2 listopada 1975,albo 1976.. roku, dokładnie nie pamiętam, złodzieje podstępnie włamali się do naszego mieszkania i obrabowali nam to, co w nim kosztownego było: obrazy, biżuterię, pieniądze…..
Jeden ze złodzieji został schwytany przez przechodzącego akurat wówczas jeszcze milicjanta , który na wskutek podniesionego przez naszą sąsiadkę alarmu wszczął za uciekajacym pościg.
Cóż, skoro wcześniej zdążył swój łup złodziej przekazać drugiemu złodziejowi,który uciekł.
Mieszkanie było " nadane", prawdopodobnie nawet dokładnie ze siostra wiemy, przez kogo, ale nie wystarczyły nasze zeznania jako dowód przestępstwai śledztwo zostało zakończone.
Tylko jeden z tej szajki, ten, którego złapano został osądzony i skazany na kilka lat więzienia.
Przykra to dla mnie rocznica, pamiętam, jakim strasznym szokiem dla mnie był sam fakt włamania….
A to tak tylko chwilka przypomnienia, że bywają daty bardziej i mniej przyjemne……
A dzisiaj w przychodni dali nam "wolne", już w zamian za święto 11 listopada, które w tym roku wypada w niedzielę, więc dzień wolny od pracy i za to należy się inny wolny dzień.
Nam dali awansem właśnie dzisiejszy.
Znaczy się mam znów długi weekend…… taki malutki urlopik.
Byleby tylko ten listopad szybko minął ( na szczęście ma tylko 30 dni) i potem znów będziemy świetami Bożego Narodzenia żyli………