jak kartka ze starego kalendarza

pamiętnego 13 grudnia……   

Stare kalendarze mają to do siebie, że chociaż już nie są aktualne, ich czas już minął, a jednak potrafią przypominać o niektórych tak ważnych dla nas datach.
Takim dniem był pamiętny 13 grudnia.
Była zima, wokoło biały śnieg, lekko zmrożony  pokrywał ulice, parki, drzewa. Ta niedziela była szczególna.
Nie, nie spałam, jak niektórzy do południa, rano umówiłam się z moim kolega Lechem na psi  spacerek.
Miałam wtedy śliczna bokserkę Tinę, Lech miał  charta borzoja – Ałtaja. Oba psy bardzo się lubiły, my z Lechem chyba też :-), więc prawie codziennie spotykaliśmy się w Parku Jordana, gdzie pieskom wolno jeszcze było wtedy sobie wolno pohasać po trawniczkach. Nikt nie wymagał, by psy chodziły na smyczy, a tym bardziej w kagańcu, czego psy panicznie nie cierpią.Tak więc pieski sobie biegały, my chodziliśmy po alejkach, skąpanych wtedy, nawet mimo mrozu, w lekkim słonku i rozmawialiśmy o naszych psich problemach.
I wtedy do nas dotarła wiadomość: generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny.Nie znałam tego pojęcia, ale poczułam trwogę.
Czym prędzej zakończyliśmy spacer i szybciutko poszłam do domu, aby się zapoznać z tym tematem.
Ale normalnego, codziennego  programu w telewizji wtedy nie puszczali, co jakiś czas pokazywali się tylko telewizyjni,  ubrani w wojskowe mundury, prezenterzy, którzy informowali nas o wprowadzanym stanie wojennym, no i wielokrotnie pokazywali tego smutnego generał, który starał się udowodnić nam, że wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było konieczne, albowiem nasz kraj stanął na krawędzi niebezpieczeństwa i trzeba było jakoś temu nieszczęściu zapobiec.
Nie bardzo te jego argumenty trafiały do naszej świadomości, byliśmy z jednej strony przerażeni, a z drugiej wściekli, że ktoś przemocą stara się narzucać nam swoje,  obwarowane wojennymi przepisami warunki i uświadamia nam, czym nieprzestrzeganie ich może nam grozić.
Pewnie i oto wtedy głównie chodziło, aby narzucić nam strach, który mógł paraliżować ewentualną niesubordynację.
Bo zasadą utrzymywania przewagi jest używanie strachu, co tamtejszemu rządowi, mającemu w zapleczu wojsko świetnie się udawało.
Obwarowali tę przemoc wobec społeczeństwa ostrymi obwieszczaniami, zapowiadającymi karami, dla zwiększenia jeszcze paniki wyprowadzonymi na ulice czołgami i wodnymi armatkami.
I przez jakiś czas udało im się nawet ten terror polityczny w Polsce utrzymać, tym bardziej, że czołowi wtedy opozycyjni działacze zostali  internowani i osadzeni w aresztach. Ale duch wolności wciąż w Polakach żył.
Argument, że wprowadzenie stanu wojennego miałoby zapobiec ewentualnej interwencji wojsk radzieckich w Polsce nie był do końca przekonywujący.
Przecież i tak byliśmy wtedy pod radziecka okupacją, a nasz rząd był ściśle podległy rozkazom Kremla. 
Dlatego Polacy podjęli działania oporowe, które pokazywały tamtemu rządowi, a dokładnie powstałej wtedy WRONIE, czyli Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego, że nie zgadzamy się prowadzić takiej polityki całkowitego zniewolenia i nie pozwolimy się, jak potulne baranki prowadzić na rzeź.
Dzięki determinacji sporej części Polaków, z czasem udało się łagodzić surowe, wojskowe  przepisy, a z czasem stan wojenny został w Polsce zniesiony i od tego własnie momentu rozpoczęła się  już całkiem inna historia naszego kraju. Pewnie, że w sukurs przyszła nam później rosyjska  pieriestrojka, ale już wtedy wiedzieliśmy, jakiej Polski chcemy.
Już raz wcześniej, dzięki Piłsudskiemu  udało nam się tę niepodległość w Polsce odzyskać , teraz historia miała się powtórzyć, zaczęliśmy budować zręby naszej własnej, polskiej demokracji.
Nie były to wcale łatwe czasy, trzeba było wiele rzeczy się nauczyć, wiele zmian przeprowadzić, co nie zawsze było zgodne z polskimi dotychczasowymi poglądami. Ale udało się i dzięki pierwszym demokratycznym wyborom dostaliśmy we władanie swój własny dom, wolną Ojczyznę, która mogliśmy teraz modelować na zachodni wzór.
I nawet zaczęło nam się i to doskonale  udawać, z czasem staliśmy się wzorem dla innych rodzących się dopiero w postradzieckich demokracjach, w państwach, które powstały wolno i wyzwalały się z radzieckiego konglomeratu. 
Przemiana z systemu komunistycznego na demokratyczny nie zawsze niosła jednak same pozytywne cechy.
Wiele osób, wykorzystując wtedy swoje układy, usiłowało się bogacić kosztem innych.
Może sam fakt bogacenia nie był w założeniu taki straszny, bo w sumie w krajach demokratycznych charakterystyczna jest różnica w statusie niektórych sfer, ale niestety u nas niektóre te procesy przechodziły bardzo drapieżnie,  wypełnione były  świadomą niesprawiedliwościową, szczególnie skierowaną do osób słabszych, nie dających sobie rady z przemianami.
I w ten sposób powstawała w Polsce specyficzna nomenklatura, oparta na pieniądzach i układach, a stan taki niestety trwa do dzisiaj.
Najpierw były  legalnie lub nie legalnie zdobywane pieniądze, aby te  władzę uzyskać, a potem władza przynosiła i przynosi pomnażanie fortuny, a to niestety nie ma nic z demokracją wspólnego, szczególnie, gdy ktoś bogaci się na sprzeniewierzaniu pieniędzy innych ludzi.
Co prawda Kaczyński starając się o zdobycie głosów głośno powtarzał:  do władzy nie idzie się po pieniądze, niestety w sumie okazało się, że był to jeden główny jego i jego formacji cel, teraz tylko te pieniądze,  oczywiście tylko we własnym interesie, wciąż pomnażają.

