy tym głupio uparta nacja i dopiero gdy prawdziwa bieda ich dociśnie, potrafią się jednak zmobilizować i okowy niewoli z siebie otrząsnąć.
Tylko kiedy to nastąpi???

Przed nami jeszcze tylko dwa dni kwietnia i ….majówka.
Nie wiem w sumie, czy będzie ona kolorowa i ciepła, czy raczej chłodna i deszczowa (no, mam taką nadzieję, że śnieg już na dobre nas przynajmniej do przyszłej zimy opuścił) , ale tu przynajmniej niech nas nie opuści nadzieją, że trochę słońca i prawdziwej wiosny jednak w ten długi majowy weekend podłapiemy.
Miłego czwartku

Marzysz o morzu Uleczko, prawda????

No to dzisiaj zapraszam Cię na spacerek złotą plażą, gdzie zamiast małych, kolorowych muszelek piękne róże na Ciebie czekają
Zamknij oczy i wsłuchaj się w szum morza, który pieści Twoje uszy i najpiękniejsze pieśni z przeszłości Ci przynoszą.
Już niedługo lato, mam nadzieję, że słoneczne i ciepłe jak poprzednie, ciekawa jestem, czy uda Ci się w tym roku wyjechać nad swoje ukochane morze, tego Ci życzę.
Wiec kuruj szybciutko swoje serduszko, bo Bałtyk na Ciebie czeka !!!!!
A na razie na dzisiaj i na najbliższe dni życzę Ci samych miłych i pozytywnych chwil i słodkie pozdrowienia już z zielonego Krakowa Ci posyłam.

Wczoraj podwójnie się wnerwiłam.
Pierwsze moje nerwy dopadły mnie rano, gdy dowiedziałam się, że szanowna Lewica jednak ugodziła się z Morawieckim w sprawie Unijnej pomocy.
Nie mam nic przeciwko pieniężnej pomocy Unii, ale jednak Lewica w pewnym, sensie zdradziła cały obóz opozycji, samotnie podpisując umowę z Pisem w sprawie głosowania nad Funduszem Unijnym.
Była wspaniała okazja do wykorzystania faktu, że trupa Kaczyńskiego nie miała tej tak bardzo potrzebnej jej do zachachmęcenia wszystkich unijnych pieniędzy przewagi w Sejmie i to właśnie opozycja miała znakomitą okazję do wykorzystania tego osłabienia Pisu, który najprawdopodobniej musiałby jednak pomyśleć o ewentualnym odejściu.
A na pewno cała zjednoczona opozycja silniejsza niż tylko jedno stronnictwo, jakim jest Lewica miała wszystkie karty w ręku i mogła rozegrać tę partię: pieniądze z Unii TAK, ale na naszych warunkach.
Jedno małe stronnictwo łatwo jest wyprowadzić w pole, oszukać, obiecując gruszki na wierzbie, w czym zresztą Matołuszek już mistrzostwo świata osiągnął.
Jest jedna ważna zasada i w grze w kartach i w grze zwaną polityką : z szulerami i oszustami nie rozgrywa się partii, im się dyktuje ostre warunki, szczególnie gdy ma się wszystkie Asy w kieszeni, a w tym przypadku to opozycja te Asy posiadała.
I tak mogło być, niestety wczoraj Lewica wszystko popsuła.
Podejrzewam, że bardzo szybko zrozumieją swój błąd, ale będzie niestety już za późno.
Zawsze miałam pana Czarzastego i Biedronia czy Zandberga za osoby rozsądne, niestety w tym przypadku wykazali się wielką naiwnością, graniczącą z polityczną niewiedzą, wręcz głupotą.
A może chcieli zapunktować przed swoimi wyborcami? tylko czemu kosztem innych Polaków, którzy zostaną wystrychnięci na dudka?
A tak swoją drogą, jak można wierzyć komuś, kto jeszcze niedawno nas opluwał, wyśmiewał? jak można podać rękę takiemu człowiekowi i usiąść z nim do wspólnego stołu?
To co prawica na temat Lewicy wypowiadała wstyd nawet przytaczać, zresztą i ci z lewej strony nieraz nie bardzo byli im dłużni.
Wszystko niby dla dobra Polski, można tak to tłumaczenie lewicowców przyjąć, ale jakie koszty za to niby dogadanie się zapłacimy my Polacy?
Bo lewicowcy zostaną do kąta odesłani, to jest do przewidzenia, a reszta Polaków znów zostanie okradziona, a wszystkie pieniądze i tak pójdą do kaczej……kieszeni (chciałam gorzej napisać, takie słowo na „d”, ale się wstrzymałam jednak.

