czas wróżb

 

 Moja wróżba z zeszłych Andrzejek:(wynaleziona w moim blogu sprzed roku)

„Fajne rzeczy mi powychodziły : serce, baletnica i krasnolud z długim nosem.
Czyli z tego wynika, że w tym roku się zakocham w jakimś panu o długim nosie i będę tańczyła z radością, czyżby na własnym weselu ????”

no i nic się z tamtych wróżb niestety nie spełniło. Ani nie poznałam pana o długim nosie, ani się nie zakochałam, ani nie tańczyłam na żadnym weselu,  tym bardziej nie na swoim, serce też na szczęście mi nie dokuczało.
Do kitu z takimi wróżbami ? – niekoniecznie, to przecież tylko zabawa.
Więc wczoraj też  uległam pokusie lania wosku i………
Tym razem wylałam…………. żyda z czupryną, też zresztą z długim nosem. Tak orzekła rodzinka współuczestnicząca we wróżbach. Nic innego prócz tego żyda  w tej masie wosku puszczonego jako cień na ścianę, nie było można dojrzeć. Coś z tym nosem ma się na rzeczy, tylko nie bardzo rozumiem co, czyżby kłamstwa, które mnie otaczają? Bo przecież długi nos to oznaka kłamstwa.
Tylko kto i dlaczego mnie okłamuje?? (polityki w to tym razem nie mieszam).
A żyd…. to chyba dobry interes???? Nie wiem……. może zrobię jakiś dobry geszefcik, albo poznam jakiegoś żydka ( nie jestem ksenofobem), byleby tylko nie takiego, coby śpiewał mi  tylko „gdybym był bogaczem”
A może to oznacza, że wybiorę się gdzieś w bardzo daleką podróż, na przykład do Jerozolimy?
Zobaczymy za rok, porównamy co się mi wylało wczoraj z wosku i jak się ma to do rzeczywistości.
A teraz cierpliwie  czekam następny rok na spełnienie wróżb, przecież kiedyś one spełnić się muszą, prawda?
Niedziela więc przeszła całkiem interesująco, oglądałam troszkę filmów, między innymi starą już, ale zawsze miło oglądaną komedię „Irena do domu” z Lidią Wysocką, z Adolfem Dymszą , z  Ludwikiem Sempolińskim, a także z niezapomnianą Hanką Bielicką i z Kazimierzem Brusikiewiczem. Taka ciepła, rodzinna, pełna miłości i pełna przyjaźni komedia wyreżyserowana w 1955 roku. I tak się zastanawiałam właśnie, gdyby ktoś uległ pokusie i spróbował by zrobić z tego filmu wersję kolorową, chyba ta komedia bardzo straciła by swój urok. Akurat ta wersja czarno biało świetnie pasuje do tamtych lat.
No i oczywiście uroku dodaje ta wapniała piosenka „Karuzela”, którą śpiewa Maria Koterbska.
Ach gdzie te lata, gdy człowiek zmęczony całym tygodniem pracy jechał na Bielany, aby spotkać się z przyjaciółmi i zatańczyć walczyka na parkiecie…..

Okropnie ponury dzisiaj wstał ten poniedziałek, jakiś taki łzawy, chociaż z całkiem przyzwoitą na tę porę roku temperatura plus siedem stopni.
(Vipie, zauważyłeś, napisałam tę!!!! a nie tą, staram się pilnować!!!) Potem ma się nawet troszkę przejaśnić, ale na słoneczko dzisiaj raczej nie ma co liczyć, chociaż…. nigdy nie wiadomo, jakiego psikusa może nam zrobić pogoda.
Wczoraj oglądałam na Face Booku zdjęcia z Zawoi, które zamieściła Ela, żona Łukasza. No trzeba przyznać, że nieźle już tam śniegu napadało, część rodzinki nawet na nartach szusowała po okolicy. Pewnie lada moment (jeżeli nie zdąży przyjść oczywiście odwilż) będą puszczone  naśnieżacze, ratraki i wyciągi narciarskie. No i zacznie się wtedy zimowe szaleństwo na całego.
W Zawoi to może padać sobie nawet i śnieg, byleby tylko krakowskie ulice nie tonęły w tej śniegowej bryi.
Dzisiaj wszystkim Andrzejom z okazji ich święta życzę wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń i doprowadzenia wszystkich swoich spraw do pełnego sukcesu.

A pozostałym życzę miłego i spokojnego poniedziałku i takiego samego całego tygodnia

nic nie muszę

 

