koniec listopada

Nareszcie ten znielubiony miesiąc listopad już za ami, dzisiaj jest jego ostatni dzień, pokazujący, że zima zaczyna już coraz bardziej śmiało sobie rządzić światem.
Światem, który jest w tej chwili bardzo rozchwiany, nie tylko zresztą pogodą jest to spowodowane, szczególnie Polska politycznie jest bardzo zaburzona.
Zima nie jest korzystnym czasem dla wszelakich manifestacji, o czym rząd pewnie doskonale wie i teraz pewnie się przyczai, bo bunt, szczególnie bunt młodzieży, nie zniknie, co widać w ostatnich sondażach, w których Pis pikuje w dół, chociaż jeszcze ciągle jest około 30 procent Polaków wierzących w cuda. Tylko jeszcze te wierzące staruchy słuchają, co Kościół im każe, czyli wie,że trzeba glosować na Pis, a demencja starcza, czy Alzheimer nie pozwala im dostrzec realnej prawdy. Przykre, że to piszę, bo sama zaliczam się do osób starszych wiekiem, ale przynajmniej pewnie demencja mnie całkowicie nie dosięgła skoro nie pozwalam sobie na to, by mi ktoś kit, czyli ciemnotę do głowy wciskał.
Ale ludzie starszej daty zawsze przywiązani byli do tego, że co Kościół powiedział, to święte, więc nadal tylko trzeba wierzyć Kociołowi i Pisowi.
A taka powszechna wiara jest głównie na wsiach, gdzie niestety mają tylko dostęp do propagandówki telewizyjnej Kurskiego i nie mają okazji przekonania się na własnych oczach, że są oszukiwani.
Zresztą o co chodzi? zawsze jakaś kura po podwórku lata, więc rosół będzie i jajeczko zniesie, więc i jajecznicę można zrobić jakby co, krówka mleczko da, więc i masełko do co prawda coraz droższego, ale jeszcze wciąż dostępnego chlebusia się znajdzie, biały serek z mleczka się uwarzy, bo kto by tam kiełbasą ciągle się zajadał, a nie daj Boże szyneczką, to wymysły tych miastowych obżartuchów, zresztą świniaka też jeszcze ubić można, będzie i kiełbasa i boczek, szynka i salceson, czyli cała masa jedzenia w obrębie jednej zagrody, a jeszcze tym miastowym się trochę sprzeda, czy więcej trzeba?
Co ci miastowi mają jakieś pretensje do wspaniałego rządu, który jest wprost rewelacyjny, dają przecież „pincet” na dziecko, więc i na pół litra też stanie.
A praworządność? co tam jakaś głupia praworządność, jak Pis mówi, tak ma być i basta! Przecież miała być „dobra zmiana” i jest, to jest najlepszy rząd od zamierzchłych czasów , no i są przecież tacy wierzący, tak pokornie w kościele klękają……….
A Morawiecki wyraźnie w TVP mówi, że w Polsce jest tak wspaniale, że wszystkie kraje Europy nam wprost zazdroszczą dobrobytu…….
I niech tam mocno tupie nóżką ten nasz premier w tej Unii, bo ci Niemcy Holendrzy i pieron wie kto jeszcze, chcą Polskę zniewolić, a my dzielne chłopy na to nie pozwolimy.
CHŁOP I PIS POTĘGĄ JEST I BASTA!!!!!
Naprawdę tylko rząd Pisu może Polskę do dobrobytu doprowadzić!!!!!!

Teraz wszystko zależy od……Kaczyńskiego, który może już po raz ostatni będzie chciał podnieść swoją rękę przeciwko buntowi w swojej prawicowej drużynie, bo pewnie i on doskonale wie, że prywatna wojna pomiędzy Ziobrą, a Morawieckim może tylko do cna zniweczyć jego plany „Wielkiej Polski”, którą chciał stworzyć na wzór Piłsudskiego
Niestety, rewolucja zjada własne dzieci, a on wyhodował sobie potworków, którzy teraz bezlitośnie i bez skrupułów go zniszczą.
I pewnie doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że to, co do tej pory z Polską uczynił nie ujdzie mu na sucho, będzie musiał za to odpowiedzieć i pewnie nie uda mu się już dłużej tego miecza Damoklesa, który nad nim wisi, odsunąć w nieskończoność.
Ale zawsze jest pewne pocieszenie: skoro jeszcze Kościół wciąż ma tyle jeszcze do powiedzenia, zawsze zaszczytne miejsce koło swojego brata na Wawelu ma zapewnione.
Może dlatego tak tych Biskupów,(a zwłaszcza jednego) broni i Armię Narodowych Obrońców na przeciwną Kościołowi tłuszczę nasyła.
Wszak wreszcie Narodowcy będą mogli wyjmować zakazane do tej pory pałki teleskopowe i kije bejsbolowe używać do woli, wszystko oczywiście zgodnie z Konstytucją, która wzywa do obrony kraju przed bezbożnikami i wichrzycielami.

I to tyle moich rozważań na ostatni dzień listopada, ponury, senny, mroźny i nijaki, zwłaszcza gdy jeszcze katar dokucza……
A ponieważ jest to poniedziałek, to życzę udanych wszystkich dni tygodnia, począwszy od dzisiejszego poniedziałku, aż do następnej niedzieli.
A i teraz będziemy pewnie czekać na Św. Mikołaja?????