To jedna z przyczyn wczorajszej mojej „nerwówki”
Druga sprawa, to już moja sprawa prywatna, zahaczająca o słynne już pytanie JAK ŻYĆ PANIE PREMIERZE, JAK TU ŻYĆ!!!
Jak wiecie mam elektryczne ogrzewanie mieszkania i za te objęte nim niecałe 50 metrów kwadratowych płaciłam całkiem nie mało bo 405 zł miesięcznie, tak było przez czas tzw grzewczy czyli od września 2020 do marca 2021., w pozostałe miesiące opłacam mniej więcej połowę tej sumy, co i tak jest za dużo, ale kto rozumie tę całą tzw prognostykę Tauronu?
Można ewentualnie próbować odczytać pisane małymi literkami wszystkie elementy płatności, bo w końcu i tak nikt w tym wszystkim nie jest w stanie się połapać.
Rozumiem, przyszła podwyżka, ale aż taka????
Pierwszy rachunek wyrównawczy, który miałam opłacić to suma 1047, czyli wygląda tak, jakbym przez prawie trzy miesiące nie płaciła żadnych rachunków za prąd.
No tak, Kaczyński dał mi prawą ręką trzynastkę, po czym wyciągnął obie ręce po nią już po kilku dniach na to wyrównanie, bo przecież TAURON to spółka państwowa, na której tez łapę położył.
Panowie bossowie z tej państwowej spółki pasą swoje brzuchy na biedzie ludzi, a szczególnie emerytów, dlatego teraz tak bardzo pilnują tych swoich stołków, żeby przepływających rzeką ich majątku nikt nie odebrał.
TO JEST SKANDAL!!! TO NIE JEST ŻADNE OPIEKUŃCZE PAŃSTWO!!!!!!!
TO JEST BANDA ZŁODZIEI, KTÓRZY OKRADAJĄ POLAKÓW, A UDAJĄ DOBRYCH DZIADKÓW MROZÓW!!!
Jedną ręką dają, oboma odbierają !!!!
Wczoraj w związku z tą moją zbulwersowaną sprawą napisałam brzydkie słowa na Facebooku i tutaj też je z pełną świadomością napiszę:

I na tym skończę już dzisiejsze pisanie, bo nerwy nadal we mnie buzują.
Miałam tysiąc złotych, cieszyłam się nimi kilka dni, przyszli złodzieje i mi je zabrali.
O czym tu więcej pisać?
Musiałam potulnie je zapłacić i……..zapomnieć, że ktoś znów zrobił mnie w konia,

Dobrze, że dzisiaj przynajmniej jest wspaniała i słoneczna pogoda.
Co prawda w nocy jeszcze będę musiała dogrzewać, bo temperatura oscyluje około 5-7 stopni, więc jest po prostu zimno (szczególnie ja jakoś źle te niższe temperatury odbieram) a może chociaż kawałek dzionka uda mi się w Parku spędzić?? O ile zimny wietrzyk za bardzo nie będzie przeszkadzał, oczywiście.
Jest tam już zielono od malutkich jeszcze listków i zielonej trawki, a kolorowo od kwiatków, które pomału zaczynają zalewać trawniki.
Ej pogoda, bądź lepsza niż PIS i przynajmniej Ty mnie nie zawiedź !!!!

Miłej środy

wtorek mamy

jednak nadal jest chłodno, niestety.
Wczoraj byłam u pana Bartka, który znów mnie nieco „wymęczył” ale zdecydowanie to pomaga, bo jakoś mniej połamana jestem dzisiaj.
Do doskonałości jeszcze daleko ( o ile oczywiście w pewnym stopniu uda mi się ją osiągnąć), ale muszę też sama sobie pomóc własnie ruchem.
Ruch podobno dobry na wszystko.
Tylko co poradzić, gdy ktoś jest leniwy i chodzić po prostu nie lubi?
Taka jest prawda, nigdy jakoś spacerki, wycieczki mnie nie pociągały, wolę stabilny styl życia, ale niestety jest to związane z narastającymi kłopotami właśnie z kręgosłupem i z nogami.

Nie wirem, czy się na stare lata złamię, bo spacery nigdy nie były moją radością.
Jak to mawiała moja Ukochana Ciocia Irena: jeden lubi grać na fortepianie, drugi, jak mu nogi śmierdzą.
I tyle na ten temat.

Ale dzisiaj jednak malutki spacerek mnie czeka, przede mną pewne załatwienia,niby pogoda nieco się ustabilizowała, ale znów rewelacji w temperaturach niestety nie ma.

Trochę słuchałam dzisiaj, co mądrzy o polityce mawiają: otóż okazało się, ze premier Morawiecki całkiem świadomie złamał konstytucjonalne prawo zarządzając wbrew opiniom jego doradców tzn kopertowe wybory.
To może w przyszłości owocować odpowiedzialnością przed Trybunałem Stanu, ale na pewno nie będzie to teraz, bo jednak” święta trójca” czyli dwa Jarki i Zbysio podobno się dogadali, jako, że wiszące nad nimi widmo utraty wielkich synekur w Spółkach rządowych, tudzież odpowiedzialność karna za nagminne łamanie Konstytucji, z czego świetnie sobie zdają sprawę, jest tak bardzo możliwa, że utrata władzy teraz bardzo smutno dla każdego z nich by się skończyła, bo albo sami osobiści brali udział w łamaniu przepisów, albo dawali na to przyzwolenie, co również jest przestępstwem.
Na razie jeszcze Pis chociażby arogancją Terleckiego udaje, że nic złego się nie dzieje, ale jednak chyba mają pełne portki pełne strachu. I dobrze im tak, zasłużyli sobie na to.
Na razie więc widmo wcześniejszych wyborów jest odłożone w czasie, dopóki owa trójca znów się nie pokłóci, tym razem już nieodwołalnie wyciąganą przeciw sobie ciężką broń.
Może to jednak nie jest takie złe rozwiązanie, bo jak na razie opozycja ciągle nie może się dogadać, własne priorytety wciąż przebijają dobro całości opozycji. Tylko jak długo to może trwać?
Polacy mają już co raz mniej cierpliwości…

Miłego wtorku

P.S, własnie widzę teraz w TV, jak znów rośnie nos Morawieckiego, Boże, jakie bzdury on plecie, jakoby opozycja jest przeciwna przyjęcia środków unijnych
PROPAGANDA!!!PROPAGANDA!!!! PROPAGANDA!!!! PANIE MORAWIECKI !!!