Wczoraj miałam dzień pod tytułem „nic nie muszę”. Więc w związku z tym nie musiałam wchodzić na internet, nie musiałam pisać blogu, ani nie musiałam oglądać TV, czy „fascynować” się politycznymi rozgrywkami.
To wszystko dla odnowy mojego umysłu, bo znów zbyt mocno ostatnio mnie nerwy nadgryzły, musiałam się jakoś uspokoić.
Więc co ciekawego  w związku  tym robiłam?? Ano sporo sobie drzemałam, bo i pora roku ku temu jest skuteczna (przecież misie uwielbiają przespać zimę), trochę oglądałam sobie seriale na Ipli, czas jakoś nawet całkiem przyjemnie mijał.
Wieczorem zrobiłam sobie nastrój, czyli zapaliłam tylko mała lampkę na stole, która dawała taki ciepły, świeczkowy odblask, od razu przypomniałam sobie ten miły nastrój z naszego ostatniego spotkania z Magdą Italiana w moim domu. Ta sama lampka wtedy nam przyświecała.
Wieczorem było już nieco raźniej, przyszedł Ksawery z Dianą, siedzieliśmy w kuchni, popijali czerwone wino, a Monika przyrządziła przepyszną zapiekankę z dyni z makaronem i szpinakiem i sosem serowym, mówię Wam, niebo w gębie a gęba w niebie.
Oczywiście po tych trzech lampkach wina, które wypiłam zachciało mi się spać, przecież od alkoholu się całkiem odzwyczaiłam, a tu nagle aż trzy lampki wypiłam…sama się dziwię, jak to się stało, ale bardzo mi to wino smakowało.
Wstałam w środku nocy, chwilę się pokręciałam i znów poszłam w kimono, ale przynajmniej już przed ósmą rano byłam całkowicie wyspana.
Dzisiaj będzie ciąg dalszy imprezy, albowiem dzisiaj wszyscy będziemy lać wosk. Właśnie dzisiaj jest wigilia imienin św Andrzeja i wtedy wróżby w tym dniu poczynione spełniają się (lub nie!).
Wosk już mam przygotowany, ten z zeszłego roku, czekał u mnie w szafce na następne wróżby.
Ksawer i Diana  mają  przynieść jeszcze 2 butelki wina na grzańca, cynamon i goździki i wtedy wszystkie wróżby na pewno spełnią się.
To będzie na pewno bardzo udany wieczór.
Ważne są jeszcze sny, które do nas przyjdą nadchodzącą nocą, trzeba je będzie dokładnie zapamiętać, bo też spełnić się mogą.

Czytałam, że gdzieś w północnej Polsce spadło sporo nawet śniegu, U nas na szczęście nie jest biało, a temperatura powietrza jest na plusie.
Ba, nawet słonko już nam przyświeca, chociaz to dopiero 9-ta godzina.
Jest chłodnawo, ale nie zimno, nawet dało się wywietrzyć troszkę pokój po nocy i …nie zamarzłam. nie zmieniłam się w bałwanka.
Tylko ten chłód przestraszył Pepę, która rano do mnie przyszła w odwiedziny i wyłożyła się w swoim posłanku, które też ma i u mnie w pokoju. jednak widać było jej zbyt chłodno i uciekła z powrotem do siebie. ale gdy zobaczy słonko na pewno powróci, ona tak uwielbia się w nim wygrzewać.

No to życzę wszystkim przyjemnej niedzieli i dobrego  odpoczynku, szczególnie teraz przed świąteczną zawieruchą, bo już, już trzeba będzie się za świąteczne porządki zabierać.
A przyszłym tygodniu już św Mikołaj do nas przychodzi……. to tylko tak dla przypomnienia.

nareszcie piątek

 

 

I całe szczęście, może przynajmniej przez te dwa  następne dni da się wytchnąć od polityki, a działo się w niej ostatnio naprawdę wiele i to wiele złego dla Polski.
Zaczynamy być krajem zagrożonym, skoro sami nie tylko od Europy się oddalamy, ale wręcz jawnie występujemy przeciwko niej.
Dzisiaj na Onecie przeczytałam o niepokoju w Niemczech spowodowanym ostatnimi anty unijnymi postępami rządzącej Polski.
Przeczytałam też  kilka komentarzy, głównie krytykujących politykę Unii. Zapomnieliśmy, że jednak Unia sporo nam pomogła, dzięki finansowej pomocy mamy teraz już całkiem inną Polskę „w ruinach”???, mamy miejsca zbytu, eksport i import bardzo się poprawił, co pozytywnie wpłynęło na naszą gospodarkę. Mamy nowe miejsca pracy.
 Zdenerwowało mnie to, więc napisałam taki post:
Gdy czytam te wasze antyeuropejskie posty zastanawiam się, po co właściwie Polska wstąpiła do Unii?
Chcemy tylko brać, brać, brać, nic w zamian nie dając? Taka wspólna Europa ma sens, gdy wszyscy ze sobą współpracujemy, wspólnie prowadzimy politykę anty ekspansyjną, wspólnie budujemy, a nie burzymy.
Niestety garstka Polaków dała sobie wmówić, że Unia jest po to, by nas tylko wykorzystywać Te nastroje prawica bardzo silnie nadal podkreśla.
Jesteście w błędzie Polacy, ale aby nie było za późno, gdy zacznie się jakas wojenna rozwalanka i nie będziemy mieli do kogo się zwrócić  o pomoc, bo  i Unia i NATO (też krytykowane) od nas się odwrócą, pozostaniemy sami, tupiąc tylko  prawa nogą ze złości i z szabelkami w dłoni pójdziemy na wroga.
Nie dajcie sobie dalej wsadzać do waszych głów, że jesteśmy silni, mocni i damy sobie sami radę, nie damy.
A wtedy bezsilność Polaków odwróci się przeciw tym, którzy tą butną postawę teraz przejawiają.
Celem Kaczyńskiego i Pisu jest odsunięcie Polski od Europy, aby nikt nie przeszkadzał im w prowadzeniu swoich własnych, spektakularnych interesów, narzucał swoją wolę, swoje poglądy polityczne.
Byliśmy zniewoleni przez wojnę, potem przez Sowietów, czy nadal musimy dawać się zniewalać i to co najprzykrzejsze w tym wszystkim, przez współziomków, którym wydaje się, że są bezkarni?
Polacy, obudźcie się. Rozumiem, że nasza tożsamość jest bardzo ważna, ale zdrowy rozsądek pokazuje, że jednak warto mieć koło siebie przyjaciół, a nie wrogów  A wrogiem jest ten, który na siłę doprowadza do izolacji Polski, pamiętajcie, on ma w tym swój własny cel, to nie jego patriotyzm, to jego ego pcha go w tym kierunku. Szkoda, ze nie wszyscy to jeszcze zrozumieli, ale jeszcze jest czas, by to zmienić.
 NIE WOLNO SOBIE DAWAĆ WMAWIAĆ , że damy sobie sami radę, NIE DAMY!!!!  I  obyśmy jednak nie musieli się o tym przekonać na własnej skórze.