Sentymentalny powrót do przeszłości

Dzięki zamieszczanego przez Krystynę zdjęcia, które gdzieś tam w moim archiwum pod tytułem Stare Fotografie wynalazła, z wielkim wzruszeniem wróciłam do tych najszczęśliwszych moich lat, gdy moja piękna i jeszcze zdrowa Mamusia ze swoja szczęśliwą Rodzinką wyszła na letni spacerek po Krakowskich Plantach.
Popatrzcie, jacy wszyscy na tym zdjęciu są szczęśliwi i uśmiechnięci Moja Mama, Tatuś, Siostra Ania, Brat Krzysztof, mały brzdąc, niewiele jeszcze ten świat rozumiejący – Ewusia i nawet wesoła Sunia Gledii, która też była członkiem Rodziny i jej nie mogło zabraknąć na tym spacerze.
Patrzę na to zdjęcie z łezką w oku, nikogo prócz mnie nie ma już na tym świecie, może wszyscy gdzieś na Rajskich Plantach spacerują razem, oczekując, że i ja do nich się dołączę?
Tylko mi się wcale na ten drugi świat nie spieszy, chociaż za moimi Kochanymi Rodzicami i Rodzeństwem bardzo tęsknię.
Ale nie mogłam obojętnie przejść nad tym zdjęciem, dlatego dzisiaj go w moim blogu zamieszczam.
Widzicie tego rozkosznego grubego bobaska, dla którego świat wtedy umieszczony był w ramionach Kochanych Rodziców???
Tak kiedyś właśnie wyglądałam, pełnia rodzinnego szczęścia, teraz pozostają tylko wspomnienia i łezka w oku.


Chyba będzie to dzień wspominkowy, bo jeszcze jedno zdjęcie Krystyna zamieściła na Facebooku. Tu szczęśliwą Rodzinka-Mamusia, Ania, Krzysztof i ja w jakiejś nadmorskiej miejscowości, najprawdopodobniej w Międzyzdrojach, a może i w Jastarni, do której często jeździliśmy.
Zawsze Jastarnię z wielkim sentymentem wspominam, ta wtedy wydawało mi się olbrzymia plaża ze złotym pisakiem (nikt wtedy do Złotych Piasków w Bułgarii nie jeździł), z nieśmiertelnymi grajdołkami, które otoczone on wiatru były kolorowymi parawanami.

No tak, na tych zdjęciach trwa piękne lato i ciepełko, a za oknem….zima.
Ze zdumieniem popatrzyłam na ten nieco ośnieżony mój Park, ale właściwie czemu ze zdumieniem, skoro dzisiaj już przedostatni dzień listopada? Zima jest w swoich oprawach i śniegiem musiała w końcu sypnąć.
Dzisiaj mam za sobą niedobrą noc. Zasnęłam w miarę szybko, czyli tak gdzieś po północy, ale niestety o 3.30 obudziło mnie jakieś dudnienie młotem. Zdezorientowana zastanawiałam się, kto o tej porze tak zaparcie wali młotem w ścianę, a tu się okazało, że to……… dudni w moim uchu.
Okazało się, że mam po prostu olbrzymi katar, który przy okazji zatkał moje ucho i stamtąd te nieznośne łomotanie dochodziło i nie pozwoliło mi spać.
Co było robić?, trzeba było wstać, przeczyścić nos na tyle, żeby mi się odetkało także i ucho i po dłuższej chwili rzeczywiście dudnienie w uchu ustało, ale nadal czuję, że jest ono zapchane katarem.
Dlaczego takie przypadłości akurat muszą się zdarzać nad ranem w niedzielę, gdy nie czynne są apteki i nie mogę sobie kupić żadnego płynu do nosa i do ucha? Złośliwość losu.
Potem bałam się znów położyć, by to okropne dudnienie w głowie znów nie powróciło, chyba będę musiała cierpliwie do jutra poczekać na tę wyprawę do apteki.
Póki co postaram się jakoś spokojnie tę niedzielę spędzić, bez nerwów i bez polityki, której serdecznie mam już dosyć.
Cieszę się tylko, że wczorajsze manifestacje z małymi wyjątkami przeszły w miarę spokojnie. Co prawda było kilka incydentów, w tym pani posłanka Barbara Nowacka niestety mimo okazania poselskiej legitymacji, została potraktowana gazem, ale widocznie jeszcze wciąż nie jest brak nadgorliwców w policji, którzy zapomnieli, że są dla służby ludziom a nie jednej partii przeznaczeni. Zdecydowanie jednak po ostatnich niechlubnych swoich „występkach” na poprzedniej manifestacji wielu policjantów ostudził swoje „narodowe” zapały do bicia ludzi pałkami.
A może w końcu zrozumieli, że kiedyś za te swoje niechlubne czyny będą do odpowiedzialności pociągani?
A wtedy żaden Błaszczak, czy Kaczyński im nie pomoże, poniosą niestety karę….i słusznie.
Pokojowa manifestacja nie jest przecież żadnym terrorystycznym zagrożeniem , przed którym należy bronić innych ludzi.
Nawet ta przysłowiowa Babcia z tęczową torebką nie może być traktowana jak zwykły bandyta, który rzeczywiście jest realnym zagrożeniem.

No cóż, listopad pomału nam się kończy. Ciekawa jestem, jak nasza krakowska Aleja 29 listopada będzie obchodzić dzisiaj swoje urodziny.
Na razie jest rozkopana, bo trwa tam remont, a trzeba powiedzieć, ze jest to jedna z ważniejszych krakowskich arterii, jako przedłużenie Alei Trzech Wieszczy łączy południe z północą Krakowa, jest trasą wylotową na Warszawę.

W tym nieco zimowym już klimacie życzę Wszystkim przyjemnie spędzonej niedzieli w domowym ciepełku, bo dzisiaj stanowczo nie jest dobra pogoda na spacerowanie, no chyba, że ktoś lubi śnieg. Ale i tak bałwana jeszcze lepić z niego wciąż nie można.