I znów dzisiaj mamy 13 grudnia.
Oby nie był on podobny do tego sprzed   37 lat, chociaż nadal trwa niepokój, przemoc, nadal ludzie nie zgadzają się na zniewolenie, tym bardziej przykre, że skierowane przez grupę  aroganckich Polaków przeciwko innym, normalnym Polakom.
ZGROZA!!!

Trzeba wszystko w Polsce  zrobić,  ani ten sprzed 37 laty, ani ten obecny 13 grudzień już nigdy się w naszej historii nie powtórzył.
I może w niektórych wzbudzanych ulicznych niepokojach pokazuje się policyjna formacja, ale ważne jest, aby nie powracać jednak do tamtego 13 grudnia, gdy padały strzały, gdy ginęli ludzie, gdzie lała się krew,
Jesteśmy krajem demokratycznym i tylko przy urnie wyborczej możemy zadecydować, w jakim kraju żyć chcemy.
I oby tak własnie się stało!!!!

13 grudnia jest dniem imienin Świętej Łucji.
To od dzisiejszego dnia , zgodnie z ludowymi prognozami, odliczamy pozostałe 12 dni do Wigilii, które mają pogodowo określać każdy miesiąc przyszytego roku.
Zatem dzisiaj mamy pogodę na styczeń: chłód, ponurość, brak opadów (na szczęście).
Zawsze obiecuję sobie, że przez te 14 dni będę zapisywała pogodę, aby potem móc porównać ją z ta faktyczną, która w danym miesiącu panuje.
Ale…no własnie, teraz mamy tak dziwne zawirowania pogodowe, związane z atmosferycznymi aberracjami klimatycznego  ocieplenia , że nie wiadomo, czy te wszystkie przepowiednie  Świętej Łucji rzeczywiście się spełniają.
Zresztą i tak jakoś już po kilku dniach o tych pogodowych zapiskach jakoś zapominam.

Mimo tej ponurej pogody i mimo tej ponurej dzisiejszej dacie i związanych z tym niezbyt miłymi wspomnieniami życzę Wszystkim  przyjemnego czwartku