Swoją drogą, jak bardzo trzeba być podatnym na takie sugestie, wierzyć w nie i przekonywać innych, że taka jest prawda.
Polacy zawsze byli niestety niezbyt mądrym narodem, stąd w przeszłości mieliśmy tyle bardzo bolesnych doświadczeń.
Ale to powinno nas uczyć, a nie wierzyć ciągle w jakiś cud, który sprawi, że to my będziemy rządzić wszystkimi.
Ekipa Kaczyńskiego bardzo wierzy w pomoc USA. Już wielokrotnie mieliśmy dowody na to, że amerykańscy politycy mają swoje własne problemy, jakże dalekie od tych europejskich, tam jest po prostu całkowicie inny sposób myślenia. Owszem, uśmiechają się do nas, głaszczą nas po główkach, ale to niestety za mało Nam potrzebny jest konkretny dowód przyjaźni i pomocy, dlatego zadzieranie z najbliższymi sąsiadami jest całkowitą głupotą.
Szczególnie, że w chwili obecnej mamy naprawdę spore zagrożenie z jednej strony od  ISSA, z drugiej od prób rosyjskiej ekspansji.
Niestety ekipa Jarosława wydaje się tego nie rozumieć i prowokacyjnie działa przeciwko  Unii, czego świadectwem było usunięcie flag Unii z gabinetu prezydenta i z sali, na której odbywały się obrady rządu. Powtarzam, to tylko głupia prowokacja, nie służąca wcale dobru naszego państwa.
Pamiętam tę chwilę, gdy ze zruszeniem zawieszaliśmy pierwsze  unijne flagi, śpiewając przy tym  hymn Unii „Oda do radości” Sama byłam wzruszona tym historycznym momentem, dlaczego teraz garstka, powtarzam, garstka Polaków chce wszystko zniszczyć, chce powrotu do polityki niezgody i opluwania wszystkiego, co nie jest nasze.
Otóż Europa też jest nasza, bo nasza Polska jest umieszczona na jej terytorium, nie żyjemy na bezludnej wyspie, w odosobnieniu od innych.
Żyjemy wszyscy w jednym wielkim domu, który nazywa się  E U R O P A !!!!!

a w czwartek….

 

Dzisiejszą różyczkę dedykuję Matyldzie, która też czyta mój blog, a która ma dzisiaj urodziny.
Wszystkiego najlepszego Matti, niech spełniają się Twoje marzenia i te w życiu prywatnym i te  na Medycynie. Bądź zawsze pogodna, uśmiechnięta i szczęśliwa w gronie Twoich Najbliższych i Twoich Przyjaciół. 100 lat!!!

Dzisiaj mam dosyć zalatany dzionek. Rano idę do dentysty, wrrr. Co prawda wiem, że  pani doktor ani  nie będzie mi wierciła w zębie, ani nie będzie nic wyrywała, ale sam fakt, że będę w gabinecie dentystycznym już przyprawia mnie o  mdłości i o ból brzucha. Nic na to nie poradzę, taki „dentystyczny uraz” mam już od dziecinnych lat, gdy na siłę przywiązywali mnie do fotela i robili z moja gębusią co tylko chcieli. Pamiętam, że była taka pani doktor Pielowa, do której prywatnego gabinetu chodziłam najpierw z Rodzicami, a potem z Tatą i z…obstawą, bo Tata zawsze wiedział, że łatwo ze mną nie będzie i musi być ktoś, kto mnie na tym fotelu utrzymać. Jak ja jej nie cierpiałam!!!!!
Państwo Pielowie byli zaprzyjaźnieni z moimi Rodzicami i zdarzało się, że i przychodzili z wizytą do naszego domu, a i wtedy chowałam się przed tą panią gdzieś w kącikach, bylebym nie miała z nią nic do czynienia. Nigdy nie mogłam jej wybaczyć, że mnie oszukiwała, mówiąc, że to nic nie będzie bolało, a jednak zawsze bólem się kończyło.
Czasami chodziłam tam  z moją o rok młodszą ode mnie  kuzynką Krystyną, która z radością siadała na fotelu i otwierała buzię, zawsze za to ją podziwiałam, że się nie boi.
Potem, gdy dorosłam, chodziłam już do innych dentystów, ale ten strach zawsze we mnie pozostawał i tak mam do dzisiaj, ledwie wchodzę do poradni już sam ten charakterystyczny  dentystyczny zapach zaczyna na mnie działać, kręci mi się w głowie, a moje kiszki w brzuchu zaczynają swoją plątaninę, obłęd.
Co prawda nie wiem, czy powinnam w ogóle dzisiaj tam iść, nie, nie dlatego, że się boję, tylko, że znów „łapie” mnie przeziębieniowe, mam zatkany nos i kicham. I co, taka zakatarzona mam jej chuchać w nos? Chociaż z drugiej strony to ma być tylko konsultacja, więc może nie warto rezygnować?
No a potem idę do pracy, już mam zapisanych pacjentów. I znów wyjdę „nocną” porą, bo przecież już po czwartej robi się mrok, a zaraz potem szybko zapada ciemność. Przyznam się, że boję się przechodzić przez osiedle o takiej porze, bo tam, gdzie idę jest dosyć pusto, a bywało, że nagle gdzieś z krzaków wypadała banda młodzieńców, którzy napadali na kobiety i wyrywali jej torebki z rąk. Zawsze biorę to pod uwagę i jestem coraz bardziej ostrożna…… nigdy nie wiadomo, kto za tobą idzie, a jest tam nawet dosyć pustawo o tej porze.
Dlatego jeżeli tylko mogę staram się by Łukasz, Ania, albo Leszek podwieźli  mnie swoim autem do przystanku – taka samotna przechadzka tamtędy, gdy jest ciemno jest naprawdę nieprzyjemna. A co ciekawe, im jestem starsza, tym więcej się boję. Kiedyś taka pora dnia mnie nie przerażała, przecież kiedyś siedziałam w przychodni sama aż do 19-stej. Wtedy pracowałam w rejestracji, po godzinie 17 wszyscy wychodzili, a ja pozostawałam i też wtedy jednak trochę czułam obawę. Na szczęście teraz już tak długo nie muszę siedzieć, ale  gdy pozostaję nawet ciut dłużej, zawsze prócz mnie jest w rejestracji Ania lub Asia, zawsze wtedy człowiekowi raźniej.
Ten zmrok i ta ciemność o  tak wczesnej porze dnia naprawdę jest nieprzyjemna, jeszcze nie dawno o takiej godzinie słonko świeciło……
I co, pewnie znów powiem : byle do wiosny……