gdy byłam mała, czyli różny punkt widzenia

Własnie wczoraj sobie uświadomiłam to, że gdy byłam dzieckiem, a później już nieco starszą, ale młodą, około dwudziestoletnią dziewczyną, taka 70 -letnia Ciotka Janka, czy Ciotka Hela były dla mnie strasznie już całkiem starymi osobami.
A teraz już tak nie uważam, może dlatego, że mimo, że mam już skończone te 70 lat wciąż w duszy jeszcze jestem moda. wciąż jeszcze mam marzenia, jakieś nadzieje……… chociaż ostatnio są one raczej dosyć rozmyte.
Pewnie, że czasy się zmieniły, nie wyobrażam sobie ani wspomnianej Cioci Janki, ani Cioci Heli na przykład przy komputerze, czy obsługującej telefon komórkowy, o grze w Pokemony już nie wspomnę.
Bardzo zmienił się ten nasz świat, niby już poszedł na przód, a jednak jest w nim coś, że każe nam się w przeszłość wracać.
I to nie tylko przez wspomnienia tamtych w sumie cudownych dziecinnych i młodzieńczych lat, gdy młody człowiek nie musiał jeszcze o niczym decydować, chociaż nie wiedzieć czemu, do tego koniecznie się pchał, ale dlatego, że wracają te złe oznaki z tamtego życia, cofamy się w naszej mentalności do czasów babci, czy prababci, gdy kobiety powinnością było siedzenie w domu i piastowanie dzieci, gdy kobiety miały tylko ograniczać się do gotowania i do sprzątania, o ile oczywiście nie stać było rodziny na zatrudnienie gosposi, a za to ograniczone miały prawa do wyrażania swoich opinii, Broń Boże politycznych, bo to głównie należało do mężczyzn.
Dzisiaj, 28 listopada mija 102 rocznica wywalczenia praw wyborczych przez kobiety i w związku z tą rocznicą w Warszawie zapowiadany jest Wielki Strajk Kobiet pod hasłem „W imię matki, córki i siostry”.
„28 listopada to 102. rocznica wywalczenia przez kobiety w Polsce praw wyborczych. 102 lata później znów walczymy z systemem, który odmawia nam podstawowych praw. Nas i naszych sojuszników spotyka w tej walce policyjna, państwowa przemoc – Kaczyński, przestraszony wicepremier od bezpieczeństwa, wysyła na nas zamaskowanych członków jednostki antyterrorystycznej, żeby nas gazowali i bili. Policja porywa ludzi z demonstracji, bezprawnie zatrzymuje, bezprawnie legitymuje” – napisały aktywistki w opisie wydarzenia
Demonstracje mają odbywać się w całej Polsce. Do piątku do godz. 10 na głównej stronie Facebooku sobotniego wydarzenia znalazły się linki do 34 wydarzeń lokalnych, które mają odbyć się sobotę w 32 miastach w Polsce (to m.in. Gdańsk, Łódź, Poznań, Wrocław, Zakopane). Na stronie wydarzenia ogólnokrajowego utworzonego przez Ogólnopolski Strajk Kobiet ciągle dodawane są linki do akcji w kolejnych miejscach.
Kobiety nie chcą, by ktoś za nich decydował o ich życiu, narzucał siłą im swoją wolę, tym bardziej, gdy żyjemy podobno w demokratycznym i praworządnym kraju, chociaż zarówno Kobiety i nie tylko One, inaczej całkiem sobie tę praworządność wyobrażają, niż nasz rząd, który własnie tę głośno niezależność i wstawanie z kolan zapowiadają, pchając nas pośrednio przez Orbana, prosto w ręce Putina.
Nie wiem, nie rozumiem tylko, czy oni są tak beznadziejnie głupi, nie przewidujący mogących nastąpić tragicznych konsekwencji, wynikających z tak podjętych decyzji , czy raczej tak bardzo cyniczni taki sposób rządzenia podejmując, niestety to oni własnie zagrażają suwerenności Polski.
I te wszystkie problemy będą dzisiaj podczas wielkiej manifestacji podnoszone, mam nadzieję, że tym razem policjanci, którzy już stracili ponad 20 procent poparcia społeczeństwa, pójdą po rozum do głowy i nie włączą się w rządowe zamieszki.
Tylko zdecydowane stanie po stronie racji pozwoli powrócić policjantom do poprzedniego prestiżu, inaczej będą postrzegani jako zbrojne ramie partii , traktowani jako policja partyjna Pisu, jak ongiś partyjnym ramieniem PZPR było ZOMO, wobec których potem, po zmianie ustroju były wyciągnięte prawne konsekwencje . Teraz może być podobnie, bo Pis nie będzie przecież rządził wiecznie, a ci nadgorliwcy, którzy teraz wiernie wykonują niezgodne z prawem rozkazy, niestety staną w obliczu prawa i to każdy z nich indywidualnie będzie rozliczany za swoje czyny. Nie będzie wtedy wytłumaczenia, że to był rozkaz, bo policja nie jest powołana do tego, by bić obywateli, tylko ma ich chronić przed niebezpieczeństwem, wezwana jest do walki z przestępczością, a na pewno pokojowe manifestacji do przestępstw zaliczać nie można. Jednym z praw demonokracji jest prawo do wyrażania własnego sądu, do wyrażania ewentualnego niezadowolenia z nieprawnych decyzji rządu i nikt nam tego prawa odebrać nie może, a tym bardziej nikt nam żadną pałką czy gazem wybić z głowy tego wyrażania niezadowolenia nie może.
Nie pójdę dzisiaj na manifestację z prostej przyczynny, zdrowotnie nie czuję się na siłach czynnie w nich brać udział, ale na pewno będę śledziła to, co się w naszych miastach działo i całym sercem będę popierała walkę (tak, niestety to jest walka) o tę słuszne racje Kobiet.
A mam nadzieję, że nie raz dzisiaj usłyszymy naszą dezaprobatę dla naszego rządu, który już teraz powinien sam poddać się do dymisji, zanim rozleje się nie daj Panie Boże krew.
Bo wtedy hasło, które rzucił Kaczyński z sejmowej mównicy „macie krew na rękach” będzie niestety tyczyło tego nieodpowiedzialnego, aroganckiego rządu a w szczególności właśnie Kaczyńskiego, bo to on jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa, tym czasem sam podżega do walki, do bójki, bo to jest jego metoda, by wszystkimi rękami czepiać się ostatniej deski ratunku, by wciąż przy korycie się utrzymać.

