moje niedzielne tęsknotki

Dzisiaj piękna niedziela, czas spacerów i figli, a ja niestety jak ta księżniczka jestem uwięziona, co prawda nie w wieży, ale w moim pokoju. Jeszcze nie jestem w formie, by wyjść do Parku, jeszcze za wcześnie – mogę go tylko przez okno podziwiać. Jak długo to potrwa – nie wiem , na razie jestem za słaba na wyjście do Parku,jedyne moje „spacery” to krótkie dystansy na trasie WC – kuchnia – pokój i niestety nawet one mnie męczą,po każdym takim „wyczynie” muszę odpocząć.
Ale nie będę narzekać, muszę uzbroić się w cierpliwość, raz tak już było, teraz znów muszę uzbroić się w cierpliwość.
Wczoraj niestety wielka słabość (a może to lenistwo) mnie ogarnęło i nie pisałam blogu, dzisiaj postanowiłam się poprawić.

Ale też pewnie wiele się nie napiszę, ale chociaż ślad pozostawię.
Dzisiaj Magda i Jacek urządzili mi małe przemeblowanie,głównie przestawili mi szafkę z telewizorem, by mi się wygodniej oglądało. Jacek zamontował mi specjalną kostkę, tak bym mogła oglądać inne programy np HBO czy Netflix. Fajne mam te Kochane dzieciaki nie??????
To tyle na dziś, rozbolała mnie noga i kość ogonowa, którą utłukłam milka dni temu spadając na podłogę

Jutro ciąg dalszy nastąpi Miłego niedzielnego popołudnia

A to było tak :

Ta piękna, uśmiechnięta Dziewczynka to Zelda, która dzisiaj kończy dzisiaj 4 lata.
Zdjęcie wykonane było dwa dni temu, podczas imprezy na Dzień Dziecka, urządzany na Skałce przez Ojców Paulinów.
Niestety ze względów chorobowych nie mogę dzisiaj czynnie uczestniczyć w uroczystości, więc poprosiłam o pomoc Dianę. Przez internet zamówiłam Baśnie Andersena, nawet pozytywnie się do tego odniosłam, gdy zobaczyłam, że prócz pięknie oprawionej i wspaniale urozmaicona rysunkami Jana Szancera książka zawiera również płytkę do słuchania bajek np w laptopie. A ponieważ Zeldunia jest „techniczną” dziewczynką doskonale da sobie samodzielnie radę z laptopem i z płytką bez pomocy Mamy czy Taty i sama sobie będzie mogła puszczać bajki i wysłuchać wtedy, gdy tylko będzie na to miała ochotę. Oczywiście na pewno Diana i Ksawer będą też czytać te piękne baśnie, a książka zawiera kilka bardzo znanych baśni jak Królowa Śniegu, Dziewczynka a zapałkami i jeszcze wiele innych znanych przepięknych baśni.
Wczoraj Diana odebrała paczkę z Paczkomatu, przyniosła do mnie, bym wpisała dedykację i dzisiaj rano,w moim imieniu, ją Solenizantce wręczyła. Dostałam filmik z otwarcia dzisiaj tej przesyłki, czyli w Dniu Urodzin , widać, że Zelda była bardzo zadowolona. Zaciekawiony był też kot Banzaj, który pilnie interesował się paczką, wkładając tam swoją mordkę, ale był tylko do czasu, gdy przekonał się, że nic tam nie ma dla niego i z wyraźnym miaukiem niezadowolenia poszedł w swoją stronę.
Rok temu Zelda dostała ode mnie bajki Braci Grimm, teraz baśnie Andersena, już myślę, jaką książkę jej kupić w przyszłym roku, by zachować tradycję.
Potem jeszcze rano zatelefonowałam do Zeldy, by osobiście złożyć jej Urodzinowe życzenia i usłyszałam jej słodkie dziękuję.
Ale i tu Jej napiszę, by nadal tak pięknie rosła w górę (trzeba przyznać, że w porównaniu z zeszłym rokiem jest już o wiele wyższa no i piękniejsza) i żeby zawsze była taką radosną i mądrą dziewczynką.
Zelda niby Królewn obchodzi 3 dni swoje urodziny, dzisiaj ma imprezę w przedszkolu, a jutro spotkanie ze swoimi zaprzyjaźnionymi koleżankami i kolegami w domu z wielkim ogrodem. Na pewno będzie fajnie, bo goście będą w jej wieku i Zelda bardzo ich lubi, byleby tylko pogoda nie przeszkodziła, bo niby zapowiadają na jutro ulewy, a jednak przyjemniej jest, gdy impreza jest w ogrodzie a nie w domu. Trzymam kciuki za piękną zabawę w ogrodzie.
Dzisiaj znów, nie zgodnie z zapowiadaniem, jest pięknie i słonecznie, szkoda, że nie mogę jeszcze wychodzic na zewnątrz (nadal nie mam odpowiednich warunków na większy wysiłek), ale są dobre zapowiedzi, moje jelita troszkę się uspokoiły i nie fikają.
Ale niestety to badanie – kolonoskopię muszę wykonać w szpitalu, by znów się ta fiksacja nie nawróciła.
Życzę bardzo miłego, słonecznego i już bardzo długiego popołudnia. Teraz jesteśmy w okresie najdłuższych dni roku.