To teraz pozostaje mi tylko jeszcze miłego dnia życzyć, chociaż nie wiadomo, jaki on będzie, raczej, a właściwie na pewno chłodny, cóż, sorry, taki mamy klimat 🙂 Ale mam nadzieję, że kilka słonecznych promyczków przebije się dzisiaj przez chmurki.
Trzymajcie się do jutra!!
A jeszcze słowo do Ulki: wczoraj znalazłam sobie w necie to sanatorium, do którego jedziesz, myślę, że będzie tam Ci fajnie, wygląda tam  całkiem sympatycznie.
No i jeszcze jedno Ulu : masz rację, och te nasze Magdy, one tak już mają, sama chodząca dobroć.  🙂

słoneczna środa

 

Brrr, ale zimno, na termometrze tylko pomiędzy -1 a +1 stopień zacnego pana Celsjusza.
A ja od raba usiłuję „dokopać się” do mojego blogu, bo przecież pewnie Ulka już czeka, ale ciągle coś i ktoś staje mi na przeszkodzie

Uleńko, choćby nie wiem jaki Ktoś i jakie coś mi przeszkadzało, nigdy nie zapomnę, że środę poświęcam w moim blogu przecież dla Ciebie.
Pędzę do Ciebie z przepiękną różyczką i ze słonecznymi promyczkami, które dzisiaj, mimo mrozu za oknem, goszczą.
Sprawdzałam w prognozie pogody, że i w Poznaniu dzisiaj głównie słonecznie, ale nadmiar promyczków nigdy nie zaszkodzi, a może przynajmniej rozgrzeje to powietrze tak do 15-17 stopni? Marzycielka ze mnie co?
Przydałoby się, bo ja już okropnie marznę ( a co będzie, gdy temperatury spadną jeszcze niżej) i z tego powodu cierpię, a to chrypka mi przeszkadza, a to sobie kicham i nosek częściej wycierać muszę…..
Całuję Cię serdecznie moja Droga Przyjaciółko i jestem dzisiaj myślami razem z Tobą w Poznaniu, chociaż z drugiej strony, nie chcę Ci przeszkadzać, bo wiem, że ostatnio bardzo jesteś zajęta. Pewnie to i dobrze, bo wtedy człowiek z nudów nie wymyśla sobie kłopotów i  różnych chorób?
No to jeszcze raz wszystkiego najlepszego na cały następny tydzień, aż do następnej środy Ci życzę.
Potem będę Ci życzyć tylko dobrego odpoczynku w Sanatorium, oglądałam sobie właśnie tę stronę i mam nadzieję, że napiszesz mi (oczywiście pomiędzy zabiegami) w którym jesteś sanatorium.
Ale to dopiero za tydzień, gdy już będziesz się w podróż wybierała.