A po niedzieli nadchodzi poniedziałek i nowy tydzień.
Tylko,że problemy pozostają podobne do zeszłego tygodnia.
Pogoda nadal chłodna, raczej niezbyt wiosenna.
Wczoraj widziałam przypomnienia sprzed roku zawarte na moim Facebooku i tam już chwaliłam się…… kwitnącym bzem.
Tak, już bez pod koniec kwietnia pięknie nam pachniał, to była prawdziwa oznaka wiosny.
Teraz owszem, w Parku jest zielono, ale słonko z nami bawi się w ciuciubabkę i raz jest, raz go nie ma…..
A co ze mną?
Po perturbacjach przechodzących przez mój brzuszek w ostatnie dni zeszłego tygodnia chyba troszkę się wszystko nieco uspokoiło.
Musiało się uspokoić, bo dzisiaj idę na rehabilitację, jestem przecież umówiona z panem Bartkiem.
Co prawda kręgosłup jeszcze nie jest taki całkiem zwinny, jeszcze przy dłuższym obciążeniu chodzeniem mi dokucza, ale moje nogi już chyba zdecydowanie się poprawiły, przynajmniej nie puchną.
Lepiej już nie będzie, cóż, pesel wyraźnie o tym mówi i trzeba się cieszyć takim zdrowiem, jakie się ma, bo mogłoby być jeszcze gorzej.
Wczoraj przeczytałam na Onecie olbrzymi artykuł o umieraniu, przyznam, zrobił na mnie spore wrażenie.
Nieraz już o tym myślałam, co czuje człowiek który umiera, ale nie do końca jeszcze z tą myślą może się pogodzić, ba często nawet nie chce swojej sytuacji nazwać po imieniu. Przykładem mógł być pewien mężczyzna, który w już okresie terminalnym pytał pielęgniarza, czy warto kupić bilet samolotowy do Australii, bo to jest marzeniem jego życia ten kraj odwiedzić. Nie spytał wprost, czy ja doczekam tej wycieczki,nie miał odwagi dowiedzieć się smutnej prawdy, która go niebawem czekała, chcąc jak gdyby odsunąć od siebie wiadomość, że nadchodzi jego koniec.
Cóż, jest to niestety taki nie do uniknięcia etap naszego życia, każdy z nas z tym problemem się spotkał żegnając bliską osobę.
Nie jest to łatwe ani dla osoby odchodzącej ani dla tej, która przy bliskim, kochanym, umierającym człowieku jest i wiadomo, że żadne słowa nie mogą już pomóc. Ale wystarczy wtedy, aby osoba umierająca czuła naszą obecność, żeby wiedziała, że nie jest sama, że ktoś ją jednak bardzo kocha i kochać nadal będzie.
Bardzo to trudny dla nas wszystkich temat i nie każdy chce chociaż na chwilę zatrzymać się i pomyśleć o tym, co w bliższym, lub dalszym czasie nas czeka.
Dlatego też myślałam wczoraj o tych osamotnionych chorych, którzy na bliskość Kochanych im osób z powodu epidemii liczyć nie mogą, straszne musiało być dla nich to odosobnienie i to samotne przejście do innego, lepszego podobno świata, nawet bez uścisku ręki, bez dobrego słowa najbliższej osoby.
Ostatnie komunikaty na szczęście są bardziej optymistyczne, zdecydowanie spada liczba zachorowalności na Covid, niestety jeszcze liczba zgonów nadal jest zbyt wysoka, a ja myślę też i o tych osobach, którzy z powodu epidemii nie mieli okazji do podjęcia leczenia całkiem odrębnych niż Covid chorób, często teraz niestety jest za późno dla wycofanie wielu zmian chorobowych, które niestety też mogą smutny koniec zapowiadać.
Fakt, Covid całkowicie ten świat medycyny zaburzył, nie ma przede wszystkim odpowiednich funduszy na odnowienie zapewnienie godziwych warunków leczenia chorych, a to przez brak odpowiedniego sprzętu, brak lekarstw, brak personelu medycznego, który ostatnio bardzo nam się wykruszył
Dzisiaj rano z zainteresowaniem słuchałam telekonferencję Lewicy,która domaga się, by spora część pieniędzy z Funduszu Unijnego trafiła własnie do Służby Zdrowia i przeinaczona była na jej odnowę.
Cel szlachetny, ale czy się uda?
Gdy Pis położy swoją łapę na tym Funduszu, różnie być może i dlatego teraz opozycja, która wie, jak poprzednie fundusze były rozdzielane według partyjnego, pisowskiego klucza che uzależnić swoją decyzje poparcia od pewnego rodzaju zabezpieczenia sprawiedliwego rozdziału pieniędzy, które w sporej kwocie do Polski nadejdą.
Oczywiście Pis przekrętnie tłumaczy, że opozycja jest przeciwna podpisaniu unijnego pakietu finansowego, ale diabeł tkwi w szczegółach,. Po prostu nie można pozwolić na to, by Pis samodzielnie, pozbawiony jakiejkolwiek kontroli zapanował nad tym rozdziałem.
Zresztą prawdziwy problem jest z grupą Ziobry, która ubzdurała sobie, że przyjęcie pomocy od Uni użalenia Polskę, która rzekomo straci w ten sposób suwerenność.
Nie wiem, skąd takie myśli w głowie Solidarnościowych Idiotów się roi, przecież 1 maja 2004 Polska d o b r o w o l n i e oficjalnie wstąpiła do Unii Europejskiej i od tego czasu zgodziła się na przestrzeganie wszystkich unijnych traktatów, o żadnym uzależnieniu mówić przecież nie można.
Trochę się dziwię, bo jednak Zbigniew Ziobro skoczył wyższe studia prawnicze i jako ich absolwent powinien rozpoznawać zasady i zobowiązania , na które przez nasz akces wstąpienia do Unii zgodziliśmy się 18 lat temu, a teraz trudno jest to odkręcić, jako, że poparcie dla Unii wciąż jest wśród Polaków bardzo wysokie.
I nie ma co tu snuć spiskową teorię dziejów i tymi fantasmagoriami zatruwać umysły ludzi, którzy nie koniecznie na tym się znają i nie koniecznie do końca rozumieją pewne polityczne procesy rządzące światem.
Jest jak jest – jesteśmy w Unii, zgodnie zresztą ze zgodą zdecydowanej większości Polaków i jeden Ziobro nie może wywrócić nam Polski do góry nogami, bo to mogłoby się dla nas wprost tragicznie skończyć.

