Ach co to był za ślub

Właściwie to nie wiem, jaki to był ten ślub, bo i pary młodej nie znałam.

Ale…..

Wracam sobie wczoraj z zakupów a tu patrzę, a raczej słyszę:

ulicą jedzie stary i elegancki cadilac, w dodatku grający, a w środku siedzi

szczęśliwa młoda para. Za grającym autem jedzie następne, głośno trąbiąc.

Tak podjechali na plac Kossaka, a wtedy z grającego auta srozległy się tony

Marsza Mendelsona,

Fajny pomysł, odrazu znalazła się kupka gapiów, wśród nich i ta pisząca tutaj.

Para młoda udała się na weselne przyjęcie, gapowie rozpierzchli się , a ja

udałam się do domu, zastanawiając się, ile jeszcze fajnych pomysłów czeka dzisiaj

tą parę.

Niech im sie szczęści na tej nowej drodze.

Dzisiaj odpoczywam, bo wczoraj miałam bardzo pracowity dzień,wyszłam z pracy

dopiero o 16.20.

Sodomia i Gomoria.

W sobotę tak długo pracować !!!!!!

Dzisiaj pełny luzik, bo od jutra znów się zacznie.

I tak już będzie do następnego urlopu.

Nadal topiki

Czy ja coś piałam wczoraj o ostatnim oddechu lata?

Jakże w błędzie byłam.

Lato wcale nie odpuszcza, nadal tropikalna pogoda spać nie daje.

No i po co nam do Hiszpani jeździć, skoro i  u nas gorąco?

No może nasz Bałtyk nie jest taki gorący, jak ichniejsze morze, ale…

Mam cynk ( od Ważnej Osoby  oczywiście), że i w Bałtyku ludzie jeszcze się kąpią.

Pewno niedobitki letników.

Oj chciałabym teraz siedzieć sobie nad morzem ( niekoniecznie w okolicy Gdańska!!!)

i zanurzyć się w morskiej otchłani…..

no ewentualnie mogłoby być to jakieś malownicze jeziorko.

Zanurzyć się i popływać, popływać, popływać…..

O czym ja sobie marzę, a do pracy trzeba się zbierać, mimo, że to sobota.

A za oknem deszczyk sobie pada…..

Nawet całkiem wielki deszczyk.

Dziwne te opady, kiedyś padało u mnie na Smoleńsk, a już kawałek dalej, np na Żabińcu

nikt nie słyszał o deszczyku.

Może na mojej ulicy jest specyficzny mikroklimat????

Idę do pracy, tylko niech raczej ta ulewa przeminie szybko……

Ostatni oddech lata

Tak, tak, lato pomału przemija.

To znaczy kalendarzowe może jeszcze nie, ale już we wtorek dzieciaczki do szkółki

po dłuuuuugim odpoczynku wracają.

Pełni energii i zapału (??) do nauki.

Pozdrawiam więc tutaj wszystkie moje uczące się dzieciaczki: Darkę, Wikusię i Oliwkę.

Darusię szczególnie, bo biedaczka w tym roku do nowej szkoły idzie, do gimnazjum ,

w dodatku do tej samej szkoły do której przed laty ( nie napiszę, że już prawie 50 lat temu)

chodziłam,tak samo chodziła tam jej ukochana Babcia Ania.

Wtedy to była Szkoła Podstawowa nr.13, dzisiaj mieści się tam też i gimnazjum.

Ech wspomnienia……Ale nazwa patrona, Adama Mickiewicza przez te wszystkie lata się utrzymała.

Widać dlatego jestem taka mądra, skoro takiego patrona miałam, może dlatego takie zacięcie

do wierszy i do pisania wypracowań miałam…

No Darka, nowe wyzwanie Cię czeka, moze pójdziesz w literackie ślady swojej ukochanej

Cioci EWY? ( jak pisałam, patron się nie zmienił hi hi).

Dzisiaj mam dzień wolny od pracy, więc będzie to dzień tzw. gospodarczy, trzeba trochę

ogarnąć chałupę,Tzn. przyjdzie p. Iwonka do sprzątania, ale może przy okazji uda mi się

przeglądnąć szafę i powywalać masę niepotrzebnych rzeczy.

Wszak sama pisałam, że mam odetchnąć pełną piersią 🙂

Życzę wszystkim miłego odpoczynku po pracowitym ( Magdusiu!!) tygodniu , aby nabrać

sił na nadchodzący pracowity nowy tydzień.