Wczoraj byłam na wizycie kontrolnej u pani doktor okulisty. Okazało się, że już nie potrzeba było drugi raz poprawiać tego oka laserem, ale ponieważ widoczność w tym oku jest tylko 50 procent (w drugim około 70), trzeba będzie zrobić korektę wzroku przy pomocy okularów.
Czyli na stare lata stanę się okularnicą, no tak, pesel robi swoje…..
Co prawda nie wiem, czy dostanę je do dali, czy do bliży, czyli tylko do czytania, wszystkiego dowiem się dopiero 8 stycznia, bo wtedy mam wyznaczoną datę następnej wizyty.
Ale prócz tej korekty będę jeszcze w styczniu (dokładną datę dopiero ustalę w grudniu, bo obecnie jeszcze nie mają terminarza na to badanie miała wykonane komputerowe pole widzenia, bo jednak pani doktor też nie spodobały się tarcze w moim oku, mogą świadczyć o chorobie – jaskrze. Już kiedyś  byłam o jaskrę podejrzewana, ale jednoznacznie nie określili, czy ona u mnie występuje, czy nie, czy to tylko taka dziwna uroda mojego oka, tym bardziej, że ani wtedy, ani obecnie nie mam podniesionego ciśnienia w oczach. Ale kiedyś, gdy miałam wykonywane pole widzenia, jakiejś tam nieprawidłowości się dopatrzono, dlatego teraz pani doktor chce to sprawdzić dokładnie.
Oj, zabrałam się za siebie dosyć solidnie. Jutro idę do stomatologia i chcę zrobić porządek w mojej jamie ustnej (może nowe ząbki mi nawet wyrosną!)
Również wybieram się(ale to chyba dopiero w przyszłym tygodniu) do Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. To towarzystwo ma już wielkie tradycje, zostało założone w roku 1885. Prowadza tam wszelakie zajęcia dla osób w wieku dziecięcym począwszy na właśnie ćwiczeniach dla seniorów.
Dowiadywałam się właśnie o możliwość akcesu do takiej grupy, zostałam mile tam zaproszono. Trochę boję się, czy dam sobie radę, ale pani powiedziała, że ćwiczenia nie są szczególnie zaawansowane, jako, że do tej grupy chodzą osoby starsze o różnej możliwości pokonywania ćwiczeń.
Zajęcia są 2 razy w tygodniu , a opłata miesięczna wynosi około 50zł. Warto iść i się przekonać, bo jednak ruch w grupie to jest całkiem innego niż w domu, gdzie zawsze można sobie pofolgować, wymawiając się błahymi sprawami, a to nóżka boli, a to główka czy brzuszek boli……
Tu jednak trzeba będzie być bardziej zdyscyplinowanym. A ja niestety muszę taki „bat” nad sobą czuć
No i znów jest okazja do zrzucenia kilku centymetrów….
A potem  tylko pozostaje coś zrobić z nadmiarem skóry(???) i…. będę mogę powiedzieć: ” no znów jestem młoda” ha ha ha.
No to kończę już ten wpis na dzisiaj, bo pewnie nie tylko z niecierpliwością Ulka czeka na ten wpis, ale pewnie i V.I.P. raz po raz zagląda, czy jest dzisiejsza lektura. Az dziw, że jeszcze mnie dzisiaj nie upomniał. O nie, właśnie dostałam przed sekundą od niego reprymendę.
Już się poprawię panie VIPi-e, to tylko nadmiar obowiązków mnie nieco przystooował.

Życzę wszystkim przyjemnej i słonecznej środy

Posucha

 

 

Jakaś posucha zapanowała w moim blogu, mam bardzo mało miłych czytelników, czyżbym ich ostatnio czymś zraziła?
Mam nadzieję, że nie. A może to przez to moje politykowanie???
No cóż, w zeszłym tygodniu miałam ponad 50 wejść, przez ostatnie dwa dni ledwie „dobijam” do trzydziestki, nawet niepełnej trzydziestki.
Ale nie będę się tym martwić, po chudych dniach zazwyczaj przychodzą dni tłuste.
A propos: znów mój brzuch strajkuje, postanowił, że nie lubi jedzenia i wybitnie po każdym posiłku daje mi o tym znać.
Jego też nie będę przekonywała, widocznie tak ma być, powinnam może przejść na lekką głodówkę na parę dni?
Tak zrobiła Czesia   w „Klanie” i….. jakoś prawie tydzień na takiej diecie wytrzymała. podobno najgorsze są pierwsze trzy dni, potem już leci z górki.
Ja może tygodnia nie będę ciągła, bo mi nie chodzi o to, żeby raptownie schudnąć (chociaż z drugiej strony by mi się przydało), ale chce trochę przećwiczyć to moje brzuszysko, niech sobie nie myśli, że może mną rządzić. Może tak ze 2-3 dni by starczyło??
Wodę mineralną w zapasie mam, na wszelki wypadek i sucharek się znajdzie, chociaż nie powinnam.
Zobaczymy. Ale nie mogę tego robić w tygodniu, bo przecież opadła ze sił nie doszłabym do pracy, lepiej nie ryzykować.

Dzisiaj zaraz po pracy idę na kontrolę do okulisty, bardzo ciekawa jestem diagnozy pani doktor, bo według mnie żadnej zmiany specjalnie nie zauważyłam, nadal mam na tym oku mgłę. Ale całkiem możliwe, że będę raz jeszcze potraktowana laserem i znów się zacznie powtórka z rozrywki, czyli kłucie i ból w oku i mgła po założonej maści. Ale i to będzie można wytrzymać, zresztą, co będę prorokowała na zapas.

Znalazłam wczoraj  na Face Booku prześliczną sukienkę, dziewczyna odpisała mi, że niebawem będzie ona sprowadzona do sklepu i natychmiast mnie o tym zawiadomi. Miałabym akurat kreację na Wigilijną wieczerzę (a nawet dwie).
Nic więcej nie pisze, aby nie zapeszać.

Ciągle straszą nas tym śniegiem i……….. Wczoraj było przepięknie, chociaż dosyć chłodno, ale słonko rekompensowało nam wszelakie pogodowe niedogodności. A dzisiaj…….. obudziłam się, a tu dachy białe. Nie wierzyłam własnym oczom, na dachach samochodów też jakieś resztki śniegu leżą, ulice są co prawda czarne, ale plantki są nieci zaśnieżone.
Obiecywali to i mamy.