Znów się rozpisałam, a tu już trzeba się pomału zbierać .
Życze miłej reszty poniedziałku i udanego całego tygodnia

Rodzina to potęga !!!!

Wczoraj nieco zachorzał mój brzuszek, więc raczej z domu nie mogłam się oddalać – niezbyt miło takie spacerki by dla mnie mogły się skończyć.
A tu masz: telefon, dzwoni Diana i jakby czując, że coś mi dolega, mówi: będziemy w pobliżu, może czegoś potrzebujesz?
Pewnie, że potrzebowałam chociażby serka białego i chlebka, bo jeden dzień mogę głodować, ale przecież nie mogę siedzieć o suchym pysku przez całą niedzielę ( o przepraszam, piłam przepisową herbatkę bez cukru) .
Po pewnym czasie zawitali do mnie w trójkę : Diana, Zelda i Ksawery i przynieśli mi to, co sobie zamówiłam.
Oczywiście wcześniej byli w Parku, więc Zeldunia miała buty pełne piachu, co najmniej jakby z plaży wróciła, pewnie znów w piaskownicy urzędowała, zawsze lepsze to niż poprzednio w kałuży.
Zelda zaczęła wypakowywać cały worek swoich zabawek, oczywiście był Osioł Kłapouchy, czarny kotek i jeszcze kilka innych maskotek, między innymi Bulba, czy jakoś tak się ta lalka nazywa, oczywiście ku oburzeniu Zelduni, że nie wiem co to jest wytłumaczyła mi, że to jest lalka balonowa.
Z wielkim rozrzewnieniem patrzyłam, jaka śliczna i mądra dziewczynka z niej wyrosła, przecież jeszcze nie tak dawno taki tobołek z Zeldą mnie odwiedzał, a tu proszę, dziewczynka jak marzenie.
I co najważniejsze, chyba ostatnio trochę częściej się spotykałyśmy, więc wczoraj była już całkiem śmiała w moim towarzystwie, co bardzo mnie ucieszyło.
Zresztą ostatnio Zelda zaczęła już chodzić do przedszkola, więc tej śmiałości, odwagi też i nabrała.
Jednym słowem, jest słodką i bardzo kochaną dziewczynką, za 2 miesiące będzie już miała 3 latka, ale ten czas leci.
A potem już pozostałam sama i muszę Wam powiedzieć, że ta samotna druga część soboty, bez kontaktów telefonicznych (telefon miałam specjalnie wyłączony) i praktycznie bez komputera całkiem dobrze na moja psychikę zadziałały.
Może tam i ktoś się martwił o mnie, co się dzieje, że nie odbierałam telefonów, ale zrobiłam to z pełnym namysłem i to może nie tylko mój chory brzuszek był tego powodem, troszkę i moja psychika odpoczęła.
I tak się własnie stało.

Ale to już było, dzisiaj mamy nowy dzień – niedzielę.
I jest zdecydowanie lepiej.
Wysłuchałam a raczej obejrzałam sobie” Kawę na ławę” i „Lożę prasową” i…….wiem nie wiele więcej niż wczoraj, czy przedwczoraj, ale czemu się dziwić, skoro tego nawet doskonali dziennikarze nie wiedzą, a politycy….jak to politycy, każdy swoją pliszkę za ogon trzyma, nawet jeżeli widzi, że ta się mu już wymyka.
Więc czy będzie czy nie jakiś ważny przewrót w polityce niebawem się o tym dowiemy (lub nie – chyba, że będą przecieki), bo akurat dzisiaj, w świętą niedziele, wielcy trzej silnie zdeklarowani katolicy : Kaczyński, Ziobro i Gowin podejmują ważne dyskusje, a Pismo Święte wyraźnie mówi: pamiętaj, byś dzień święty święcił. ( a nie politykował, a tym bardziej nie knuł
Tacy z nich jak widać i politycy i katolicy do niczego, bo zamiast w kościółku pacierze odmawiać, a potem przy rodzinie (wszyscy prócz Kaczyńskiego oczywiście, którego jedyną rodziną jest kot) świętować ten rodzinny dzionek na modlitwach i kontemplacjach religijnych, oni o polityce tylko dzisiaj gadać będą, pewnie też i bez kłótni się nie obejdzie. A Fe w taki święty dzień?????? a co na to Ojciec Rydzyk i inni biskupi powiedzą?????
A niech im tam.
Ja się za to cieszę niedzielą, chociaż nadal jest ona co prawda zielona, ale chłodna
Miłego niedzielnego popołudnia, bo już nastąpiła obecnie druga część niedzieli.

