POLSKA – HISZPANIA 1 : 1

Tak mało, a cieszy.
Już tak bardzo przyzwyczailiśmy się do naszych porażek piłkarskich, że wczorajszy remis z Hiszpanią przyjmujemy jak jakieś zbawienie z nieba na nas spływające.
A tym czasem uważam, że wcale nie mamy co się zachwycać tymi „wspaniałymi” rezultatami.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, mamy bardzo mierną drużynę, którą od czasu do czasu stać na jakiś krótki zryw tylko po to, żeby przy następnym znów nam zaśpiewać : NIC SIĘ NIE STAŁO, POLACY NIC SIĘ NIE STAŁO !!!!!
I tak na pewno po następnym meczu powiemy, niestety, po czym skulimy ogony pod siebie i jak niepyszni wrócimy do Polski, by znów śnić piękny sen o domniemanym zwycięstwie i o wspaniałości naszej rodzimej piłki nożnej.
A ja się zastanawiam, gdzie podziała się ta wspaniała drużyna sprzed lat Kazimierza Górskiego, którzy dawali powody do prawdziwej radości wysokimi wygranymi,
Wtedy naprawdę mieliśmy wspaniała, zgraną drużynę, która potrafiła sięgnąć po srebrny medal, przynosząc radość wszystkim Polakom, nawet tym, którzy nie koniecznie bardzo interesowali się takimi Mistrzostwami na codzień, ale pomyślne wiadomości płynące z boisk, a tym podkreślając, jak bardzo wspaniała jest nasza piłka, też w ich sercach dumą owocowała.
A teraz….miernota, cieszymy się jakimiś namiastkami i głośno powtarzamy dobrze jest, bo mogłoby być gorzej, mogliśmy przecież przegrać. Czyli to nie zwycięstwa są teraz naszą chlubą, ale fakt, że….udało nam się nie przegrać, ba, nawet nie wygrać, tylko zremisować, ale nie przegrać.
Biedny pan Kazimierz Górski chyba w grobie się już przewraca widząc, jak nisko jego chluba, a nasza polska piłka upadła. Dla Niego nasza piłka była całym Jego życiem, w którą całe swoje serce wkładał.
Ale chyba już tak bardzo do tej polskiej bylejakości jesteśmy przyzwyczajeni, że podejrzewam, że już nas nic nie zdziwi.
A przykład idzie z góry.
Nasz „wspaniały rząd” tak wspaniale zabezpieczył tajne wiadomości państwowe, że doszło do inwigilacji polskiej polityki tylko dlatego, że zamiast z tajnych kont, które powinny być zaszyfrowane, niedostępne dla osób niepowołanych, korzystali ze zwykłych, prywatnych skrzynek mailowych, co jest wyrazem nie tylko ich niefrasobliwości, ale całkowitej indolencji politycznej, a teraz, chcąc ukryć te swoje można powiedzieć podstawowe błędy, starają się sprawę zamieść pod dywan, ogłaszając wszystkim o rzekomym cybernetycznym atakiem hakerów z Rosji i to w dodatku na polityków wszystkich opcji, co nie zostało wcale przez żadnego innego polityka potwierdzone.
Taką opinię przekazał nomen omen Minister Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, oczywiście „poza protokołem”, czyli bez żadnych dowodów, Jarosław Kaczyński, a my, głupi naród mamy przyjąć to oświadczenie bez żadnego sprzeciwu, jako świętość, bo z ważnych ust ono padło.
Tym czasem politycy z innych niż pisowska opcji podeszła do sprawy bardzo poważnie, starając się podważać tę zupełnie z księżyca wyrwaną opinię.
Bo jeżeli pisowscy posłowie przestrzegali by podstawowe zasady bezpieczeństwa, przestrzegali by podstawowe procedury, do żadnych wycieków wiadomości do niepowołanych osób by nie dotarły.
Ale własnie nie przestrzeganie procedur już w wielu wypadkach doprowadzało do wielkich politycznych perturbacji, począwszy zresztą od sławetnej smoleńskiej katastrofy prezydenckiego samolotu, a po drodze do innych mniejszych, czy większych afer, a co jest znamienne, w takim przypadku pisowska załoga zawsze stara się przenieść winę za swoją polityczną nieudolność na konto przeciwników, czyli opozycji.
No tak, atak jest najlepsza formą obrony, tylko niestety to wszystko zaczyna się już sypać i kiedyś ci posłowie będą musieli podnieść konsekwencje niszczenia Polski. Ale oni już o tym wiedzą, dlatego ich ataki są co raz bardziej silne, co raz bardziej bezczelne, jeden z pisowskich posłów raczy nawet powiedzieć, że za ten wyciek wiadomości z nie prawidłowo używanych prywatnych, a nie służbowych kont, powinna odpowiadać…. opozycja, która za to powinna podać się do dymisji – kompletna paranoja, cygan zawinił, a zabili kowala.
No i jak tu się nie denerwować, skoro wszystko w Polsce jest na opak, a nawet to, co kiedyś nam przynosiło radość i dumę, czyli piłka nożna również na psy zeszła – przepraszam tutaj wszystkie poczciwe czworonogi, one są akurat nie winne, takie jest tylko powiedzenie. KTOŚ W KOŃCU MUSI BYĆ WINNY!!!!