Dziś znów za mną niedospana noc, obudziłam się pięć minut przed czwartą rano, już wyspana, chwilę się jeszcze pokręciłam na łóżku, myślałam, że uda mi się zasnąć jeszcze na trochę, ale nic z tego nie wyszło. A przedemną długi dzień, praca,wizyta u lekarza….ale zaraz po powrocie z pracy usiłuję się troszkę zdrzemnąć, na pewno mi się to uda.

No to kończę wpis, bo muszę iść do pracy, za to już się cieszę na dzień jutrzejszy, bo jutro znów środa…….

Nie przerażajcie się śnieżkiem, do wiosny wszak coraz bliżej (ale ze mnie optymistka, co?)
Miłego wtorku życzę.

brak symbiozy z prognozą pogody

 

I całe szczęście. Zapowiadali nawet opady śniegu, a tu słonko od rana wesoło świeci.
No, ale nie chwal dnia przed wieczorem, który już niestety około 16-stej zapadnie, bo przecież mamy teraz najkrótsze dni w roku.
Przykre jest, gdy już o 16 robi się ciemno, od razu człowiekowi spać się chce i traci zapał do życia.
Ale wracając do tego śniegu, już podobno sporo w sobotę w Zakopanem go napadało, a to tylko około 100 km od Krakowa.
Więc spodziewałam się, że rano białe dachy zobaczę, a tu…….. miłe rozczarowanie.
Miłe, bo wcale śniegu nie lubię, niech sobie pada tam, gdzie ludzie jeżdżą na nartach, im tez coś od życia przecież się należy.
A podobno już i w sobotę i w niedzielę podejmowane były takie próby, chociaż tylko spadło około 20 cm śniegu i spod niego jeszcze resztki trawy wystawały.
Ale dla chcącego nic trudnego, trzeba zadowolić się tym, co się ma, gdyż nie każdego na szaleństwa narciarskie w Alpach stać.
Ale w grudniu troszkę na pewno popada, bo jakoś Wigilia i Święta bez śniegu dziwnie wyglądają. Chociaż w tym roku, jak pamiętam i Wielkanoc w śniegu była. To może coś się nam w kalendarzu pomerdało?
W przyszłym roku dzieci z Małopolski jako pierwsi rozpoczynają  zimowe ferie, no to życzę im sporo  tego białego puchu pod deskami, niech sobie poużywają.
A co jak tak szybko już do następnego roku gnam, jeszcze trochę tego przed nami, chociaz na pewno szybko zleci.
Do Świąt jeszcze miesiąc i jeden dzień. czyli można powiedzieć, że już tuż, tuż. Znów zacznie się świąteczne szaleństwo – ja już mam zamówienie na imieninowy kokosowy tort i oczywiście na kutię, już muszę zacząć rozglądać się za pszenicą.

Dzisiaj mamy poniedziałek, więc to nie jest dobry czas na politykowanie, chociaż ostatnio trochę się w tym temacie znów ożywiłam, jednak znów postanowiłam się wyciszyć, tym bardziej, że jak widać, na razie żadnych pozytywnych zmian nie ma. Podczas ostatniego wywiadu w TVP, w programie Minęła dwudziesta pani redaktor przeprowadzała (fakt dość ostrym, ale zdecydowanym tonem) wywiad z ministrem Kultury profesorem Glińskim. Redaktorka zapędziła trochę pana ministra w kozi róg, więc ten odgrażał się jej, że  dziennikarka zostanie odpowiednio potraktowana i…rzeczywiście kierownictwo TVP odsunęło dziennikarkę od prawa wykonywania swojego zawodu, czyli od prowadzenia wywiadów. Cóż, cenzura zadziałała, podobnie niedługo i będzie pewnie z internetem, gdyż PIS już szykuje odpowiednią ustawę o cenzurze.
Musimy jakoś to przetrwać, chociaż pewnie łatwo nie będzie.
Byleby tylko nie kazali przynosić zaświadczenia od księdza, że w niedzielę obowiązkowo byłam na mszy św.
Czy to nie jest zniewolenie narodu? Czy naprawdę musimy wszystko pod dyktando robić? Czemu zakazali wystawienia sztuki we Wrocławiu, rzekomo „siejąca” pornografią? Sceny łóżkowe są w wielu filmach dla dorosłych, a ogląda go ten, kto chce oglądać.
Również nie każdy musi być obecny na tym przedstawieniu, a jeżeli jest, to jest jego wolna i nieprzymuszona wola. Nikt nam nie może zabronić co mamy lub nie mamy oglądać, słuchać, czy czuć.
Ktoś kiedyś mówił, że za PO mieliśmy terror, dopiero teraz zobaczymy i na własnej skórze odczujemy, co prawdziwy terror oznacza.
Dosyć o polityce (a jednak nie zdzierżyłam), ale nie mogę się z takim bezwolnym narzucaniem czyjejś woli pogodzić i już.
Ja to jestem JA, ( tu pewnie VIP „coś dorzuci” od siebie- nawet wiem o : Ewa W. ha ha ha) i nie zmienię się za powodem czyjegoś widzimisię.