Życie jest wielką niewiadomą

Przynajmniej w moim przypadku ta maksyma jest wciąż aktualna.
Na drugi dzień po wpisaniu ostatniego mojego posta w blogu, poszłam sobie na fajny spacer po Parku, tym razem z Darią i………. znów wylądowałam na tydzień w Szpitalu, tym razem Wojskowym. Po prostu zrobiło mi się nagle słabo i odjechałam, Daria zadzwoniła po Pogotowie i wywieźli mnie na Kardiologię Przy okazji (a jakże) wyszły na wierzch moje sprawy jelitowe,więc zrobili mi gastroskopię(oh to łykanie rurki i potem wiercenie nią w brzuchu), więc wymęczona i całkowicie bez sił wróciłam „na trochę” do domu, by nadal leczyć się na gastrologii – już wyznaczyli mi datę przyjęcia na Oddział gastrologiczny 14 września – ale mam nadzieję, że wcześniej uda się jakoś przyśpieszyć termin, Rodzinka już się stara, bo z moimi obecnymi kłopotami niestety będzie trudno tyle czasu czekać w domu. Mam niby opiekę Darii i Maćka, oraz Magdy, która gotuje najlepsze pod słońcem marchwianki, mam całą masę leków, ale prawdziwe i skuteczne leczenie będzie dopiero możliwe po wykonaniu kolonoskopii.
Najgorsze jest to, że moje mięśnie niestety „padły”, nogi mnie nie noszą, lekko nimi tylko suwam jak jakiś paralityk, a dzwoniłam do pani Kasi w tej sprawie, co mam robić, powiedziała, że narazie nie powinnam zaczynać rehabilitacji dopóki mój stan brzucha się nie poprawi Szkoda mi tylko, że wiele z tych rehabilitacyjnych z nią spacerków niestety już zatraciło swoją wartość i będę musiała zaczynać wszystko od nowa..
No i nie miałam racji pisząc na początku, że życie jest wielką niewiadomą? Już szło do przodu, było coraz lepiej, a tu łup i znów jest niewesoło.
Jakieś złośliwe fatum do mnie się przyczepiło prawie na początku roku (przecież złamałam nogę w lutym) i co chwila daje o sobie znać.

A kysz ZŁO, odpuść trochę i daj nacieszyć się życiem.
Jutro jest dzień Urodzin Kochanej Zeldy, kończy 4 lata, a ja nie będę mogła w tej uroczystości uczestniczyć – serce boli.
Wszak dostanie odemnie prezent – zamówiłam przez internet Baśnie Andersena, więc musiałam otworzyć paczkę, by wpisać tam dedykację – książka jest pięknie oprawiona w twarde okładki i pięknie graficznie rysunkami Jana Szancera ozdobiona i zawiera większość znanych baśni np Dziewczynka z zapałkami, Królowa śniegu itp. Książka jest już u Diany, która jutro wręczy ją Solenizantce.
I co tu jeszcze pisać? Teraz moim zadaniem jest powrót do zdrowia, co idzie pomału i okropnie kulawo -znów musiałam zamienić kule na balkonik, bo niestety z braku stabilności idąc o kulach wywaliłam się kilka dni temu na podłogę w moim pokoju i musiałam o 23. 00 telefonować z prośbą o pomoc. Na szczęście Jacek Magdy wiedział jak mnie ewakuować na łóżko, ale dodatkowo stłukłam sobie kość ogonową, która teraz jeszcze dodatkowo mnie boli.
Ech życie, życie……..ale wciąż wierzę, że jednak podniosę się na nogi (w przenośni i realnie) i po leczeniu w szpitalu będę już całkiem podleczona i będę mogła używać życia.
Pogoda jest niestety nadal byle jaka, ale i ona w końcu musi się poprawić, tak przynajmniej obiecują, chociaż weekend ma się kąpać w ulewach, czyli automatycznie w zaniżonych temperaturach.
Ale życzę Wam, by to była jedna z baśni i że okaże się, że prawdziwa i ciepła wiosna przemieni się też w gorące lato.

P.S jutro też postaram się o nowy wpis w moim blogu, mam nadzieję, że nic nie stanie mi na przeszkodzie