Jedyna radość to wspaniała pogoda, no, jak na miejskie warunki jest trochę za duszno.
Dlatego wczoraj odwiedziłam Park dopiero po godz 17, ale i tak dwie godziny tam sobie pobyłam, ciesząc się lekkim wiaterkiem, który ulgę przynosił.
Gorzej jest za to wieczorem, bo:

Noce takie są upalne
I słowiki spać nie dają
A przez okno do mej izby
Jakieś strachy zaglądają

No własnie, gorące noce powodują, że są pewne perturbacje z moim snem.
Oczywiście strachy na szczęście do mnie nie zaglądają, ale denerwuje mnie ten uliczny ruch, (a niestety nie śpiew słowików), szczególnie pędzących karetek, czy niemiłosiernie ryczących motocykli, tak więc musiałam jednak okno od ulicy zamknąć, balkonowe zresztą też, by ktoś się do mnie nie zakradł (kto wie, co by ze mną zrobił?) i troszkę miałam kłopoty z zasypianiem, ale wreszcie się na tyle zmęczyłam, że w końcu spokojnie sobie zasnęłam i nawet udało mi się do 7 rano spokojnie pospać.
A potem była już kawka, jakiś serial Czterdziestolatek na TVP Seriale, oczywiście Kawa na ławę (bez polityki jednak ani ani), czy Lożą prasowa.
I tak minęło mi przedpołudnie.
Jeszcze odniosę się do wczorajszej tragedii, która ogarnęła wczoraj jedno miasto na Podhalu, w Nowej Białej, gdzie wskutek ogromnego, szybko rozprzestrzeniającego się pożaru spłonęło prawie 30 budynków, pozbawiając wielu ludzi dachu nad głową i całkowitą utratę życiowego dorobku.
Na szczęście obeszło się bez ofiar śmiertelnych (wśród ludzi, bo jednak sporo zwierząt spłonęło), ale teraz już prezes rady ministrów „bryluje” ze swoimi obietnicami pomocy pogorzelcom, ciekawe, na ile rzeczywiście ta pomoc nadejdzie, a nie będą to tylko następne czcze obietnice, bo obiecać można wiele, szczególnie przed telewizyjnymi kamerami.
Ale życzę wszystkim tym biednym poszkodowanym, aby ta pomoc jednak nadeszła i była na tyle skuteczna, że uda się im jakoś powrócić do przynajmniej podstawowych warunków zapewniających im dalszy byt.

Dzisiaj też jest za gorąco, żebym już teraz do parku sobie poszła, zrobię to pewnie po godzinie 16, gdy zrobi się ciut chłodniej (na razie temperatura przekracza 30 stopni C), a dla pokrzepienia duszy siedzę sobie przed kamerką pokazująca aktualny obraz z Deptaku w Kudowie Zdroju i…wspominam.
Nawet jeszcze nie ma takich wielkich tłumów, jakie osobiście obserwowałam rok temu, ale myślę, że gdy tylko rok szkolny się skończy będzie więcej odwiedzających ten piękny polski zakątek.
Ale dorodne palmy, którymi tak się rok temu zachwycałam już w swych olbrzymich donicach ozdabiają deptakowy placyk.

ECH !!!!! KUDOWA ZDRÓJ!!!!!! ACH TE PALMY !!!!!

MIŁEJ NIEDZIELI DLA WSZYSTKICH

STO LAT, STO LAT NIECH OLCIA ŻYJE NAM !!!!!