A ja jutro pracuję !!!!!

 

przed weekendem

Niby prawie, że pierwszy tydzień pracy mam już za sobą.

Niby, bo co prawda mam jutro prawdopodobnie wolne, ale za to w sobotę będę

zasuwała – jest miły pan doktór od skolioz i… sporo dzieci już portejestrowanych.

Cóż, kiedyś popraować w końcu trzeba, nieprawdaż?

Za to od przyszłego tygodnia już praca na pełnej parze, bo wraca dr.Łukasz

i w związku z tym wracają wszystkie badania kontrastowe – nie będzie na pewno nudy.

Już trochę wróciłam emocjonalnie do pracy, tzn pomału już zaprzyjaźniłam się na nowo

z moim aparatem rtg, bo jednak przez urlop niektóre fakty z obsługi  odleciały z pamięci….

Tak, tak, mój aparat jest nieco humorzasty i czasami różne kawały robi, związane jest to z tym,

że jest sterowany komputerem, a ten jakt to z komputerem bywa, lubi się zawieszać.

Ale ogólnie nie jest źle, porobiłam kilka już drobniejszych badań i  tym samym wdrożyłam się już

do pracy.

A swoją drogą, jak bardzo technika poszła do przodu: gdy zaczynałam pracę ( kiedy to było? no już

jakieś 40 lat temu) aparaty były całkiem proste w obsłudze, ciemnia była ręczna, czyli codziennie

moczył człowiek ręce w odczynnikach i łapał i łowił w tankach  spadające z ramek zdjęcia, czasami

aż zanurząjąc się w takim niezbyt pięknie pachnącym i nieco „żrącym” wołaczu czy utrwalaczu

po pachy, potem musiało się filmu płukać i wywaieszać do suszenia.

Teraz ciemnia jest automatyczna, wkładasz  film na półkę i po chwili film wychodzi już wywołany,

utrwalony i wysuszony.

Aparaty są sterowane komputerem i dobierają same warunki ekspozycji, no nie takl całkiem

same, masz odpowiednio ustawioną nazwę badania, naciskasz odpowiedni przycisk i…

aparat już wie sam co ma mastawić, najwyżej trzeba małą korektę tylko zrobić ustawiając

odpowiednie pola naświetlań.

Można teraz zrobić dwa zdjęcia na jednym filnie, np zdjęcie kręgosłupa, nie trzeba dwa razy

do ciemni latać po filmy, ustawiasz aparat na dwa i masz dwie projekcje na jednym filmie.

Są już aparaty cyfrowe, do których nie musisz całkowicie używać ciemni, nasz jest tylko

w połowie cyfrowy, do badań kontrastowych przestawiam aparatyna cyfrę i zapisuje się badanie

na komputerze, niestety narazie nie mamy jeszcze takiej przystawki do zdjęć typowych

( a kiedyś obiecał szef, że taki będzie),wtedy drukuje się takie zdjęcie z komputera ,albo

zapisuje się na dyskietce.

Może kiedyś i ja doczekam się takich inowacji u nas?

Jak narazie używam ciemni, ale to i tak jest mniej uciążliwe, niż kiedyś, na początku mojej pracy.

No dobra, rozpisałam się trochę o technice mojej pracy,a tu już pomału zbliża sie czas mojego

wyjścia.

Zyczę więc wszystkim miłej pracy, a powracającym z urloipu wysokich lotów

(Maciek z rodziną naprzykład).

Jeszcze dwa dni i . . . . . znów odpoczynek ( coś z leniucha jednak we mnie tkwi,  co,nie?)

 

 

Pająk

Zasuwał wczoraj wieczorem po mojej ścianie , tej koło łóżka, tam i z powrotem.

Nawet nie wiedziałam, że tak szybko umie się poruszać.

Pewnie on też się tak samo bał mnie, jak ja jego 🙂

No i problem : co z nim, zrobić??

Wiem, że nie wolno zabijać pająków , to przynosi pecha.

A z kolei co będzie, gdy się w nocy zapląta np. we włosy?????

Postanowiłam nie spać i czekać aż się wyniesie.

Ale długo nie wytrzymałam, sen mnie zmorzył szybciej, niż przypuszczałam.

A pająk na szczęście gdzieś się wyniósł.

Przynajmniej teraz rano go już nie widać.