kawka na sobotni poranek

Muszę trochę poukładać wszystkie swoje myśli, bo coś ostatnio bardzo mi się poplątały.
Bo czasami tak jest, że człowiekowi wydaje się, że już wszystko wie, ale okazuje się, że nic nie jest takie same, mimo, że pozornie wygląda podobnie, jednak się różnią między sobą..
Wtedy trzeba cichutko w kąciku przysiąść i samemu ze sobą porozmawiać.
I własnie do takiego etapu doszłam, zarówno w swoim prywatnym jak i ogólno społecznym, już o politycznym nie myśląc, aspekcie.
Więc usiądę teraz sobie spokojnie nad kawką i pomyślę, może potem na chwilę uda mi się do Parku zaglądnąć, chociaż nadal chłodno jest, mimo, że słonko świeci.
Dlatego dzisiaj rozpisywać się w swoim blogu nie będę, pozostawię tę ciszę dla siebie.

Bo są dni, gdy z nieba kapie deszcz (???) , nie mówię wtedy nic, telefon milczy też.


No to miłej soboty życzę

Prawo i sprawiedliwość wg Pisu

SPRAWIEDLIWOŚCI STAŁO SIĘ ZADOŚĆ : (tylko której sprawiedliwości??)

W czwartek późnym wieczorem Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ogłosiła, że nie wyraża zgody na zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury sędziego Igora Tulei. „Wychodzi na to, że niby sędziowie w Izbie Dyscyplinarnej SN zaczynają się poważnie kłócić. Uzasadnienie dzisiejszej decyzji w sprawie sędziego Igora Tuleyi wskazuje, że mimo wcześniejszego uchylenia immunitetu obecnie Izba Dyscyplinarna nie widzi, aby podejrzenie, żeby sędzia Tuleya popełnił przestępstwo, było uzasadnione.
Chyba to jednak w niesmak panu na literę Z, popularnie „Zerem” zwanym, bo okazało się, że jego wiedza prawnicza rzeczywiście na skali zero osiągnęła (a może nawet i niżej) – nie można bowiem oskarżać nikogo o niepopełnione czyny.
W końcu pan Tuleya jest prawnikiem, sędzią z długoletnim stażem i doskonale prawo zna, a jego decyzja, którą podjął w sprawie nielegalnego zgromadzenie niektórych, tzn wybranych posłów z wyższej półki w Sali Kolumnowej i ustalenie przez nich wyniku nielegalnie przeprowadzonego głosowania, była nie zgodna z zasadami i prawa i Konstytucji.
Sędzia nie ma prawa łamać zasad, które w owej Konstytucji są ustalone, więc nie mógł zgodzić się na w ten sposób przeprowadzone głosowanie, co ujawnił w swojej rozprawie szerokiemu gronu Polaków, niestety było to w niesmak rządzącym, którzy doskonali przecież zdawali sobie sprawy z tego, że takie nielegalne głosowanie właśnie prawo łamie.
Starali się to ukryć, a ponieważ sędzią Tuleya jest człowiekiem nieprzekupnym, nie mogli wymusić na nim pisiego posłuszeństwa w inny sposób, niż zastraszanie i prześladowanie.
Następnym sędzią (a raczej pseudo sędzią, bo był przedstawicielem nielegalnej Izby Dyscyplinarnej, która wg SUE nie ma uprawnień podobnych do Sądu Najwyższego do wydawanie wyroków), który ma dylemat z Pisem, to sędzia Adam Roch, który chyba zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie kiedyś w przyszłości będzie prawdopodobnie ponosił podpisując wyrok zgodnie ze wskazówkami Ziobry i nie odważył się podpisać pod zgodą na aresztowanie sędziego Tuleyi.
Najlepiej tę całkiem pokręconą sytuację chyba określił Roman Giertych :

„Stworzyć sobie własny sąd i w nim przegrać ze względu na brak tzw. przesłanki ogólnej niezbędnej do stawiania zarzutów i zatrzymania może tylko PiS. Gratulacje dla panów Święczkowskiego i Ziobry”.

Tak jest, gdy nieuki zabierają się za coś, na czy się nie znają, przypominam, że Ziobro z wielką trudnością obronił tytuł prawnika, który mu przysługiwał po ukończonych studiach, więc na pewno prawniczym asem nie jest, a do tego uwielbia wprost stosować metody dalekie od praw demokracji, raczej związane są one ze wschodnimi, całkiem antydemokratycznymi standardami, jeżeli w ogóle o jakichkolwiek standardach można tu mówić.
Ale poczekajmy, Ziobro przegrywać nie lubi, a ponieważ jest on chyba jednym z największych pieniaczy politycznych (a tych innych też zresztą po prawicy nie brakuje), w najbliższym czasie będziemy mogli oczekiwać jego apelacji i ponownej próby podjęcia decyzji o dalszym zastraszaniu prawdziwych demokratycznych sędziów, bowiem ten moralnie mały, podły człowiek nie spocznie, póki nie przeprowadzi sprawy po swojej myśli, po trupach, ale do celu, nie ważne, czy jest to zgodne, czy nie zgodne z prawem, ale on tak chce.