Bardzo mądra i dzielna ta nasza Dziewczyna – Oliwia.
Nie dość, że śliczna, to jeszcze ma bardzo w głowie poukładane.
Jej Mama Magda powinna być dumna z takiej córki, która potrafi łączyć swoją naukę na studiach w Anglii, a także teraz będzie studiowała rok w Hiszpanii, z innymi dziedzinami życia, bo potrafi jeszcze też zarobić na swoje studia, podejmując pracę w każdej wolnej chwili.
I to wcale nie kosztem nauki, bo oceny ma bardzo wysokie i wszystkie egzaminy ma pozaliczane w terminie.
Ola bardzo twardo stąpa po ziemi i wie, że manna sama z nieba nie spada i trzeba sporo z siebie wysiłku wykrzesać, by w przyszłości dojść do upragnionego celu.
No i proszę, powiedzenie, że dziewczyna śliczna, ale głupia, wcale nie musi się sprawdzać.
Wystarczy tylko chcieć, a Ola naprawdę ciężką pracą nad sobą osiąga szczyty i wierzę, że to wciąż nie jest jeszcze koniec, że jeszcze przed nią stoi wielka kariera.
O wspaniałym charakterze Oliwki nawet nie wspomnę, bo naprawdę jest osobą bardzo serdeczną, umiejącą wspaniale nawiązywać kontakty zarówno z osobami w Jej wieku, jak i z tymi nieco starszymi od siebie i ogólnie jest Osobą bardzo lubianą, bardzo oddaną Rodzinie, Przyjaciołom, jak i tym, którzy ewentualnie Jej pomocy potrzebują, a przy tym jest dziewczyną bardzo subtelną, nie narzucającą siłą swojej woli, ale równocześnie potrafiącą swoje racje zachować i skutecznie i zdecydowanie doprowadzać do ich spełnienia.
Oliwko Moja Kochana!!!!!!
I ja wiele serca i dobra od Ciebie zaznałam, za co Ci bardzo serdecznie dziękuję, a w Dniu Twoich Urodzin życzę Ci samych pomyślności w Twoich życiowych zamierzeniach, bo wiem, że zasługujesz na naprawdę wielkie zaszczyty, a także życzę Ci byś Kochała i zawsze była Kochana i tego, by nigdy nie zabrakło Ci tego miłego uśmiechu na Twojej buzi.
Niech Twoje życie toczy się po różach, tych pięknych, które właśnie zakwitły w ogródku Twojej Mamy, a żadna cierń z tych różanych krzewów nich nigdy Ciebie boleśnie nie ukłuje.


Wszystkiego najlepszego Oliwko !!!!!!
Tak bardzo się cieszę, że jesteś właśnie taka, jaka jesteś, nigdy się nie zmieniaj, myślę, że Babcia Ania też jest z Ciebie bardzo dumna i z Nieba zawsze Ci swoje dobre fluidy posyła.
A w mojej pamięci zawsze pozostanie obraz tej malutkiej, bezbronnej Oliwki, która na nocniku po żłobkowej sali jeździła, gdy raz przyszłyśmy z jej Mamą po nią, by ją odebrać do domu.
Minęło już tyle lat od tamtej chwili, ale zawsze to wspomnienie wzbudza uśmiech na mojej buzi.
Gdzie się podziała ta mała, niesforna Oliwka??? Teraz wyrosła na prawdziwą mądrą i śliczną Dziewczynę, przed którą świat własnie się otwiera!!!!!

Właściwie to powinnam być szczęśliwa, że chociaż nie mam własnych dzieci, własnych wnuków, ten kult mądrości we wnuczkach i wnukach mojej Siostry i mojego Brata wciąż się rozwija.

BO TO PRZECIEŻ JEST MOJA WSPANIAŁA RODZINA, A JEJ KWIAT ROZKWITA PIĘKNEM, SERCEM I MIŁOŚCIĄ.
To jest ten kult, który przekazali nam moi Rodzice, Dziadki, Pradziadki i niech nigdy on nie przeminie i na dalsze pokolenia będzie przekazywany.

Dzisiaj mamy kolejny gorący dzień.
Wczoraj udało mi się nawet posiedzieć popołudniu chwilkę w Parku, było nawet bardzo przyjemnie, bo skryłam się na ławeczce w cieniu ustawioną, a delikatnie wiejący wietrzyk bardzo przyjemnie mnie owiewał.
No i nareszcie w domku też mam wymarzone ciepełko, pootwierane okna w pokoju i na balkonie tworzą delikatny przewiew. Nawet muszę przyznać, że w nocy było mi nawet za gorąco, ale cóż, balkonowe drzwi w kuchni musiałam zamknąć, bo jednak boję się, by ktoś nie zakradł się mi w nocy do mieszkania, wszak mieszkam na parterze.
Ale coś za coś, nie można przecież mieć wszystkiego na raz.
Życzę naprawdę wspaniałej soboty, a taka się nam zapowiada.
Może znów później pójdę na chwilkę do Parku, ale raczej podczas tej południowej kanikuły raczej będę się kryla w domu, wszak już jestem nieco wiekową panią i przebywanie na słońcu nie bardzo służy, muszę na siebie uważać.
Może popołudniu będzie lepsza aura do odpoczywania na zewnątrz?
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego naszej Solenizantce, Jej Mamie za to, że ma taką wspaniałą Córkę i Wszystkim moim Blogowiczom na wspaniale udaną sobotę.

