I jak tu wierzyć w te wszystkie prognozowania pogody?
Miało być pięknie i słonecznie, tym czasen jest ponuro i deszczowo.
Jednym słowem, ostatni dzień lipca wcale się nie popisuje.
Gdzie te wspaniałe, lipcowe, piękne dni.
Ten, kto ma dopiero teraz urlop, pewnie sobie w brodę pluje, że nie zaplanował
go na lipiec, gdy pogoda była iście jak w Hiszpani czy innych wspaniałych
południowych krajobrazach.
Urlop nad naszym poczciwym polskim Bałtykiem zupełnie śmiało mógł konkurować
ze Złotymi Piaskami, Majorką, czy Las Palmas.
Co prawda dzisiaj znów potwierdzili, że chmury pójdą sobie gdzieś tam w dal,
a słoneczko na niebo wyskoczy, jakoś mało w to wierzę, ale…..
Okazuje się, że jednak musiałam jakiś błąd dietetyczny zrobić, bo dzisiaj znów
cukier nieco mi podskoczył.
Pewnie okaże się, że nie wolno mi za mało jeść, widać wtedy mój cukier się nie
spala i w krwi krąży.
No cóż, nie załamuję rąk, nadal staram się utrzymywać w diecie,jutro następny dzień
do cukrzanego pomiaru, zobaczymy.
Tak na prawdę przedemną tylko dwa ostatnie dni laby, od poniedziałku wracam do swoich
służbowych obowiązków.
Ale to dopiero pojutrze, dzisiaj cieszę sie jeszcze „wolnością”
Ale fakt, sporo tych wolnych dni miałam, dwa i pół miesiąca ( nie licząc tych
2 dni pracy, w jakiej byłam w międzyczasie) – wystarczy, by człowiek skutecznie
się rozleniwił.
Muszę bardzo silnie się zorganizować, nie ma rady.
Życzę przyjemnego i letniego weekendu – może jednak to słonko do nas zawita????