Życzę udanej soboty, bo raczej spokojna ona nie będzie, ale tak trzeba.
Trzeba stanąć po Dobrej Stronie Mocy i powiedzieć Pisowi z przystawkami MAMY DOŚĆ !!!!!

Black Friday – Czarny piątek

Czyli szaleństwo zakupów i znaczne obniżki cen – w dniu dzisiejszym możesz kupić wszystko, no prawie wszystko, za pół darmo.
Tylko skąd na to wziąć pieniądze?
Teraz, gdy większość rodzin traci płynność finansową i w dodatku wciąż grozi utrata pracy nikt mądry (powtarzam – mądry) na takie szaleństwo sobie nie może pozwolić, chociaż namolne reklamy zakupów po atrakcyjnych, obniżonych cenach pokazują się na wszelkich dostępnych mediach.
Nie można spokojnie oglądnąć sobie telewizji, by kolorowo ubrana dziewczyna, skacząca jak ta małpa w ZOO czy w cyrku, nie wyśpiewywała Media Market, super okazja, nie można spokojnie przeczytać na necie żadnego artykułu, bo nagle wyskakuje wielka reklama z zachętą : kupuj kupuj, wydawaj pieniądze, nawet kiedy ich nie masz.
To jest po prostu straszne następne zniewolenie człowieka, działaniem na podświadomość a i świadomość człowieka, wywiera się na nim pewnego rodzaju presję, bo wiadomo, że człowiek jest istota uległą i często takim sugestiom ulega.
Kupuję, czemu nie, a potem……. jakoś to będzie…….
Ten szaleńczy pomysł Czarnego Piątku przyszedł do nas z USA, a my coraz chętniej chcemy się do Amerykanów upodobniać, łykając wszystkie dobre i przy okazji złe ich pomysły na życie.
Może Amerykanie to dość zasobny w pieniądze naród, chociaż ostatnio i u nich, w związku z panująca pandemią, ale nie tylko, bo i z niesamowitym pędem życia troszkę obniżyli swoje wysokie loty, ale w większości ich stać na takie wymysły, u nas w Polsce wciąż musimy pamiętać, że jesteśmy narodem ubogim (no może po za jednostkami), wciąż narażanym na następne materialne niepowodzenia, zwłaszcza w czasach nie tylko epidemii, ale i jej następstw, a także w związku z nieudolnością naszego rządu i takie szaleństwo może potem doprowdzić nas do nieodwracalnej już katastrofy.
Dlatego dzisiaj omijam wszystkie sklepy z daleka, a reklamy traktuję krzyżykiem, czyli je wyrzucam z mojej internetowej strony i z mojej świadomości. Nie ma, nie było i nie będzie i koniec i kropka.
Wszak nie każdy rodzi się w rodzinie Rockefellerów – taka jest prawda, trzeba pamiętać o dobrym i mądrym przysłowie : tak krawiec kraje, jak mu materiału staje.
Niech sobie więc Amerykanie szaleją do woli, a kolejki, jak co roku, pod wielkimi galeriami i marketami ustawiały się tam od północy, prosto od świątecznego stołu, na którym pozostawione zostają resztki indyka, pędzi taki przeciętny John Black w szaleńczym pędzie do kolejki, by nazajutrz kupić nieco taniej rzeczy, które niekoniecznie akurat są mu potrzebne, ale jest przecież okazja, my Polacy musimy być jednak bardziej rozsądni, chociaż pewnie wielu Polaków też ulegnie tej zakupowej gorączce, a potem będą zastanawiali się, skąd wziąć pieniądze na chleb i czy nowy telewizor, pralka, czy jakiś inny drogi „drobiazg” był im do szczęścia rzeczywiście potrzebny.

Rzeczywiście ten piątek jest może nie tyle czarny, co całkiem ponury, bez grama słonka, ale taki już jest listopad.
Zostało nam tylko jeszcze 3 dni tego miesiąca ( i całe szczęście) tylko co nam grudzień przyniesie?
A jednak mimo szarości za oknem życzę przyjemnego dnia, bo to od nas zależy, jaki on będzie.

MATYSIA

Dzisiaj na pewno zaglądnie tutaj dzisiejsza Solenizantka MATYLDA, rodzinnie Matysią zwana.
Wszystkiego najlepszego Matysiu w Dniu Urodzin, niech Ci się spełniają wszystkie marzenia i te duże i te małe, bądź szczęśliwa, zawsze otoczona miłością swoich Wspaniałych Rodziców no i oczywiście przemiłego Jana.




Dzisiaj za Wielką Wodą wielkie święto, obchodzone tak samo rodzinnie, jak u nas Wigilia, czyli dzisiaj Dzień Dziękczynienia, zwanym tez Dniem Indora, albowiem jest to główne świąteczne danie, które dzisiaj Amerykanie zajadają.
My w Wigilię jemy karpia, oni w Dzień Dziękczynienia jedzą indyka, koniecznie nadziewanego chlebem kukurydzianym i podawanego ze sosem żurawinowym, ale także jedzą i inne pyszne tradycyjne potrawy ze słodkich ziemniaków, kukurydzy i przeróżnych na ogół zapiekanych jarzyn jak marchewka, fasolka, czy brukselka.
A na deser obowiązkowa tarta z dyni, ewentualnie tarta jabłkowa, w wszystko to podlewane jest pysznym cydrem.
Nie wiem, jak będzie w tym roku z tym świętem w Stanach, bo przecież i tam bardzo groźna jest epidemia Covidu, a Amerykanie przyzwyczaili się, że w ten dzień z najbardziej odległych zakątków kraju wszyscy ściągają do domu na uroczystą ucztę.
Teraz może by troszkę inaczej, może mniej rodzinnie, ale na pewno indor będzie królował na wszystkich amerykańskich stołach.