TUSK POWRACA

A ja się cieszę, rzeczywiście się cieszę.
Bo mam nadzieję, że Jego powrót jednak zmieni oblicze naszej Polski.
Czy jestem optymistką?
Może trochę, ale nie widzę to tylko jednostronnie.
Mam taką cichą nadzieję, że dojdzie do Wielkiego porozumienia pomiędzy dwoma największymi przywódcami, właśnie między Tuskiem i Hołownią i stając razem w jednym szeregu potrafią dojść do wspólnego zarządzania Polską i do naprawy tego wszystkiego, co Pis zepsuł, a niestety jest tego sporo, a tak właściwie to wszystko i Sądy i Trybunał Konstytucyjny i Sejm i Senat, o gospodarce i o sprawiedliwości, a tak właściwie o całkowitym marazmie nie wspomnę.
Może jedna osoba samotnie (nawet przy sporym poparciu) wiele nie zdziała, tu jednak zdecydowanie potrzebna jest bardzo ścisła współpraca, bo tylko taka może przynieść owoce powodzenia.
I oby tak się stało!!!!! To jest moje pobożne, nawet bardzo pobożne życzenie.
A teraz już widzę ten strach w oczach Kaczyńskiego, gdyż wreszcie widzi to, że nie jest wszechwładny i wszystko zdecydowanie zaczyna mu się sypać. Jeszcze próbuje podnosić głowę, ale najwyższa pora, żeby własnie Tusk tę mściwą, wredną głowę wreszcie przytłamsił do ziemi.
Odsunięcie Pisu od władzy powinno teraz dla opozycji być priorytetem i być może dołączą do nich Ludowcy Kosiniaka, może ta mniej radykalna Lewica, chociaż w ich akces niestety po ostatnich ich politycznych „wybrykach”jakoś nie wierzę, może i Gowin wreszcie zdecyduje, po której stronie staje.
Ale od czegoś naprawianie Polski najwyższa pora zacząć, bo i tak mamy już dobrych kilka lat zaprzepaszczonych, właściwie można powiedzieć całkowicie zatraconych.
A teraz właśnie mamy tę szansę i cokolwiek by ktoś o Tusku powiedział, a przecież nikt nie jest Alfa i Omegą, jednak wciąż jest w nim ta siła, ta moc, przed która Kaczyński drży.
Pisze Kaczyński, bo reszta tej pisowskiej niby elity i tak się nie liczy, to są tylko głupie bezwolne pionki Kaczyńskiego i gdy dobrze się tupnie, sami ze strachu się rozproszą po mysich dziurach, chowając głowę w piasek, może tylko ci bardziej rozgarnięci, przedsiębiorczy będą szukać nowego obiektu do podlizywania się, by nadal utrzymać się przy stołkach.
To wszystko melodia najbliższej (mam nadzieję) przyszłości i teraz naprawdę mamy szanse podobną do tej, która była wtedy, gdy została pokonana komuna.
Tylko wtedy właśnie zwyciężyła JEDNOŚĆ, no i oczywiście roztropność przywódców tego narodowego zrywu, którzy potrafili dobro sprawy przenieść ponad własne polityczne interesy, a nie wierzę, że i wtedy nie było takich osób, którym niektóre kroki, sprzeczne z ich teoriami im nie przeszkadzały.
Tak więc od dzisiaj trzymam mocno kciuki z pomyślny rozwój wypadków i mam nadzieję, że podobnie myślą Ci, którym pozytywne zmiany w Polsce, a przede wszystkim odsunięcie tej najbardziej szkodliwej po 1986 roku partii leży na sercu.
I nie jest to teraz najważniejsze, czy to będzie Tusk, czy Hołownia, czy może obydwóch tych polityków, trzeba wszystkie animozje, jakie czuję się do nich odłożyć na bok, bo teraz sprawa dojrzewa do naprawdę radykalnego rozwiązania.
Przynajmniej każdy z tych polityków zapewnia nam w pełni demokratyczne rządy i to, że nadal będziemy państwem środka Europy., a nie wyprowadzenie Polski z Unii i wprowadzenie jej wprost w ramiona Putina.

HAWK !!!!