No to zbieram się pomału do pracy, oczko już podmalowane ślicznie, ale niestety jutro znów będę bez malunków, jako, że idę do kontroli do okulisty.
Coś czuję, że jeszcze będę miała to oczko poprawiane laserem, bo mgła nadal na nim mi przeszkadza.
Miłego dzionka

KOD

Na Face Booku powstał Komitet Obrony Demokracji.
Jeżeli ktoś zainteresowany jest przeciwstawieniem się bezczelnej próby zawłaszczania państwa i łamania wszelakich demokratycznych zasad państwa proszę wejść na stronę https://www.facebook.com/groups/KomitetObronyDemokracji/?pnref=story  i tam zgłosić swój akces, albo chociażby przeczytać, w jakiej sprawie ten Komitet Obrony Demokracji powstał.
Kiedyś opornik był symbolem wobec PRL, dzisiaj ten sam opornik staje się symbolem oporu wobec łamania przez rządzącą partię  PIS wszelakich zasad demokracji. Duża część Polaków dała im swoje votum zaufania , a oni teraz, po wygranej już kampanii stają przeciwko ludziom.
Wprowadzają siłą większości, bez liczenia się się z opozycją swoje zasady, robią zamach na Trybunał Konstytucyjny, na media,  przejmują kontrolę nad innymi strukturami państwa, prezydent uniewinnia ludzi bez konsultacji z prokuratorem naczelnym, łamiąc tym postanowienia Konstytucji, uzurpując sobie prawa, których nie ma,wprowadzają cenzurę , jak chociażby minister kultury daje zakaz wystawienia sztuki we Wrocławiu. Demokracja jest mocno zagrożona, niektórzy mówią, że doszło do zamachu stanu i zbliża się totalitaryzm. Dlatego chcemy bronić demokracji. Nie opowiadamy się za jakąkolwiek partią polityczną, nie walczymy o władzę ani przeciw konkretnym ludziom – powiedział „Gazecie” założyciel grupy Mateusz Kijowski. Przyznaje, że na pomysł utworzenia grupy KOD wpadł po lekturze artykułu Krzysztofa Łozińskiego, byłego współpracownika Komitetu Obrony Robotników, byłego członka „Solidarności” i współpracownika Amnesty International.

I my wszyscy, którzy nie zgadzamy się z próbą zawłaszczenia Polski musimy stawić czoła na zakusy partii rządzącej, aby stworzyć Polskę według ich modelu.
Wszyscy jesteśmy osobami wolnymi, każdy z nas swoją wolność ceni i nie pozwoli się zniewolić.
Dlatego kto wyraża podobne poglądy proszony jest o wstąpienie do tej grupy na Face Booku, aby pokazać rządzącym, że co prawda zostali „przez większość”wybrani, ale wzięli na siebie obowiązek opieki nad państwem demokratycznym, wolnym od wszelakich fobii i decydującym o swoich dalszych losach zgodnie z wolą narodu, a nie samowolą rządzącej partii.
Jeżeli teraz nie przeciwstawimy się tym niecnym zakusom rządzącej partii, to ich bezczelność w podejmowaniu jedynie słusznych decyzji będzie rosła, bo osiem lat czekania na cudem osiągniętą przez kłamstwa wyborcze władzę zaostrzyła im tylko i tak wilcze apetyty.
Zostaliśmy niecnie okłamani przez prezydenta, który ślubował, że będzie prezydentem wszystkich Polaków, okazało się, że  zdecydowanie jest prezydentem jednej tylko opcji, nie liczy się z innymi partiami, a jego bezczelny uśmieszek  doprowadzać może człowieka do nerwów.
Można mniemać, że podobnie będzie ze wszystkimi obietnicami pani premier, która, jak wszyscy wiemy niestety nic nie ma do gadania, mówi i rządzi tak, jak jej Jarosław każe.
Ludzie znów dali się nabrać, ile razy można być tak samo naiwnym i tak samo na te same sztuczki dawać się nabierać?
Jesteśmy w Zjednoczonej Europie, ale już po kilku wypowiedziach bądź to ministra obrony narodowej, bądź ministra spraw wewnętrznych niestety  już jesteśmy źle w Europie spostrzegani i traktowani jako kraj z fobiami antyeuropejskimi.
Czy tak musi pozostać? Odpowiedzi niech udzieli sobie każdy sam we własnych myślach, własnym sercu.

o, nie było dzisiaj wpisu?

 

A to dopiero wtopa. Ale jakoś tak szybko mi ten dzień dzisiaj przeminął.
Przeważnie na nic nie robieniu, no dobra, na nic ciekawego nie robieniu.
Tak sobie siedzę we fotelu i rozmyślam, co dalej będzie ze mną, co dalej będzie z Polską….

Właściwie do żadnych konkretów nie doszłam, więc pozostawiam to sobie samemu, niech się dzieje, co chce.
A może w jakiś cudowny sposób los się odwróci?
Kiedyś, gdy wszyscy uważali, że socjalizm nigdy się nie skończy, ja byłam zupełnie innego zdania i….wyszło na moje.
Teraz też jestem dobrej myśli, ten marazm kiedyś przecież skończyć się musi i to pozytywnie musi dobiec swojego końca, ta prawdziwa, a nie udawana sprawiedliwość wreszcie zwycięży.
Szkoda tylko, że tylu ludzi będzie jednak jeszcze trochę się pomęczyć, pocierpieć.
Oto moje słowo na sobotę.
Idę rozmyślać nadal.
A kiedy raptownie załomoczą w Twoje drzwi, nie otwieraj, to może być………….