Z drugiej strony może to i dobrze, że ma taki czupurny charakterek, bo to może prowadzić do dalszej niezgody z najwyższym prezesem, też z wielkim ego i małym poczuciem odpowiedzialności i etyki poselskiej), co może skończyć się wreszcie upadkiem tego podłego rządu, co daj Panie Boże AMEN.
Pożyjemy, zobaczymy, co dalej,
Znów dzisiaj niepokojące wyniki sondażu pokazują około 34 procentowe poparcie dla Pisu, czego całkowicie nie rozumiem, jaki debil może głosować przeciwko własnemu ewentualnemu w przyszłości zagrożeniu???
Jeżeli te sondaże są oczywiście prawdziwe, bo co za sztuka przepłacić sonadażownię i zamiast 14 procent wpisać np 34 procent?
Ja jednak wierzę w polski zdrowy rozsądek !!!
W chwili całkowitego zagrożenia Polacy jednak mądrzeją – tak dotąd pokazywała nasza historia, a jak będzie teraz?
Co prawda głupków w Polsce jest pod dostatek, ale na szczęście nie są oni większością.
Reszta zależy od naszej postawy przy najbliższym głosowaniu: damy się nadal wodzić za pysk, czy wreszcie zrobimy w Polsce porządek, w pełni demokratyczny porządek.

Wczorajszy urodzinowy dzionek minął nad wyraz spokojnie. Rano miałam wizytę Reni, więc i przy okazji mały porządkowy galimatias, ale widać, że już wiosna nadeszła, bo kilka moich kwiatków dostały swoje nowe domki.
Jeszcze czeka nas przesadzania pozostałych kwiatków, ale to już przy następnym sprzątaniu, a potem jeszcze trzeba umieścić donice z kwiatami na balkonie i już będzie u mnie pięknie i kolorowo.
Tylko na to jeszcze trzeba trochę poczekać, bo znów nas straszą i zimnem i deszczem i nawet……. śniegiem.

Zdecydowanie nie udał nam się kwiecień w tym roku 😦

A pod wieczór wczoraj przyszli z wizytą Elżbieta z Maćkiem i dostałam od nich ślicznego, fioletowego storczyka, teraz już będę miała takie dwa, ten pierwszy, urodzinowy, od Magdy, ma już 4 lata i nadal pięknie mi kwitnie.
Przy okazji Maciek pouczył mnie, jak trzeba podlewać te bardzo przecież delikatne kwiaty, jakimi są storczyki.
Otóż najlepiej podlewać je dwoma kieliszkami (nie więcej) mineralnej, gazowanej (!!!???) wody z częstotliwością raz na tydzień.
Tak wiem, że storczyki nadmiaru wody nie lubią i wtedy giną., ale dlaczego ma byc to mineralna woda? – nie rozumiem.
Chyba to jednak był Maćkowy żart.
Ale wczoraj był 22- gi, a nie 1- szy kwietnia!!!!!!
Ale w każdym bądź razi,e kwiatostan w mieszkaniu mi się wciąż powiększa, co bardzo cieszy moje oczy i moją duszę.
Po prostu uwielbiam kwiaty i te w domu i te poza domem np. w ogrodzie, czy w Parku

Dzisiaj od rana znów pogoda w kratkę, raz słonko, raz chmury, na razie co prawda nie pada deszcz, chociaż go zapowiadają, a temperatura oscyluje między 7-8 stopnie, więc nie jest po prawdzie zachwycająca.

To na poprawę humorku zamieszczam mojego nowego pięknego storczyka życząc Wszystkim jednak przyjemnego piątku

I znowu ten Lenin!!!!!

………że też Mama nie urodziła mnie dzień wcześniej, czy dzień później.
Zawsze byłoby mi milej spędzać urodzinowy dzień w towarzystwie Elżbiety II, ale…… tak się już stało, jak się stało i tego nie odmienię.
Ale skoro już 71 lat w tym towarzystwie wytrwałam, mam nadzieję, że i przez następne – & – bliżej nieokreślony czas jakoś z tym żyć będę musiała.
Bo niestety jak wiemy, LENIN ZAWSZE ŻYWY JEST !!!! i skoro do mnie się już przyplątał, tak musi pozostać na wieki.
Ale pocieszam się jednym, że prócz tego osobnika z brodą mam jeszcze kilka innych całkiem przyjemnych wspólników do obchodzenia swojego święta urodzin w tym samym co ja dniu, miedzy innymi Izabela Trojanowska oraz Donald Tusk też dzisiaj mają takie samo święto i życzę Im w tym dniu samych pomyślności i osiągnięcia samych pozytywów w Ich zamierzeniach.
Sobie nie będę niczego życzyć, bo to nie wypada, no, może ewentualnie obym zdrowa długo była i miała siłę pisać codziennie swojego bloga.