Dzisiaj mamy słoneczny i piękny piątek.
Zupełnie nie rozumiem, czemu od samego rana wciąż myślę, że dzisiaj jest sobota, ale może to i dobrze, bo dzisiaj o jakichś zakupach wypada pomyśleć, by potem spokojnie po odpoczywać w pięknie letnim już klimacie, a taka piękną aurę zapowiadają nam na calutki weekend.
Dzisiaj zażyłam już pierwszą tabletkę na moją wątrobową przypadłość, – niech to szlag trafi, prawie 80 zł za jedno lekarstwo!!!
Ktoś powie, że może to nie tak dużo, bo są o wiele jeszcze droższe lekarstwa, ale teraz można śmiało powiedzieć, że niby człowiek jest ubezpieczony, a jednak musi być bardzo bogaty, żeby się porządnie leczyć.
Jednym słowem : płać ( i płacz), albo… umieraj!!!!
Zresztą podobnie jest tez z dostępem do wszelakich badań, właściwie to chory powinien mieć całe mnóstwo pieniędzy na wykonywaną większość badań, bo terminy, wbrew temu co oficjalnie głosi obecny Minister Zdrowia, jakoby terminy zostały zdecydowanie skrócone, jest to tylko propaganda, wystarczy zobaczyć sobie terminy dostępności do większości badań i wizyt u specjalistów, żeby zdecydowanie zniechęcić się do leczenia.
Ale to już inny problem, przecież Służba Zdrowia już od lat na głowie staje, jest niedowartościowana i traktowana po macoszemu, bo okazuje się, że zawsze są ważniejsze sprawy wymagające priorytetów.
Kiedyś były Kasy Chorych, które nie zdały egzaminu, więc zostały przerobione na Narodowy Fundusz Zdrowia, który jest jeszcze bardziej nieudolny, niewydolny i nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek w tej materii, nawet przy nowym rządzie mogło się zmienić.
Bo to własnie chodzi o ten priorytet, a wydawało się, że ludzkie zdrowie jest najważniejsze!!!
No własnie, TYLKO SIĘ TAK WYDAWAŁO !!!!
Właściwie dla rządzących wcale nie jest ważne ile osób wyzdrowieje, a ile umrze. SMUTNE ALE JAKIE TO PRAWDZIWE!!!

Miłego piątki i wspaniałego weekendu

P.S. Z OSTATNIEJ CHWILI : PIS poniósł następną srogą porażkę, zdecydowanymi głosami braku poparcia ich pupilka Lidia Staroń nie została Rzecznikiem Praw Obywatelskich.
I bardzo dobrze, bo zdecydowanie na to stanowisko się nie nadaje, wystarczy było wysłuchać dzisiejsze jej „przesłuchanie” w Senacie – okropnie się plątała!!!!

mały sprawdzian

No to teraz sprawdzę, czy Uleczka tylko w środy mój blog przegląda?
Dzisiaj ślę morskie pozdrowienia dla Uli, mimo, że to już jest inny dzień niż wczorajszy.
Ale jest morze, jest mewa i są róże…..
No ale w sumie nie po to Ulka na wakacje pojechała, żeby przed kompem mój blog śledzić.
Ale gdyby tak przypadkiem dzisiaj do niego zaglądnęła, niech też niespodzianka tutaj na Nią czeka.

Za oknem wyczekiwane lato, temperatury wysokie, ale jeszcze nie do końca zenitu sięgnęły.
Szczęśliwi Ci, którzy poza murami wielkich miast teraz przebywają ( tu znów ukłon do Uleczki), , bo w mieście różnie bywa, nawet w parku.
A tak swoją drogą, nie mogliby tych ławek w parku bardzie wygodnych zrobić, takich miękkich, bo przy nieco dłuższym siedzeniu dolna część ciała nieco boli.
A może to własnie o to chodzi, by bezproduktywnie na ławce nie siedzieć, tylko spacerować, spacerować, spacerować…
Tylko niestety nie każdy tak może.
Niestety w porównaniu z zeszłym rokiem, mój proces chodzenia niestety się wyraźnie cofnął.
Ale co tu będę się tłumaczyć, mam kłopoty z chodzeniem i nikt mnie nie przekona, że czarne jest białe.
Podobno tylko winny się tłumaczy.
A ja wcale nie zamierzam, mam kłopoty z chodzeniem i już.
Pewnie, że mnie to denerwuje, ale muszę się z tym godzić.
I to tyle na dzisiaj, bo już mi się właśnie humor w tym momencie zepsuł – zawsze tego się bałam, żebym nie została kaleką, a w sumie osoba, która ma trudności z poruszaniem się, z brakiem łatwego dotarcia z punktu A do punktu B jest pewnego rodzaju kaleką.
Wiem, powiecie pewnie : trzeba z tym walczyć, ale ja już po prostu nawet na taką walkę nie mam siły.
Załamka totalna!!!!!
Muszę teraz „przemeblować” swoje życie i dostosować go do takich warunków, które są dla mnie dostępne, bo nawet te małe kroki dla mnie są jak wyprawa na Mont Everest.
Ale to wszystko może odczuwać tylko ta osoba, która we mnie siedzi, czyli ja sama!!!!

SMUTNE TO….. BARDZO NAWET SMUTNE !!!!!.

Więc już nic więcej dzisiaj pisać nie będę, kto chce niech mi po cichu współczuje, kto chce niech mnie krytykuje, pozostawiam to każdemu z osobna, JA WIEM SWOJE!!!!!

Hello Uleczko!!!!!