HAPPY THANKSGIVING DAY Przyjaciele zza Oceanu 🙂

A tu listopad pomalutku już dobiega końca, zaraz zacznie się grudzień, jednak trochę inny niż zazwyczaj, pewnie mniej radosny, mniej rodzinny, często z pustym miejscu przy wigilijnym stole, ze wspomnieniem tych, którzy od nas w tym roku odeszli.
Wczoraj znów dostałam wiadomość o śmierci mojego Kolegi ze szkolnej ławy, Zygmunta, którego pokonał niestety wirus Covid 19.
Smutna to wiadomość, jeszcze nie tak tak dawno widzieliśmy się na szkolnym spotkaniu wspominkowym, był w pełni sił i nic nie wskazywało na to, że wkrótce śmierć Go pokona.
Ale takie jest życie. Dlatego trzeba bardzo uważać na siebie, szczególnie już w moim wieku, bo niestety nieco starszy organizm ma mniejszą możliwość pokonania tego złośliwego wirusa, tym bardziej, że prawie każdego ponad 70 letni człowieka jakieś tam niedogodności chorobowe już dopadają, a ten wirus niestety jest nośnikiem wspomagającym śmiertelność.
Dlatego z niecierpliwością czekam na obiecaną szczepionkę przeciwko COVID -19, mam nadzieję, że nie będzie to tylko następna czcza rządowa obietnica, na którejś znów jakiś pisowiec złoty interes będzie chciał zrobić, podobnie jak robili interesy na lewych maseczkach, czy respiratorach.
Myślicie, że teraz będą się bać takich przekrętów???
Wątpię, pisowcy prominenci są na tyle bezczelni, że nie przejmują się losem Polaków, oni wciąż są nienasyceni i wciąż uzupełniają swoje kiesy, nie bojąc się żadnych wyciągniętych wobec nich konsekwencji, ponieważ wciąż czują się bezkarni. No tak, przecież Kaczyński im wmówił, że oni są z tej wyższej półki.
Ale zapominają, że z takiej wysokiej półki bardzo łatwo się spada i bardzo boleśnie ten upadek się potem odczuwa!!!! I oby tak się stało!!!

Za oknem jesienny chłód, ale świeci piękne jesienne słonko. Niestety świeci już bardzo niziutko nad ziemią i szybko zachodzi, nie dając tego upragnionego ciepła, na które musimy jeszcze trochę poczekać.
Miłego czwartku nie tylko dla Amerykanów, ale dla nas wszystkich, chociaż pewnie indora nie wszyscy jeść dzisiaj nie będziemy 🙂

ach ta ptaszyna !

Usiadła owa ptaszyna na różanym krzaczku, który pod oknem Uli w Ogrodzie Marzeń właśnie zakwitł.
Słonko za oknem, słonko tutaj na blogu, to wszystko w ten nasz środowy dzień spotkania z Przyjaźnią Uleczko Ci posyłam życząc przyjemnego dnia tego i wszystkich następnych aż do kolejnej środy.

A ponieważ słonko świeci, nie mam dzisiaj ochoty na żadne polityczne i chorobowe smutki, a ważne sprawy się toczą, bo wciąż rozpatrywane są kwestie przyznawania przez Unię pieniędzy, a jak wiadomo Polska ma dosyć specyficzne podejście do sprawy : Dawajcie pieniądze, bo nam się należą, ale wara wam od tego, w jaki sposób psujmy demokrację w Polsce, bo to jest tylko nasza wewnętrzna sprawa, że chcemy Polaków za mordy trzymać.
Co z tego wyniknie? Wciąż nie wiadomo, a to wszystko co będzie niestety odbije się na każdym z nas, Polaków, a także i na obywatelach każdego państwa należącego do Unii, gdy przyznawany budżet zostanie uszczuplony, lub wprost nie przyznany.
Na razie traktują nas w Unii tak, jak traktuje się nieznośne bachory, które ze złością tupią nogą, gdy im się czegoś nie chce dać i kładą się ze wściekłością na podłodze, wrzeszcząc.
Mądry Rodzic potrafi sobie poradzić z taką niesubordynacją, czy Unia też będzie skuteczna w swojej stanowczości wobec Polski i Węgier, czy jednak im ulegnie?
Niestety, to byłby już koniec Unii, wywołany precedens pozwoliłby w przyszłości każdemu państwu, który jest członkiem Unii, siłowo rozwiązywać swoje problemy i wymuszać na Unii swoje roszczenia.

Dobra, to napiszę coś dzisiaj optymistycznego, wprost zadziwiającego.
Wczoraj popołudniu złożyłam na stronie HEBE zamówienie na cztery opakowania mojego ulubionego czekoladowego żelu do kąpieli. Dzisiaj zaraz po godzinie ósmej zatelefonowała do mnie pani z tej firmy, aby potwierdzić adres dostawy, a już kwadrans po 10 rano dostałam przesyłkę z moim żelem. Ale będzie pachniało czekoladą w mojej łazience.
Ale przyznam, że aż się zdziwiłam, że tak szybko zadziałali.
Można? Można. Czasami nawet w Polsce dzieją się rzeczy, o których nawet filozofom się nie śni.
A ponieważ poprawił mi się dosyć wyraźnie humor, zarówno po bardzo co prawda bolesnej, ale skutecznej wczorajszej wizycie u pana Bartka (cóż, czasami trzeba chwilę pocierpieć, by potem lepiej się poczuć), jak i po pomyślnie otrzymanej dzisiaj przesyłce , powiedziałam sobie: nie martw się, żyj tak, jakby jutro miało nie nastąpić.
A może własnie to jutro powinno obrócić się na lepsze?
Zostawiam Was z tym przemyśleniem i miłej środy życzę.
Na politykę jeszcze pewnie przyjdzie czas…..

UFO????

