Tu mówi Kraków, całkiem zimowy Kraków. Bo pewnie w Ciechocinku nawet zimą rosną róże, prawda?
Pozdrawiam Cię Uleczko serdecznie i ślę lekkie promyczki słoneczne, które od czasu do czasu z prószącego śniegiem nieba padają.Widzisz jak pięknie róże w tych promyczkach lśnią?
One, jak zwykle w każdą środę, błyszczą dla Ciebie.
Przed Tobą jeszcze prawie tydzień odpoczynku w Ciechocinku, życzę Ci, abyś te dni świetnie wykorzystała i zdrowa do domku powróciła.
Ale napewno, znajac Ciebie, nie lenisz się, ćwiczysz, biegasz, spacerujesz. O balety nawet nie pytam 🙂
Baw się zatem dobrze, póki na to czas, a potem, gdy już do Poznania powrócisz, pozbieraj wszystkie zamieszczone dla Ciebie przez ten czas Twojej nieobecności róże i wstaw je do wazonu.
Wiem, że czytałaś wszystkie moje wpisy, nie tylko te środowe, znajdowałam ślad Twojej obecności w moim blogu na Face Booku.Wszystkiego najlepszego i…do następnego spotkania już pewnie w Twoim domku.
A z kotkiem z fazy zaufania przeszliśmy do fazy miłości. Kotek uwielbia wprost siedzieć na moim ramieniu, tak słodko wtedy swoją mordke przytula do mojej twarzy. Czasami bywa natrętny, szczególnie gdy coś jem, siada wtedy na stoliku koło mnie i żąda: podziel się ze mną, bo ja jestem okropnie głodny kotek. Wcale mu nie przeszkadza, że chwilkę wcześniej jadł swoje jedzonko, on już o tym nawet nie pamięya, a pani jedzonko tak pięknie pachnie…..
Nie wiem, czy Diana i Ksawer będa zadowoleni z takiego „żebractwa”, bo naprawdę nie można właściwie nic przy kotku spokojnie jeśc, muszę zamknąć sie przed nim w kuchni i wtedy dopiero mogę spokojnie zjeść śniadanko, czy kolację.
Ale trudno, sami są sobie winni, zostawili mi kota pod opieką, to yeraz kotek się troszkę rozbisurmanił, ha, ha.
Dzisiaj nad ranem kotek nieco przesadził, bo zrobił mi pobudkę koło 5 rano. Nie, nie miauczeniem, ale…zabawą, a tak się przy tym tłukł, że musiałam się obudzić. Nie mogę powiedzieć, że byłam wtedy szczęśliwa, ale….. Co ma zrobić kotek, gdy się już, porzadnie wyśpi, a przecież większa część dnia i nocy śpi, czasami przychodzi czas na zabawe, a że akurat jest to środek nocy……. tak jakoś wypadło, tak sie złożyło.
Jeszcze razem z kotkiem czeka nas 6 wspólnych dni i nocy. Czuję, że jednak potem będzie mi go brakowało, ale i tak się nie złamię, kota sobie nie sprawię. Chcę spokojnie spać, spokojnie, bez towarzystwa kociej mordki jeść i nie denerwować się ciągle tym rozsypywanym w łazience żwirkiem.
Co go podmiotę, z powrotem chrzęści potem pod nogami, nie mówiąc, że na papuciach roznosi się po całym domu.
Ale gdzieś kotek swoje potrzeby przecież załatwiać musi…… Ciotka, nie narzekaj !!!!! Ty masz swoją kuwetę, a kot ma swoją kuwetę.
To nie narzekam i czekam przyszłego tygodnia z tymi plusowymi już temperaturami, bo napisy na bramie proszę domykać drzwi jakoś słabo na lokatorów działają, często zostawiają je uchylone, co odrazu odczuwam w moim mieszkaniu, gdy temperatura waha się około 17 stopni, czyli jest całkiem zimno.
Ale juz wczoraj o tym pisałam, nie będe się przeciez powtarzać.
Magda poddała mi pewne pomysłyy, na przykład ocieplenie pokoju styropianem, kto wie, czy tego nie zrobię, o ile oczywiście gospodyni domu mi na to pozwoki, bo skoro mam tu jeszcze mieszkac przez kilka kolejnych zim……
Dzisiaj z Magdą pomyślimy o przeniesieniu mojego łożka na inną ścianę, nie tę przylegająca do korytarza, może przynajmniej w nocy jakoś nie będzie mi tak zimno?
Co prawda nad ranem jest całkiem przyjemnie, bo jest świezo ogrzane powietrze, ale potem ta sciana robi się lodowata i wieje przez nią chłodem, szczególn e przy niezamkniętej bramie.
To jest własnie ta „przyjemość” mieszkania na parterze.
Życz Wszystloim uśmiechniętej środy, bo już słoneczko nam od rana polazuje, że będzie lepiej, może dzisiaj, może jutro, może pojutrze… kiedyś tam…..
Miłej środy
.