„zapracowana”…

Jednak powrót po urlopie bywa bardzo stressogenny

Niby nie było wcale wczoraj pacjentów ( to nie moja przecież wina),

ale czułam się…bardzo zmęczona.

Tak bardzo, że po powrocie  do dom…musiałam się kapkę  zdrzemnąć.

Odrazu lepiej na duszy mi się po niej  zrobiło 🙂

No cóż, wstaję przecież bardzo wcześnie teraz, o 6 rano, mam więc

przecież prawo do lekkiej drzemki.Wszak starsza pani jestem !

Dzisiaj, mam nadzieję, będzie lepiej.

Ale i tak jak trzeba będzie, drzemkę sobie uskutecznię, a co.

Niektórzy wracają z wakacji ( Maciuś z rodziną już chyba pojutrze),

niektórzy właśnie wyjechali – np Ważna Osoba do Gdańska sobie pojechała i w dodatku

ładna pogoda Mu się tam szykuje,aczkolwiek nieco i burzowa – dobrze mu tak,za

te jego humorki niech mu trochę piorunów z nieba się w nocy pociska.

A niektórzy muszą pracować 😦

No Ewusiu, nie narzekaj, już sporo miałaś czasu na odpoczynek, więc do

pracy szuruj.

Bo niektórzy, tak jak moja Kochana Magdusia (całuski dla niej) i jej Jacuś wogóle

nie odpoczywali,a ciągle ciężko pracują.

Nie ma przecież sprawiedliwości na tym świecie.

Ale prawda jest taka, że tylko wytrwałą pracą ludzie się ( Magdusiu) bogacą.

Ja tam za bardzo bogata nie chcę być ( bo nigdy i nie byłam).

Tyle, żeby na chlebuś powszedni zapracowac tylko.

 

do pracy rodacy

do pracy…

Koniec już odpoczywania, bo ile w końcu można????

Na całkowite odpoczywanie będę miała czas w grobie,ale jeszczen ie teraz.

Reasumując : na pewno dobrze odpoczęłam, stałam się mniej nerwowa ( czyżby?)

i nauczyłam się o 22- giej chodzić spać

Dziwne, ale prawdziawe.

Nawet plemiona, ani inna gra mi w tym nie przeszkadza.

Wczesne chodzenie spać podobno jest  pierwszą oznaką starości.

Ni i cóż, trzeba prawdzie w oczy spojrzć odważnie.

Zresztą co mi tam, do pracy trzeba iść – to może aż taka stara jeszcze nie jestem???

Dobra Ciocia

Mia jest sama w domu, bez sióstr, które pojechały z babcią Kasią do Poręby.

Mia miała kłopoty z żołądkiem ,więc została.

Szuka oczywiście towarzystwa,a ponieważ mam komputer, bywam czasami

nawet interesującą ciocią.

Wczoraj też, przyszła Mia wieczorem, trochę pograłyśmy w dziecienne gry,

chciałam coś zmienić, odciągnąc  ją na chwilkę od komputera, więc zaczęłam opowiadać

jej bajeczkę interaktywną, czyli chciałam ją wciągnąć we wspólne opowiadanie.

Chwilę nawet mi się to udało, ale po chwili usłyszałam od Mii ” nie nudź”

Myślałam, że się przełysząłam, ale wyraźnie powtórzyła :” nie nudź”

Mia ma 5 latek – to był już koniec naszej zabawy.

Bez komentarza, Cioctka nie nudź.

mija miesiąc…

miesiąc  bez papierosa.

Dużo to ,czy mało?

ale nadal okropnie mi się chce palić.

Ach, gdybym tak mogła wziąść ten bialy papierek z żółtym koniuszkiem do buzi,

gdybym tak mogła się zachłysnąć całą piersią…..

Nic z tego, pozostaje mi niquitin

Ale ten też już mało raczej używam, naprawdę gdy mam juz kryzys nikotynowy.

No dzisiaj z okazji 1- szej miesięcznicy pozwolę sobie na jedną tabletke niquitinu.

Najgorzej jest po śniadaniu i po obiedzie, wtedy ta okropna chęć na papierosa

mnie  nachodzi.

Ciekawe, kiedy skończę tą mordęgę.

Obojętnie w którą stronę.

Grunt żeby o tej truciźnie nie myśleć.

Acha !  jak narazie mam w kieszeni około 600 zł ( tyle wybuliłabym na papierosy)

Ładnie, co? – to trochę mnie mobilizuje !!!!