Nie, to tylko pełny strój covidowy, który jest konieczny dla parowników Służby Zdrowia w dzisiejszych czasach epidemii.
I do takiego UFO-LUDKA – pana Bartka dzisiaj idę na kolejną terapię.
Można tylko współczuć panu Bartkowi, bo już podczas takich zabiegów w normalnych warunkach trzeba z siebie wydać sporo energii i trudu, a co dopiero, gdy trzeba na sobie nosić ten strój, a na buzi maseczkę, a właściwie sporą maskę z wentylatorkiem, przez którą tak trudno jest oddychać.
Ale takie są wymogi epidemiologiczne, które pan Bartek ściśle przestrzega, z pożytkiem i dla pacjenta i dla samego siebie.
Rzeczywiście oddech przez tę maskę jest bardzo ciężki, widać i słychać, ile trudu to od pana Bartka wymaga, ale jestem mu wdzięczna za to, że mimo tych bardzo trudnych warunków daje z siebie naprawdę pełnie swoich sił i profesjonalizmu, co widać po mojej o zdecydowaniew wiele lepszej kondycji.
Jeszcze co prawda od czasu do czasu muszę jakiś środek przeciwbólowy zażyć, ale nie jest to jak dawniej permanentne działanie , czyli jak mi to Maciek tłumaczył, nie traktuję już Apppu jako cukierków i jem go bez umiaru dwa, trzy razy dziennie. Niestety tak było poprzednio, każdy dzień zaczynałam i kończyłam Appapem, bo ból wydawał mi się nie do zniesienia.
Teraz już tylko wtedy gdy już ból jest bardziej dotkliwy sięgam po tabletkę, albo ewentualnie po Nimesil, w który zresztą ostatnio się zaopatrzyłam, może leżąc w szafce też działa na mnie przeciwbólowo, bo przynajmniej wiem, że mam go pod ręką i zawsze pod niego mogę sięgnąć, a autosugestia jest przecież w każdej terapii potrzebny..
Ostatnio dopływają do nas dosyć pocieszające komunikaty o mniejszej zachorowalności na COVID 19, jest mniej wykonywanych testów, co tłumaczą tym, że jest mniejsze zapotrzebowanie wystawiane przez lekarzy I-szego kontaktu na takie testy. Ale czy to oby znowu nie jest HURRA – OPTYMIZM ?? Zobaczymy, gdy następny element covidowej układanki, czyli liczba zgonów będzie również mniejsza, bo to będzie już całkiem adekwatne stwierdzenie prawdziwej, a nie politycznie zmanipulowanej epidemiologicznej sytuacji w kraju, nie będzie ona uzależnione od żadnych zaniżeń danych,one będą całą prawdą.
Wczoraj po raz pierwszy na konferencji premier przyznał się do błędu, do zbyt optymistycznej oceny bieżącej sytuacji zdrowotnej, ale teraz przecież już nie musi nikogo przekonywać , że tak właściwie nie ma żadnej epidemii, a zły wirus sobie odszedł, bo przecież nie ma w najbliższym czasie żadnych wyborów, do których trzeba by było dziadków i babcie namawiać.
Czyli ta jego „skrucha” nie jest tak do końca szczera.
Na pewno nie była to dla niego łatwa decyzja, bo kto lubi do błędów się przyznawać, ale skoro jest się na tak eksponowanym stanowisku, powinno się być przynajmniej prawdomównym, niestety jak wiemy, tej cechy komu jak komu, ale premierowi Morawieckiemu nie można przypisać.
Może na pewnego rodzaju wytłumaczenie jego decyzji wpływa fakt, że znalazł się w bardzo niekomfortowej dla siebie decyzji, jest atakowany tak ze strony Kaczyńskiego jak i ze strony Ziobry, ale przecież sam się w tę kabałę świadomie wpakował, więc nie ma go co żałować, tym bardziej, że w to polityczne błoto brnie coraz głębiej, jeszcze tylko wciąż rosnący nos Pinokia wystaje z tej politycznej bryi.

Dzisiaj mamy całkiem słoneczny jesienny wtorek, co prawda temperatura jest niezbyt wysoka, ale przecież taki mamy klimat 🙂
Miłego popołudnia