okropny piątek

Co za ponury wstrętny dzień, Na szczęście to już piątek
Wstałam dzisiaj z niesamowitym bólem głowy, czuję ją tak, jakby mi ktoś napompował do niej całą masę powietrza. Dosłownie, mam balon zamiast głowy. Trudno mi się jest zebrać, najchętniej zostałabym w ciepłym łóżeczku. Ale zażyłam już apap,  zaraz napiję się może mi pomoże?
Mam nadzieję, że nie jest to jakiś udar, może raczej coś od żołądka, bo znów z nim same tylko kłopoty mam………
Ale gdy popatrzę w kalendarz od razu wiem, że od czasu do czasu jakieś dolegliwości związane z wiekiem(???) muszą być. Tylko młodzi nie mogą narzekać, chociaż wczoraj miałam 32 letniego, nieco rozhisteryzowanego pacjenta, który narzekał na bóle w klatce piersiowej. Dlaczego rozhisteryzowanego? No bo po rozmowie okazało się, że miał wczoraj też  wykonane EKG i żadnych odchyleń tam nie było, a i zdjęcie klatki piersiowej, które mu wczoraj zrobiłam też było bez zmian. A on dalej swoje, że go kłuje w klatce piersiowej i już. No dobra, może miał wczoraj gorszy dzień, tak i wśród młodych ludzi bywa, więc dlaczego ja, już nieco „wiekowa” nie miałabym sobie troszkę ponarzekać?
Wolno mi, wszak mamy jeszcze nadal ciągle demokrację, chociaż z tego co wyrabia obecna partia wyraźnie widać schyłek demokracji, będzie wszystko w Polsce tak robione, jak oni sobie życzą, według ich chorych zasad.
A pani premier dopiero co w swoim expose mówiła twardo: dosyć buty i arogancji władzy. To jak się to wszystko ma do nocnych zmian(czemu akurat nocą to robią, nie wiadomo)  w Biurze Służb Specjalnych, zamach na Trybunał Konstytucyjny, który wg Kaczyńskiego stał się narzędziem partyjnym PO i dlatego prezydent zawetował powołanie nowych sędziów Trybunału, czego zgodnie z Konstytucją nie wolno mu było zrobić, nie miał prawa sam zadecydować o tym, by nie odebrać od demokratycznie wybranych sędziów przysięgi w imię widzimisię pana Kaczyńskiego. To właśnie Kaczyński upartyjnia wszystko, co się da, obsadzając Trybunał „swoimi”, boi się, że nie mając na własność Trybunału, nie będzie mógł po swojemu Polski urządzać.
A już największym przekrętem PAD-a było ułaskawienie Mariusza Kamińskiego , by ten mógł być koordynatorem Służb specjalnych. Za samowolne i niezgodne z zasadami metodami podjudzeniami do korupcji, poprzez wręczanie na siłę na niby łapówek, Kamiński potem te osoby nazywał skorumpowanymi i wsadzał ich za to do więzienia. Są to metody na pewno nie demokratyczne, przekroczył nimi swoje uprawnienia i za to dostał karę więzienia i zakaz piastowania funkcji państwowych przez lat 10. Tym czasem PAD ułaskawiając go, dał mu przyzwolenie do powrotu na jego stare stanowisko i do stosowanie podobnych lub takich samych metod, za które został skazany. To jest dopiero arogancja i buta, pani premier, piętnujcie ją najpierw u siebie, a potem szukajcie haków u innych.
Kiedyś pisałam, że tak się stanie, że wiele osób będzie żałowało takiego wyboru, który się dokonał, niestety głos mądrych ludzi nie przebił się do ogółu, Polacy ( na szczęście niektórzy, ale to im niestety wystarczyło) postawili na oszołomstwo i na czcze obiecanki, dlatego zaledwie 2 dni po zaprzysiężeniu nowego rządu już mamy przejawy arogancji  prezydenta, który miał być prezydentem wszystkich Polaków, a jest prezydentem Pisu i  arogancji rządzącej partii, która łasa na władzę absolutną, spycha opozycję na dno, nie dając im dojść do głosu, a ja się tylko pytam, co będzie dalej?
Toć Putin i Orban razem wzięci to pryszcz w porównaniu  tym, co nam Kaczyński przygotował.
A głupie barany poszły potulnie na rzeź, niszcząc przy okazji i tych, którzy myśleli realnie i na taką politykę się nie zgadzali.
PAD ciągle powtarza, że to czyni za wolą narodu, przepraszam, jakiego narodu? Głosowało a nich 49 procent z 50 procent głosujących, czyli dostali mniej więcej około 20 procent całej populacji Polaków, czyli głosowało na nich około 5 milionów ludzi(baranów), a 38 milionowej ludności Polski.
To jest ich cały naród??? Niestety reszty nie udało im się uwieść. Źle się stało, że ta reszta nie zagłosowała w ogóle, wiem, zrazili się do rządzącej partii PO, która niestety, ze smutkiem przyznam, bardzo zawiodła, ale mogli śmiało postawić swój głos na partię Petru, który wydaje mi się coraz bardziej mądrym przywódcą.
Polak niestety i przed szkodą i po szkodzie głupi.
A miałam nic nie pisać o polityce. Widocznie tabletki zaczęła działać. Życzę przyjemnego piątku i przyjemnego weekendu.To już jeden z ostatnich weekendów listopadowych, zaraz przyjdzie nieco weselszy grudzień, który już ma podobno dobrze śniegiem sypnąć. Wszystkiego dobrego.