Moja zła passa trwa
i nic nie wskazuje, że wkrótce się skończy.
Wczoraj przyszedł wreszcie pan od anteny, tylko, że nie mógł w moim telewizorze złapać programów w wersji HD.
Trudno, pozostawił mi je w wersji analogicznej i stwierdził, że to na pewno wina dekodera Polsatu i polecił mi goi zmienić.
Acha, jeszcze przy tym dwukrotnie go telewizor kopnął, trochę się tym zdziwił, ale całą wine zrzucił na kabel od dekodera i sobie poszedł.
Guzik prawda, bo pooglądałam program telewizyjny może10 minut i nagle telewizor zrobił mi pif paf i …wyłączył stopki w mieszkaniu. Podobnie, jak poprzednio, tylko z tym, że po tej ostatniej już awarii nijak telewizor nie dał się włączyć.
Czyli???? czyli jestem w czarnej dziurze, nie mam telewizora i co najgorsze nie jestem pewna, czy to jest wina samego telewizora, czy kabla, który łączy zasilacz z telewizorem. Pierwsza wersja jest gorsza, bo nowy telewizor znów pociągnie za sobą spore koszty, ta druga jest nieco lepsza, bo może kabel tyle nie kosztuje, tylko skąd go wziąć?
Poczekam do soboty, aż moja Złota Rączka – Maciek zadecyduje, co dalej zrobić i wtedy podejmę decyzję :wywalić telewizor przez okno, czy szukać fachowca, który mi telewizor naprawi.Ten telewizor ma dopiero niecałe dwa lata, kupiła, go tuż przed moją przeprowadzka ze Smoleńsk, już się zepsuł?
No tak, przysłowie mówi, co tanie, to drogie, chciałam przyoszczędzić i widać kupiłam badziewie pod tytułem Blaupunkt. Trzeba było dołożyć jeszcze kilka setek i kupić porządny telewizor Philipsa czy Sony, a nie zadowolić się byle czym. Teraz mam za swoje.
Wiem, to kara za grzechy, za to, że tak pomstowałam na PIS, widać Opatrzności moje poglądy się nie podobają, czyżby PIS miał rzeczywiście jakieś konszachty z niebiosami?
Nie, nie kpię wcale, ale to, co ostatnio mnie spotyka, same awarie, jedna po drugiej, ledwo jedna jest usuwana, druga prawie natychmiast po niej następuje, daje mi dużo do myślenia.
A już kolejno psuł mi się dostęp do internetu, zablokował się komputer stacjonarny, potem nie działała antena telewizyjna, a na koniec szlag trafił mój telewizor. Czy to nie za dużo jak na tak krótki czas?
Ale nie, nie zmienię z tego powodu zdania o Pisie. chociażby nie wiem jakie kataklizmy na mnie miały spaść, bo przecież wiem, że PIS to tylko sama nieprawość. samo zło, widać diabeł lubi działać nawet w moim domu.
Ciekawe, jaka awaria jeszcze przede mną?
To nie znaczy wcale, że jestem taka wspaniała i bez błędów, ale……..przynajmniej jestem normalna, tak mi się wydaje, że jestem, a co Wy o tym sądzicie?
Oczywiście zatelefonowałam do Cyfrowego Polsatu i przy okazji przedłużenia umowy na następne dwa lata przyślą mi kurierem do domu nowy dekoder.Tylko po co mi nowy dekoder, skoro nie mam telewizora????
Ech, szkoda nawet gadać. ale mam nadzieję, że los w końcu do mnie się uśmiechnie, przecież nie może być tylko źle.
Póki co, zawieszam chwilowo pomstowanie na najlepsza partię pod słońcem, nawet nazwy ich nie wymienię, ale gdy wszystko złe ode mnie odejdzie, już ja sobie poodbijam wtedy, oj poużywam zdrowo, bo nie sądzę, żeby do tego czasu coś miałoby się w polityce na lepsze zmienić.
Ale cicho sza, cisza około awaryjna na razie mnie obowiązuje.
W sumie bez telewizora da się żyć, chociaż mamy przecież XXI wiek.
No i po co mi na komodzie stoi taki niepotrzebny mebel?
I tak jakoś cicho w mieszkaniu, nikt nie gada, nikt się po ekranie nie kręci……
Nawet kota nie ma, który ny zrzucił raz jeszcze ten telewizor na ziemie, może wtedy zaczął by telewizor działać?
A może wtedy, gdy telewizor zrzucony przez kotka Bandziorka wylądował za komodą jednak jakaś awaria nastąpiła, tylko dopiero po pewnym czasie się ujawniła? Kto to wie, może wtedy właśnie kabel uległ przetarciu, czy przebiciu?
Nieważne i tak już czasu nie cofnę, teraz muszę myśleć jak ten problem rozwiązać i to pozytywnie myśleć, bo jak na razie wpadam w jakiś depresyjny trans.
A tu wiosna za oknem…….Co prawda gdy patrzę przez okno na mój park, jeszcze gdzie nie gdzie widzę białe płachty śniegu, ale od rana tak pięknie słonko przyświeca, że mam nadzieję, że zanim koło południa będę wychodziła do pracy już po śniegu nawet żaden ślad nie pozostanie.
Wszak mamy wiosnę, nieprawdaż???
Teraz na odmianę coś sobie pozmieniałam w moim edytorze blogu i…… nie wiem, co znów namodziłam, ale coś mi nie podkreśla błędów. O, chyba udało mi się nawet znów poprzestawiać ten edytor na dobry?
Już nic nie będę przy nim majstrowała, kończę wpis życząc miłego czwartku.
A ja czekam na…Godota?????