Z Krakowa nad morze jest dosyć daleko, sporo godzin musiałabym poświęcić, bym mogła Cię spotkać nad tym morskim brzegiem, ale od czego jest technika?????
Jedno kliknięcie w zdjęcie i już mogę Cię dzisiaj, w kolejną środę pięknymi różami obsypać.
Cieszę się, że jesteś szczęśliwa nad tym naszym Bałtykiem i bądź taka jak tylko długo się da.
Serdecznie Cię pozdrawiam i tylko samych przepięknych słonecznych dni Ci życzę.
No może zazdroszczę trochę tych widoków na morze z tarasu, chociaż wiem, że zazdrość to nieładne uczucie. Ale jakie ludzkie!!!
No to raz jeszcze wszystkiego najlepszego, baw się dobrze, bo życie nikogo z nas nie rozpieszcza i trzeba łapać te wszystkie szczęśliwe chwile, by było co potem wspominać, tak jak ja wciąż wspominam mój fantastyczny pobyt w Kudowie.
Bo może czasami wydawało mi się, że nie wszystko jest tak, jakbym chciała, ale to tylko były przejściowe kaprysy początkowych dni, potem było wprost wspaniale.
Tylko najgorsze jest to, że z wielu powodów nie zapowiada się, bym w najbliższym, lub nawet nieco oddalonym czasie mogła to powtórzyć.
Na razie jestem na etapie „leczę się”, cokolwiek by to miało znaczyć, bo niestety w naszej kochanej Służbie Zdrowia nie jest to wcale łatwa sprawa.
Wczoraj Łukasz wykonał u mnie USG brzucha i okazało się, że jednak mam troszkę „rąbniętą” wątrobę i wymagam dalszej konsultacji. Na całe szczęście Łukasz wykluczył jakiekolwiek sprawy onkologiczne, ale o wątrobę trzeba zadbać, bo niestety dalsze lekceważenie nawet tych niewielkich zmian może doprowadzić do marskości wątroby, a to nie jest już wcale łatwa sprawa, może zapowiadać spore kłopoty.
No i tu zaczynam wchodzić na ścieżkę NFZ-owskich potyczek, bo w następnej kolejności muszę wykonać tomografię jamy brzusznej, żeby jeszcze dokładniej ocenić proces zmian zachodzących w mojej wątrobie, czyli muszę mieć skierowanie od specjalisty na wykonanie takiego badania, a na to się niestety czeka.
Co prawda dzięki rodzinnym medycznym koneksjom część kolejki uda mi się pominąć no i termin tomografii będzie krótki, ale co potem? Zasadniczo sprawą dalszego leczenia powinien zająć się się specjalista – gastrolog, a niestety terminy na NFZ są bardzo odległe, od kilku miesięcy nawet do ponad rok trzeba na taką wizytę czekać.
A tak Minister Zdrowia chwali się, że terminy do specjalistów zostały wydatnie skrócone, tylko praktyka pokazuje całkiem co innego, no tak, jest tak, jak mi to dzisiaj Darka napisała: specjalistów jest wciąż mało, a doba wciąż ma tylko 24 godziny.
No, ale ja z kolei nie nalegam, żeby koniecznie jakiś specjalista z profesorskim terminem mnie leczył, wystarczy, że dostanę skuteczną terapię od lekarza nawet I-szego kontaktu, który będzie wiedział jak mnie leczyć, właśnie najczęściej lekarze z codzienną praktyką potrafią leczyć lepiej, niż nie jeden doktór z profesorskim tytułem, a przecież o to chodzi, by leczyć, a nie opracowywać na biednym chorym następne swoje profesorskie osiągnięcia.
W każdym bądź razie pierwsze kroki podjęłam (dziękuję Darka za pomoc i za pilotowanie), teraz czekam na tomografię a potem…zobaczymy.
Najważniejsze jednak jest to, że wszelakie sprawy nowotworowe zostały definitywnie wykluczone, a tego przecież każdy człowiek boi się najwięcej, chociaż i inne choroby też sporo kłopotów mogą sprawiać.
A wspomniana już tutaj Darka jest po prostu wspaniała, bo potrafi podtrzymywać mnie na duchu i właściwie to Ona powoduje, że próbuję walczyć ze zdrowotnymi przeciwnościami.
Przed Darką jeszcze tylko dwa praktyczne egzaminy i…będę miała swoją prywatną Panią Doktór Pierwszego Kontaktu, chociaż i tak jeszcze będzie musiała trochę czasu na staż a potem na specjalizację poświęcić.
No i teraz nie będę już się musiała o siebie martwić, bo ma się kto o mnie medycznie troszczyć, z jednej strony Maciek, który bardzo pilnuje, bym całkowicie na zdrowiu nie upadła, a teraz jeszcze dochodzi do głosu przyszła młoda Pani Doktór Daria.
Ja to jednak jestem w czepku urodzona!!!!!!
GRUNT TO RODZINKA, a gdy jeszcze jest złożona z takich życzliwych mi osób jak Łukasz (z Jego opinią lekarską bardzo się liczę, bo wiem, że się nie myli), z Maćkiem i teraz z Darką na pewno szybko nie zginę.
No to może rzeczywiście, tak jak ta wróżba mówił dożyję w szczęśliwości i jakim takim zdrowiu tych 105 lat???????

