a gdy..




A gdy nadchodzi już noc i zamiera powoli życie,kładę sie zmęczona do łożka i robię sobie krótkie sprawozdanie z tego,co mnie dzisiaj spotkało…


taki mały rachunek sumienia moich czynów i taką małą refleksję nad tym co mnie dzisiaj spotkało…


Ale to byłby  nawet udany dzień,gdyby nie jeden mały  grzeszek łakomstwa,czyli dwa kawałki ciasta imieninowego Marzeny….


Ale uległam,gdy dowiedziałam sie że muszę zjeść bo to..imieninowy poczęstunek……


To akurat jest tylko moja wymówka,rozgrzeszenie przed nocnym odpoczynkiem


E,nieładnie łakomczuszku.


Jeszcze jeden malutki grzeszek to lekkie uczucie zazdrości,tak zazdrosci,bo dawno nie widziałam,już nie mówiąc,że nie dostałam tak pięknych czerwonych róż,które w ilości dwunastu,lekko rozwiniętych i bardzo wymownie czerwonych dostała właśnie solenizantka.


E,nie ładnie zazdrośniku….


No to idę spać.


MIŁEJ  NOCY.

Dodaj komentarz