Jaki plecień z tego kwietnia było widać dokładnie wczoraj, rano mamił nas całkiem przyzwoitą pogodą, ba, nawet słonko zaświeciło na chwilę, tak, że mogłam sobie nawet na ławeczce w parku na niedługi moment przysiąść, no i uwiecznić już na dobre za goszczoną tam wiosnę,
Ale potem nagle nadciągnęły ciemne chmury, powiało nieprzyjemnym wiatrem, a z nieba spadł sobie całkiem nawet obfity deszcz, tak że już w drodze powrotnej nie mogłam znów posiedzieć sobie w Parku.
Ale ledwie wróciłam do domu znów słonko zawitało na niebie – ot takie tam kaprysy kwietniowej pogody.
No ale już niedługo przed nami wyczekiwany majowy weekend, mam nadzieję, że przynajmniej wtedy pogoda dopisze i będzie można cieszyć się wspaniałymi prawdziwie już wiosennymi spacerkami, tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że już niedługo epidemiologiczne obostrzenia będą jednak nieco obluzowane.
Byleby tylko nie szaleć, nie wykorzystywać tego, że w tej chwili jest zdecydowany spadek zachorowalności na COVID, niestety liczba zgonów nadal jest zatrważająca, ale jest to pokłosie ostatniego ostrego rzutu zachorowalności.
Cieszę się, że jednak sporo ludzi chce się szczepić przeciwko temu wirusowi, nie ulega jakimś bzdurnym teoriom przez kler snutych, trzeba powiedzieć, że tu kler ogromnie się zbłaźnił herezje wymyślając, ale jednak nie tak do końca udało im się obrzydzić proces zabezpieczenia przed nowymi tragediami, jakie ponosiliśmy niedawno.

No to co? Świętuję sobie dzisiaj te moje urodzinki, chociaż powinnam zapłakać nad swoim wiekiem, ale…
Już kiedyś doszłam do wniosku, że każdy wiek ma swoje dobre i złe strony.
Te złe o akurat te nieznośne bolączki, które mnie nękają, a z wiekiem są niestety związane, chociaż wiele młodych ludzi też narzeka. (dzisiaj w nocy wstawałam, by Nimesil zaźyć! – ból nie dawał mi spokojnego snu)
Jakaś ta dzisiejsza młodzież bardziej słabowita jest, niż moje pokolenie w ich wieku było.
Ale trzeba przyznać, że dzisiejszy młodzi mają o wiele więcej niż my ongiś kłopotów, chociażby związanych najpierw z podjęciem studiów, potem z kolei nie jest łatwo znaleźć w tych dzisiejszych godziwą pracę, a czasy materialne niestety łatwe nie są.
Co prawda są pewne udogodnienia bankowe i ewentualnie można zaryzykować zadłużenie, które potem niestety przez większą część życia spłacać będą, o ile oczywiście uda im się znaleźć odpowiednią pracę, która będzie w miarę bezpieczna do utrzymania przez długi czas, bez żadnych zawirowań.
Ale teraz z kolei młodzież jest chyba bardziej przebojowa, śmielej sięga po to, co kiedyś mojemu pokoleniu było nawet nie do pomyślenia osiągnąć, fakt, że niestety jest to obwarowane nieraz ciężką, ponad miarę pracy w przeróżnych korporacjach, gdzie trudno raczej liczyć na jakieś koleżeńskie układy, tam raczej każdy patrzy jak wygryźć drugiego, żeby samemu się utrzymać na stanowisku, a często związane jest to z niezbyt czystymi czynami.
Dawniej młodzi mieszkali raczej z rodzicami w swoim rodzinnym domu, więc byt i opierunek przez troskliwych rodziców, a zwłaszcza przez mamy, miały zapewnione, ale z kolei ograniczone były pewnymi rodzicielskimi obwarowaniami – coś za coś, teraz bardzo szybko uciekają do przodu, dążą do samodzielności i niestety ponoszą potem tego różne konsekwencje,
Po prostu teraz są zupełnie inne czasy, niż ongiś, ale szczerze Wam powiem, wcale nie zamieniłabym swoich młodych lat na dzisiejszą modłę.
Wcale nie żałuję tej rodzicielskiej troski mojego Taty i wciąż pamiętam te Jego słowa, gdy na moją tyradę , którą wypowiedziałam po ukończeniu 18 lat „jestem już pełnoletnia i sama mogę o sobie decydować” spokojnie mi Tata odpowiedział : „oj córeczko, jeszcze nie raz będziesz wracała do tych dni, gdy nie musiałaś sama o sobie i o swoim życiu decydować” I to jest ta życiowa prawda, która się nabywa wraz z upływającymi latami.
Teraz są te ciągłe wojny podjazdowe w pracy, te nerwy związane z codziennym życiem, gdy człowiek człowiekowi wilkiem jest…..

Kiedyś gdy byłam młoda, usłyszałam bardzo fajne zdanie „ja się cieszę byle czym” i nadal przy tym pozostaję.


No ale dzisiaj cieszę się swoim świętem, obojętnie ile tych latek mi przybyło, nawet słonko przez jakiś czas rano pięknie mi zaświeciło, dając nadzieję, że będzie dobrze, ptaszki tak pięknie za oknem świergolą – to będzie bardzo udany dzień.
Renia dzisiaj przesadziła mi moje śliczne kwiatuszki, tak więc znów mam piękny zielony ogród w moim świeżo, wiosennie wysprzątanym mieszkaniu.
I jak tu się nie cieszyć z życia???