Życzę pięknej środy, słonko za oknem to zapowiada, a i zresztą prognoza na wszystkie najbliższe dni jest bardzo korzystna.
IDZIE PRAWDZIWE LATO!!!!!!!!

NIC SIĘ NIE STAŁO, POLACY NIC SIĘ NIE STAŁO!!!!

Nie jestem fanką Mistrzostw Piłki Nożnej, nawet wcale wczorajszej transmisji z meczu nie oglądałam.
To już nie te czasy, gdy piłka mnie interesowała, może dlatego, że nie ma już takich graczy jak Lubański, czy wcześniej Deyna, Gorgoń, Lato, Szarmach.
Tamte czasy bardzo zgranej drużyny Kazimierza Górskiego już za nami , wtedy po prostu wygrywaliśmy.
Podczas naszych meczy ulice wymierały, wszyscy siadaliśmy przed telewizorem i tylko donośny okrzyk GOOOL budził rozleniwione ulice.
Teraz głównym rozgrywającym jest wspaniały Lewy, czyli Lewandowski, ale już niestety w tej chwili większość naszych zawodników, grająca na codzień w innych, przeważnie zachodnich drużynach, nie ma zbyt wiele czasu na integracje, czyli potem na porządne porozumienie się na boisku, stąd niestety i rezultaty w mistrzostwach mamy słabe.
Podczas tamtych mistrzostw wystarczyło, że Lato spojrzał na Szarmacha, ten mrugnął do Deyny i już zgrabnie przeprowadzana akcja owocowała kolejnym golem. Spędzali wiele wspólnych godzin na przygotowaniach, nie mieli zajętych głów jakąś tam zawrotną karierą, poświęcali czas na naszą rodzimą piłkę i stąd odnosili sukcesy.

A TY SIĘ BRACIE NIE DENERWUJ, TAM LUBAŃSKI GRA……

A teraz nawet kolejna zmiana głównego trenera nie wiele już nam pomoże, po prostu powiedzmy sobie, polska piłka nożna praktycznie nie istnieje, bo nie mamy dobrze zgranej drużyny i takie przypadkowe, krótkotrwałe zgrupowania to za mało, byśmy mogli nawet pomyśleć o jakichkolwiek futbolowych sukcesach.
Taka jest prawda, nasi reprezentanci bardziej nastawieni są na zarabianie dobrych pieniędzy niż na jakichś młodzieńczych mrzonkach o prawdziwym futbolu.
Nie będę się pastwiła nad wczorajszym meczem, pozostawiam to innym, zresztą i tak meczu wcale nie oglądałam, wiem tylko tyke, ile udało mi się przeczytać na forach, a i tak wcale się w te dywagacje nie zagłębiałam, wystarczył mi tylko podany wynik 2:0 niestety nie dla nas, ale dla Słowaków.
Jeszcze tam będą jakieś rozgrywki, ale też wcale nie zamierzam się nimi ekscytować.
Chłopaki parę razy kopną sobie piłkę, raz do swojej bramki, raz do bramki przeciwnika, a potem pojada do swoich zagranicznych klubów, bo tam dla nich zaczyna się prawdziwe życie. Tam jest mamona !!!
A nasi polscy kibice niech nadal sobie śnią o naszej wspaniałej drużynie, niech pomażą swoje twarze w biało – czerwone kolory i niech z butelkami piwska zasiądą na ławach boisk głośno krzycząc POLSKA GOLA!!!! I tak nic to nie da, bo nasza słaba drużyna bardzo szybko skończy swoją karierę na obecnych mistrzostwach i nawet nie będzie ich można będzie podejrzewać, że im z tego powodu będzie wstyd, bo to dla nich nie będzie wcale żadna ważna impreza.
Teraz nimi rządzą całkiem inne priorytety!!!!!
Etos naszych wspaniałych występów na Mistrzostwach Europy w piłce nożnej już dawno zaniknął.
I tylko pewnie biedy nasz wielki ongiś trener , pan Kazimierz Górski w grobie się przewraca widząc, co się z naszą polską piłką stało……
Zresztą w Polsce wszystko ostatnio jest byle jakie, dlaczego więc i nasza niegdyś chluba sportu, czyli piłka nożna miała być lepsza?
Są wszak i inne dziedziny sportu, w których zmiennie odnosimy czasem wysokie wygrane, ale i porażki, a życie po prostu dalej się toczy.
Ale pomału już chyba do tej naszej polskiej bylejakości pomału przywykliśmy i co gorsze, coraz bardziej z nią się godzimy.
Wystarczy popatrzeń na to, co się dzieje na codzień koło nas i chociaż czasami są jakieś nawet zrywy,które chociaż na moment jakąś nadzieję przynoszą, jak chociażby wybory w Rzeszowie, ale wciąż brakuje nam tej werwy, tej energii, która pozwoliłaby do końca solidnie i skutecznie sprawę przeprowadzić.
Ciągle czekamy na Księcia na białym koniu, który przyjedzie i za nas wszystkie sprawy rozwiąże, a my ewentualnie będziemy łaskawie z takimi zmianami się godzić i je przyjmować, a może i nie do końca, bo taka jest polska natura, sama do końca nie wie, czego właściwie chce.