od rzeczy Do Rzeczy

Przyznam, że z wielkim niepokojem, ale i z wielka złością odnalazłam dzisiaj okładkę „poczytnego” prawicowego dziennika Do Rzeczy.
Czy te prawicowe prawie mózgi zdają sobie sprawę z tego ma co narażają nasz kraj takim artykułem?
To jest niestety sygnał o tym, że właśnie Pis z przystawkami uparcie dążą do Polexitu, wbrew woli 80 procent Polaków, wbrew zdrowemu rozsądkowi, wreszcie wbrew bezpieczeństwu naszego kraju.
Nawet w głowie mi się nie mieści, że są ludzie, którzy jeszcze nie tylko tak myślą, ale starają się wpływać na społeczeństwo, rozwijając nienawiść do Unii a także snując fantasmagorie dobrobytu Polski poza Unią.
Musimy zdawać sobie sprawę, że wyjście z Unii jest tylko częścią interesu Polski, częścią tej bezczelnej władzy, która chce już do reszty Polską zarządzać według swoich własnych wskazówek, przynoszących tylko im zyski i to w bardzo wymiernych i wielkich aspektach,
Przypomnijmy sobie, jak rozpoczął się Brexit – też od niby nic nie znaczących wzmianek o rzekomo szkodliwej działalności Unii przeciwko interesom Wielkiej Brytanii.
Kropla draży skałę, niestety to im się udało.
Dlatego Kaczyński, który nie cierpi władzy nad sobą i nie cierpi do podporządkowania się żadnym regułom, chociaż byłyby one jak najbardziej słuszne, przy pomocy swoich tak samo usłużnych jak i ograniczonych dziennikarzy próbuje wprowadzać zamęt w polskich umysłach o szkodliwości Unii , a całkowicie podporządkowany mu premier już jawnie wierutne kłamstwa do wiadomości podaje, tworząc mity, całkowicie z prawdą nie mające nic wspólnego.
Skóra mi cierpła, gdy słyszałam to anty unijne wystąpienie premiera Morawieckiego i zastanawiałam się, czy to jest prawda, czy tylko mi się to śni.
Niestety, Morawiecki popłynął wartką rzeką kaczego ścieku, posłusznie wykonując powierzone mu zadanie, w obawie o stratę swojego wygodnego premierowskiego fotela w momencie, gdyby się sprzeciwił.
To go wcale nie tłumaczy, że się bał, jak to kiedyś powiedział Władysław Bartoszewski „wystarczy być przyzwoitym” – niestety Mateusz przyzwoitym nie pozostał.
Na razie zdecydowana większość Polaków jest za Unią, ale jak już pisałam, kropla drąży skałę, więc i u nas pod pływem takich sugestii może powstać wśród społeczeństwa taki anty unijny nurt, a to dla Polski będzie oznaczało już całkowitą katastrofę, nie tylko ekonomiczną, ale przede wszystkim katastrofę polityczną – pozostaniemy sami, skazani na pożarcie przez Brata ze Wschodu, który tylko czeka na taki rozwój wypadków.
I trzeba by się było zastanowić, czy to jest spowodowane tylko polityczną głupotą rządzących, czy aby nie można takiego anty unijnego trendu podciągnąć do perfidnego planu świadomego cynicznego niszczenia Polski, co tylko oznaczać może Zdradę Stanu.
Napisałam w tytule, że tygodnik Do Rzeczy jest od rzeczy, ale to nie jest cała prawda, oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, co czynią, a niestety za to dostają spore pieniądze, czyli po prostu można powiedzieć, że Lisiecki , Semka, Gmyz i inni redaktorzy tego politycznego szmatławca za ciężkie pieniądze sprzedają Polskę, A „smaczku” do tego stwierdzenia dodaje fakt, że opłacani są oni z państwowej kasy, czyli to my podatnicy ich fałszywe tezy opłacamy.
Na prawicy skandal goni skandal, ale niestety coraz wyraźniej widać, że PIS to nie jest żadna partia, to jest po prostu bandycka mafia, którą my podatnicy opłacamy, a niektóry wciąż jeszcze ślepi Polacy popierają.
To można by porównać do Rodziny, w której ojciec alkoholik upija się za pieniądze domowników, rozwala cały dom, a rodzinka mówi, że ma wspaniałego, rewelacyjnego tatusia.
Smutne to wszystko, bo tylu wspaniałych ludzi wsadziło sporo serca i sporo pracy do tego, żebyśmy do Europy wstąpili, a teraz to wszystko ma się w niwecz obrócić, a my z pięknie wyniosłymi słowami na ustach Bóg, Honor i Ojczyzna pozostaniemy niewolnikami politycznej mafii, o wpływach Rosji nie wspomnę.
To już sama nie wiem, co lepsze: Wielki Brat zza Wielkiej Wody (chociaż ostatnio ten Wielki Brat jest już inny, mniej prawicy spolegliwy), czy Wielki Brat zza Buga, który ostrzy już sobie na nas swoje pazerne zębiska.
I jeszcze raz powtórzę wczorajsze i dzisiejsze moje zapytanie: czy to tylko zły sen, z którego wkrótce się obudzimy, czy to niestety jakaś masakryczna jawa???

A co poza polityką?
Miałam wczoraj miłych gości : Elę, Darkę i Maćka oraz sunię Sisi.
Własnie wracali z jesiennego spaceru z psem po Błoniach i po drodze wstąpili do mnie na herbatkę.
Miłe są takie wizyty, chociaż zawsze trzeba jednak uważać, żeby zachować chociaż pozorne środki bezpieczeństwa epidemiologicznego.
Ale przynajmniej nie byłam jak ten Kevin całkiem sama, chociaż do Świąt jeszcze troszkę czasu minie.
Na razie w ten czwartek będziemy, a raczej to Amerykanie będą się zajadać indykiem w kolejny Dzień Dziękczynienia.
Czy do nas takie święto też przybędzie?
Raczej nie, bo na razie nie mamy za co dziękować, taka jest niestety smutna prawda.
W ten czwartek i w każdy kolejny po nim dniu możemy tylko na razie zapłakać…….

Miłego poniedziałku i udanego tygodnia.

budzę się w niedzielę i…..

