Rodzina to potęga !!!!

Wczoraj nieco zachorzał mój brzuszek, więc raczej z domu nie mogłam się oddalać – niezbyt miło takie spacerki by dla mnie mogły się skończyć.
A tu masz: telefon, dzwoni Diana i jakby czując, że coś mi dolega, mówi: będziemy w pobliżu, może czegoś potrzebujesz?
Pewnie, że potrzebowałam chociażby serka białego i chlebka, bo jeden dzień mogę głodować, ale przecież nie mogę siedzieć o suchym pysku przez całą niedzielę ( o przepraszam, piłam przepisową herbatkę bez cukru) .
Po pewnym czasie zawitali do mnie w trójkę : Diana, Zelda i Ksawery i przynieśli mi to, co sobie zamówiłam.
Oczywiście wcześniej byli w Parku, więc Zeldunia miała buty pełne piachu, co najmniej jakby z plaży wróciła, pewnie znów w piaskownicy urzędowała, zawsze lepsze to niż poprzednio w kałuży.
Zelda zaczęła wypakowywać cały worek swoich zabawek, oczywiście był Osioł Kłapouchy, czarny kotek i jeszcze kilka innych maskotek, między innymi Bulba, czy jakoś tak się ta lalka nazywa, oczywiście ku oburzeniu Zelduni, że nie wiem co to jest wytłumaczyła mi, że to jest lalka balonowa.
Z wielkim rozrzewnieniem patrzyłam, jaka śliczna i mądra dziewczynka z niej wyrosła, przecież jeszcze nie tak dawno taki tobołek z Zeldą mnie odwiedzał, a tu proszę, dziewczynka jak marzenie.
I co najważniejsze, chyba ostatnio trochę częściej się spotykałyśmy, więc wczoraj była już całkiem śmiała w moim towarzystwie, co bardzo mnie ucieszyło.
Zresztą ostatnio Zelda zaczęła już chodzić do przedszkola, więc tej śmiałości, odwagi też i nabrała.
Jednym słowem, jest słodką i bardzo kochaną dziewczynką, za 2 miesiące będzie już miała 3 latka, ale ten czas leci.
A potem już pozostałam sama i muszę Wam powiedzieć, że ta samotna druga część soboty, bez kontaktów telefonicznych (telefon miałam specjalnie wyłączony) i praktycznie bez komputera całkiem dobrze na moja psychikę zadziałały.
Może tam i ktoś się martwił o mnie, co się dzieje, że nie odbierałam telefonów, ale zrobiłam to z pełnym namysłem i to może nie tylko mój chory brzuszek był tego powodem, troszkę i moja psychika odpoczęła.
I tak się własnie stało.

Ale to już było, dzisiaj mamy nowy dzień – niedzielę.
I jest zdecydowanie lepiej.
Wysłuchałam a raczej obejrzałam sobie” Kawę na ławę” i „Lożę prasową” i…….wiem nie wiele więcej niż wczoraj, czy przedwczoraj, ale czemu się dziwić, skoro tego nawet doskonali dziennikarze nie wiedzą, a politycy….jak to politycy, każdy swoją pliszkę za ogon trzyma, nawet jeżeli widzi, że ta się mu już wymyka.
Więc czy będzie czy nie jakiś ważny przewrót w polityce niebawem się o tym dowiemy (lub nie – chyba, że będą przecieki), bo akurat dzisiaj, w świętą niedziele, wielcy trzej silnie zdeklarowani katolicy : Kaczyński, Ziobro i Gowin podejmują ważne dyskusje, a Pismo Święte wyraźnie mówi: pamiętaj, byś dzień święty święcił. ( a nie politykował, a tym bardziej nie knuł
Tacy z nich jak widać i politycy i katolicy do niczego, bo zamiast w kościółku pacierze odmawiać, a potem przy rodzinie (wszyscy prócz Kaczyńskiego oczywiście, którego jedyną rodziną jest kot) świętować ten rodzinny dzionek na modlitwach i kontemplacjach religijnych, oni o polityce tylko dzisiaj gadać będą, pewnie też i bez kłótni się nie obejdzie. A Fe w taki święty dzień?????? a co na to Ojciec Rydzyk i inni biskupi powiedzą?????
A niech im tam.
Ja się za to cieszę niedzielą, chociaż nadal jest ona co prawda zielona, ale chłodna
Miłego niedzielnego popołudnia, bo już nastąpiła obecnie druga część niedzieli.