środowa niespodzianka

 

Właściwie to wcale nie jest niespodzianka, bo przecież wiem, że Ulka w każda środę na różyczkę ode mnie czeka, prawda Ulu?
Dzisiaj też więc Cię nie zawiodę i tę różę z serduszkami wprost Pendolino, żeby było szybciej, do Poznania posyłam. Ale podsyłam Ci też troszkę słonka, chociaż gdzieś znów skryło się za chmurkami, ale  specjalnie dla Ciebie kilka jego promyczków wyłuskam  i sporo buziaków i uśmiechów, bo chociaż ostatnio nieco ze skrzywioną minką chodziłam, wiadomo, gdy boli, do uśmiechów nie ma powodu, ale zapewniam Cię, że już jest lepiej, już mniej boli, szczególnie, gdy wiem, że ten szczególny, dzisiejszy poranek jest środą.
A więc cała moją buzią promiennie do Ciebie się Uleczko uśmiecham i czekam na kilka miłych słów od Ciebie.  Będę tu zaglądała tak długo, aż wreszcie Twój komentarz dzisiaj się pokaże.
Wszystkiego dobrego na następne dni, aż….do następnej środy.

A następna środa na pewno będzie już dla mnie lepsza, bo przecież zaczęłam się wreszcie leczyć.
Wczorajsze przedpołudnie spędziłam w przychodni, w kolejce do pani doktor pierwszego kontaktu.
Co prawda teoretycznie istnieją godziny wizyty, ale niestety u pani doktor Marysi są niereformowalni pacjenci i tak przychodzą nie na swoja godzinę, tylko wtedy, gdy sobie upatrzą. Co z tego, że taka babcia ma termin na godzinę na przykład 10, skoro już o siódmej rano zajmuje kolejkę (a przychodnię otwierają dopiero od ósmej) i już jest pierwsza w kolejce i oczywiście na silę się wpycha? Wystarczy kilka takich upartych babć, na które nie ma siły, bo kto z nimi wykłócać się będzie i już twoja godzina przyjęcia bierze w łeb, przesuwa się prawie w nieskończoność.
Więc (nie) cierpliwie czekałam grzecznie w dłuuuuuuuuuuugiej kolejce, tylko było mi bardzo źle, bo akurat miałam następny napad bólowy wszystkich stawów i był nawet taki moment, że miałam ochotę zrezygnować z tego oczekiwania.  Gdy człowieka boli, robi się bardziej niecierpliwy i bardziej rozgoryczony i wszystko go złości. Takie jest prawo pacjenta, ale cóż z tego, czekać i tak trzeba na swoją kolejkę, albo…… co najwyżej, można  umierać.
Ale ponieważ umierać jeszcze nie mam zamiaru, więc grzecznie w kolejce sobie siedziałam, przezornie zaopatrzona w jakąś gazetę, w którą swój nos wsadziłam i udawałam, że czytam, od czasu do czasu łowiąc uszami odgłosy rozrabiających w korytarzyku obok też czekających na wizytę u pediatry maluchów. One zawsze są pełne werwy, nawet gdy chorują.
Pani doktor była prawie przerażona, gdy mnie taką połamaną i obolałą zobaczyła i bardzo długo i dokładnie medytowała, w jaki sposób mi ulżyć w moich boleściach. Nie jest to wcale łatwe, zważywszy, że kilka jeszcze innych  tych niedomagań posiadam i trzeba tak leczyć jedno, żeby drugiemu nie zaszkodzić. Więc siedziałam u niej w gabinecie bardzo długo, to znaczy mi się wcale tak nie wydawało, ale gdy wyszłam z jej gabinetu, oczekujący pacjenci z grymasem złości na mnie spoglądali, co najmniej, jakbyśmy tam kawkę popijały.
Ale najważniejsze, że dostałam odpowiednie leczenie i za tydzień, czyli w następny wtorek,  znów muszę uzbroić się w cierpliwość i w kolejce do pani doktor się ustawić na kontrolną wizytę. Ale jakoś to przeżyję, skoro i wczorajszy dzień przeżyłam w moich boleściach na przychodnianej ławce.
Oj, bardzo trudno jest chorować, trzeba do tego….sporo zdrowia, przynajmniej zdrowych nerwów.
Najważniejsze jednak, żeby wreszcie przestało mnie boleć.
A może niecierpliwa jestem i mało wytrzymująca przeciwności losu? Może za bardzo się pieszczę ze sobą? No, ale skoro nikt nie może mnie  odpowiednio „dopieścić”, muszę zrobić to sama, dla lepszego komfortu życiowego.|
No własnie, coś nie tak z tym komfortem, bo pogoda znów szaro – bura, chociaż słonko zapowiadali i wyższą temperaturę. Kurczę, nawet na jeden dzień nie potrafią przepowiedzieć dobrze pogody? A może nie chcą nas już straszyć, że tak pozostanie aż do wiosny?  Bo niestety słyszałam, że ta zima, która ma nadejść, ma być podobno bardzo sroga. Jedyna nadzieja, że znów się z prognozą miną.
To tyle na dzisiaj chyba, nic innego prócz pomstowania na polityków nie przychodzi mi do głowy, więc lepiej nie rozpoczynać tego tematu, po co mam znów się denerwować i w dodatku wkurzać innych pro i przeciw?
Pozostaje mi przyjemnej, bez względu na aurę za oknem, środy życzyć.

Dodaj komentarz