….za oknem słoneczny dzień, co prawda jesienny i nieco chłodny, ale słonko chociaż namiastkę optymizmu dodaje.
A tn optymizm jest mi i nie tylko mi bardzo teraz potrzebny.
Bo ja tak bardzo chciałabym rano wstać z myślą, że wszystko to co było, to tylko zły sen.
Że nie ma już epidemii, nie ma obostrzeń, nie ma Pisu, a żaden polityk nie wciska mi kitu do łba, że jest wprost rewelacyjnie i nie każe mi myśleć tak, jak on chce.
Ba, nie jest niestety to sen, to wciąż ta sama masakryczna rzeczywistość, w której tkwię ja i wielu Polaków.
Jest byle jak, rząd wprowadza swoimi całkiem przypadkowymi rozporządzeniami co raz większy chaos, który trudno już ogarnąć.
Co prawda nie wybierałam się wcale na narty, ani na ferie do Zakopanego, ani do Bukowiny, Szczyrku czy innej zimowej miejscowości pełnej atrakcji dla narciarzy, ale wprowadzenie takiego zamieszania spowoduje tylko większy zamęt.
A swoją drogą jestem ciekawa, gdzie pan prezydent teraz na nartach sobie pojeździ? może mu wybudują specjalna górkę narciarską z wyciągiem koło Pałacu Prezydenckiego?
Bo przecież narciarstwo to jego pasja, bez tego żaden poprzedni sezon zimowy się nie odbył, a tymczasem jego pałacyk we Wiśle nie będzie tej zimy gościł tak wspaniałego gościa.
Bo mam nadzieję, że skoro nie będzie wolno podróżować przeciętnemu Kowalskiemu, nie będzie też wolno cieszyć się zimowiskiem, czyli narciarskim szaleństwem i Dudzie???
Wierny góralski lud teraz pewnie wreszcie poczuje zawód, bo ich ukochany Wódz odciął ich od dutków, brak turystów, nieczynne hotele, wyciągi to dla nich prawdziwa katastrofa.
Ale to może i dobrze, wreszcie przestana głosować jak ksiądz każe i zdrowy góralski rozsądek weźmie górę.
A ja się tak zastanawiam, że skoro Morawiecki chce podjąć decyzję o zakazie przemieszczania się, czy mój ewentualny wyjazd na Święta do Modlnicy będzie aktualny?
Bo niby to daleko od Krakowa nie jest, ale zalecenie jest takie, żeby święta spędzić w ściśle domowym gronie. A ja już jestem zdecydowanie poza nawiasem domowników Modlnicy,
Oj, coś mi się wydaje, że w tym roku nie Tylko Kevin na Święta będzie sam w domu.
Ale do czasu Świąt Bożego Narodzenia Morawiecki jeszcze będzie miał nie jedną okazję do zmiany decyzji, oczywiście nie swoich, tylko tych podjętych podczas bezsennych nocy Wodza nad Wodzami, który już się zastanawia, co by tu jeszcze sknocić, komu jeszcze na złość zrobić.
No chyba, że przestraszy się góralskich ciupag, bo już górale na Warszawę się szykują, niezadowoleni z tego, że im Wódz interes popsuł.
Bo przecież można było jakiś inny plan tych zimowisk przeprowadzić, a nie zamknąć dzieciaki na jedno terminowe ferie w domu, nie dając im żadnych szans na odpoczynek.
Nie wiem, w jaki sposób można byłoby przeprowadzić, ale od czego mamy rządzących? Przecież nie tylko od dawania zakazów, ale od rozsądnego rozwiązywania problemów.
No ale skoro nie dają sobie oni rady chociażby ze Służbą Zdrowia, tworząc tylko propagandowe szpitale polowe, które nie zapewniają żadnej lekarskiej opieki ludziom naprawdę potrzebującym pomocy, to jak można myśleć o tym, że oni potrafią inne problemy rozwiązywać?
To jest rząd wybitnych nieudaczników, którzy podejmują decyzję ad hock , bez żadnych przemyśleń o skutkach, które ich rozporządzenia przynoszą.
Oj jakbym chciała obudzić się w innej, normalnej Polsce !!!

Coś o Shreku i o Smoczycy

Shrek to jednak miał rację, że za Przyjaciela wybrał sobie Osła.
Niby Osioł, a jednak czasami na wspaniałe pomysły wpadał. Co prawda nie zawsze kończyły się one całkiem pomyślnie, bo po drodze jednak wiele wpadek zaliczali, ale zawsze z pomocą nadchodziła wreszcie Smoczyca, która niszczyła i unicestwiała złych przeciwników.
Nam by się przydała taka Smoczyca, która wpadła by na Nowogrodzką i ogonem pozamiatała by Polskę, przy okazji usuwając tych, którzy są szkodnikami.
Aż strach teraz cokolwiek pisać, bo okazuje się, że w każdej chwili mogą wpaść do domu, aresztować i na dołek odprowadzić, tak jak zrobili chociażby z tym 17 – sto latkiem, który za zmieszczony na Facebooku post został zatrzymany i stanie przed Sądem Rodzinnym, pieron wie za co.
Bo przecież wciąż mamy podobno demokrację, więc teoretycznie mamy prawo do wolnego słowa.
Ale niektórym wydaje się, że młodzież jest najłatwiej zastraszyć, z tym, że kij ma zawsze dwa końce, za 4 lata będą wybory i ta zastraszona teraz młodzież doskonale będzie pamiętać, kto im skutecznie tę wolność ograniczał, a to oni właśnie wtedy głownie do urn pójdą……
Inna sprawa, że przy ich niebywałym politycznym chamstwie mogą zakładać, że uda im się tak wybory skręcić, że znów dojdą do władzy i nadal będą bezkarnie mogli Polskę okradać, a ludzi szmacić.
Trzeba przyznać, że rząd odmacza się co raz większym tupetem i nawet w takiej chwili, gdy trwa niepokój, pandemia, brak jest funduszy na szpitale, nie wspominając już o obiecanych, a następnie cofniętych obietnicach podwyżkach dla lekarz walczących z COVID-em, oni jeszcze mają czelność wprowadzać znaczne podwyżki diet poselskich, a głownie dokładnie dla tych, którzy teraz Polska zarządzają.
Pytam się, za co oni te podwyżki dostaną? za niszczenie Polski, Polaków i demokracji?????
TO SIĘ PO PROSTU WE ŁBIE NIE MIEŚCI!!!!!
Z jednej strony mamy coraz bardziej szarżujący w bezczelności rząd, z drugiej całkowicie opadający już autorytet policji, będącej teraz na usługach tych przy korycie i wbrew założeniu sensu istnienia Policji nie bronią Obywateli tylko ślepo wykonują oni rozkazy z góry, przy tym są brutalni , jak ongiś za złych czasów działające ZOMO.
Na domiar złego całkowicie w Polsce upadł już autorytet Kościoła, który kiedyś był ostoją dla Polaków, a teraz stał się symbolem rozpusty i chciejstwa, bezczelnego kamuflowania swoich seksualnych przeciwko młodzież przestępstw.
Dokąd biedny Polaku możesz teraz się udać? no dokąd???
Tylko Smoczyca może nam pomóc.
Co prawda ostatnio objawił się nam jeden bohater w postaci Marszałka Czarzastego, który unieszkodliwił jednego policjanta i go (podobno) uszkodził, z tym że nie wiadomo, co mu właściwie uszkodził, bo zeznania są sprzeczne, ale jeden Superman Czarzasty Polski nie uratuje.
W przyszłym tygodniu odbędą się następne manifestacje.
Nie możemy pokazać tej zakichanej prawicy, że się ich boimy.
To oni nas muszą zacząć się bać.
Bo dłużej z nimi nie można się już cackać, a to co pokazali podczas środowych manifestacji jest tylko dowodem, że oni zaczynają się czuć bezradni.
Najlepszą obroną jest atak, ale skoro oni nas atakują……
Słonka na sobotę życzę