I Wam Wszystkim życzę radości na dzisiejszy czwartek 🙂

RÓŻE DLA ULECZKI I DLA….KRÓLOWEJ ELŻBIETY II

Są tak przepiękne te róże, że myślę, że i TY chętnie się z Królową Angielską nimi podzielisz Uleczko, bo dla Niej to dzisiaj pewno ważny, chociaż na pewno i też bardzo smutny dzień Urodzin.
Gdyby nie żałoba po zmarłym mężu, na pewno królowa dzisiaj wraz z Rodziną swoje 95 urodziny by hucznie obchodziła.
Bardzo smutne, że data Jego śmierci tak bardzo zbliżyła się do święta Królowej, ale takie jest życie, składa się z dni radosnych i niestety z dni tych smutnych.
Ale całym moim sercem dzisiaj jestem przy Niej i musiałam w związku z tym o Niej wspomnieć.
Tak Uleczku, sama wiesz co oznacza smutek po stracie Ukochanej osoby, zwłaszcza gdy się ma koło siebie tak oddanego Człowieka jak Twój Marian, o którym często sobie myślę, a także właśnie Książę Filip.
Ale na całe szczęście pozostają te piękne wspomnienia, które należy w sobie pielęgnować i wiem że zarówno Ty jak i Elżbieta II często wracacie do wspólnych chwil, które przeżywacie tak samo silnie jak kiedyś, gdy mąż jeszcze przy Was był.
Przepraszam Uleczku, że poruszam dzisiaj taki bolesny dla Ciebie pewnie temat, ale taka myśl własnie dzisiaj do mnie nadeszła, zresztą każdy z nas niestety taki ból musiał w swoim życiu przejść.
No dobrze, nie smuć się więcej, serdecznie do Ciebie dzisiaj się uśmiecham, bo to przecież powinna być radosna, a nie smutna środa i serdeczne pozdrowienia z Krakowskiego, już bardzo wiosennego Parku Ci posyłam.

Nie będzie dzisiaj żadnych moich wielkich myśli zamieszczanych, jedno co mogę zauważyć to tylko to, że podobno epidemia pomału zaczyna gasnąć, co mnie bardzo cieszy, bo może to oznaczać początek normalności, chociaż według mnie, do niej wciąż jeszcze daleko.
Całe szczęście, że wreszcie rząd odstał od swojej koncepcji wiekowego szufladkowania chętnych na szczepienia i podobno od następnego poniedziałku będą to szczepienia ogólno dostępne, dzięki czemu osoby młodsze też będą miały szansę na zabezpieczenie się przed ewentualnym zachorowaniem.
To bardzo dobra decyzja, tylko nie wiem, czy uda im się do końca ja doprowadzić, czy pozostanie tak jak zawsze, obietnice i nic ponad to.
No bo pomyślmy, czym gorsze są osoby w wieku 30- 40 letni od tych starszych? tez mają podobną możliwość na złapanie tego cholernego wirusa,którego potem mogą bardzo ciężko odchorować, albo wręcz może to skończyć się ich zgonem a skoro chcą się przed nim chronić, nie może ktoś tylko z racji pełnionego urzędu im tego zabronić.
A zresztą, może wnet jednak ta cała pisia afera w Polsce się skończy? chociaż gdy widzę ostatnie sondaże i te 32 procent durniów, którzy jeszcze wciąż w bajki wierzą , zaczynam wątpić, czy żyję w Polsce czy w jakiejś Bajlandii.
Bo już nawet ci najbardziej pro – pisowscy fanatycy zobaczą, że na dalsze darmowe datki liczyć już nie mogą, bo niestety skarb jest pusty.
Co prawda mają wydatnie nas zasilić fundusze z tej nielubianej i pomiatanej przez rządzących Unii, ale raczej nie odważą się chyba, żeby ten fundusz rozliczać według dotychczasowego, czyli partyjnego klucza, to by już wtedy dla nich na pewno całkowitym upadkiem by się skończyło.
Już teraz wokoło tego Funduszu robi się spory zamęt, bo opozycja oświadczyła, że podpisze ten program pod specjalnymi warunkami, to znaczy pod równym i sprawiedliwym rozdziałem pieniędzy na wszystkie grupy społeczne.
Teraz cała nadzieja Jarka oparta jest na sojuszu z Kukizem, człowiekiem, który całkowicie nie nadaje się do polityki, nie rozumiejący podstawowych zasad politycznej taktyki, bo niestety jest na to zbyt prymitywny, ale jego chęć zaistnienia jest tak silna, że gotowy jest wystąpić jako przystawka Jarusia, by chociaż przez moment być kimś w jego mniemaniu wielkim, ważnym, kim nigdy nie będzie niestety mógł być.
Będzie tylko następną marionetką pociąganą za sznurek, a potem, gdy już wykona swoje zadanie, czyli zagłosuje tak, jak mu Pis każe, zostanie jako szmaciana kukła wywalona w kąt.
No ale skoro ktoś lubi być sponiewierany i upokorzony trudno mu takiej „radości” odmówić.

Za oknem dzisiaj słonko świeci i bardzo dobrze, chociaż świeci ono wbrew zapowiadanej deszczowej prognozie.
Czyli prognostycy również nie są nie omylni.

Miłej środy