A ja dzisiaj idę dalej się badać, dzisiaj kolej na USG mojego brzucha, może wreszcie Łukasz zorientuje się, co za diabeł w nim siedzi i nim rządzi?

Miłego wtorku – Słonka na dzisiaj życzę,

Słodkie Fiołki…….

słodsze niż wszystkie róże…..

Patrzcie, zawsze w środę wstawiam róże w swoim blogu, a dzisiaj taka odmiana….. FIOŁKI.
I ten piękny tekst :skromny kwiatek, który jest sopranem wonności (czytaj wolności) a w świecie kwiatów jawi się jako słowik.
To wszystko tylko słowa, ale jaką wartości własnie dzisiaj przybrały…..

Oczywiście wszyscy, nawet Ci nie do końca śledzący politykę wiedzą, co tymi słowami dzisiaj chciałam wyrazić.
W Rzeszowie, która jest, a raczej do tej pory był stolicą Podkarpacia, czyli kolebką Pisu, coś zazgrzytało.
I TO MOCNO ZAZGRZYTAŁO!!!!!
Zarówno kandydatka Pisu pani Ewa Leniart, jak i kandydat Solidarnej Polski Marcin Warchoł, czyli kandydat partii, która wyłamała się z teamu Zjednoczonej Prawicy i nagle sama wysunęła swojego kandydata, trochę na przekór Pisowi, jako wyraz wewnętrznej walki pomiędzy tymi dwoma partiami, przepadli z kretesem, sondażowa różnica jest olbrzymia, już nie do odrobienia i przedstawiciel Zjednoczonej opozycji Konrad Fijołek już wczoraj zaraz po 21- szej mógł ogłosić, że został właśnie Prezydentem Rzeszowa.
Jednym słowem: W Rzeszowie zapachniało FIOŁKAMI i teraz może opozycja wreszcie zrozumie, że tylko dalsze taka ścisła współpraca całej opozycji, że tylko porozumienie wszystkich opozycyjnych partii, którzy jak głoszą, dążą do odsunięcia szkodliwej, rządzącej obecnie prawicy, największych szkodników Polski, a może to przynieść w przyszłych parlamentarnych wyborach sukces, podobny do tego wczorajszego rzeszowskiego sukcesu.
TYLKO…….. no własnie, tylko czy dla dobra Polski opozycyjne partie poskromią swoje rozbuchane (co tu kryć) apetyty i posiadające bardzo wciąż jeszcze na wyrost ambicje?????
Jedna jaskółka wiosny nie czyni, Jeden Fijołek niestety nie oznacza całkowitego zwycięstwa nad Prawicą, fakt, że ją osłabia, ale trzeba nadal trzymać palec na cynglu i zachować czujność.
Bo wróg nie śpi, Kaczyński dzisiaj pewnie miał bezsenną noc i już zaczął swoje polityczne knucia, jak zniszczyć zwycięską w Rzeszowie opozycję, a ma szanse, bo jego faworytka, czyli pani Ewa Leniart, która co tu kryć, dosyć sromotnie przegrała z Fijołkiem wybory (miała dwa razy mniej punktów poparcia niż zwycięzcą) piastuje niestety urząd wojewody Podkarpacia, czyli może skutecznie przeszkadzać nowemu prezydentowi Rzeszowa w przeprowadzeniu wielu pomysłów. A lojalność wobec Kaczyńskiemu jest dla niej nadal ważna, bowiem co prawda ona głosiła, że startuje z poparciem Koła Przyjaciół Rzeszowa, ale gdy ktoś zaglądnie do Wikipedii zobaczy, że jest tam wyraźnie napisane, że jest ona członkiem partii Pis, zresztą cała pisiorska wierchuszka, na czele oczywiście z Wielkim Wodzem do Rzeszowa tuż przed wyborami pojechała, by udzielić pani Ewie poparcie. Więc całkiem niezrozumiałe jest dla mnie to jej oszustwo, jeżeli chodzi o jej poparcie, chociaż nie ma się znowu czemu dziwić, bo kłamstwa i oszustwa są domeną członków tej partii, zresztą podobnie jak i mściwość i teraz może to własnie dlatego jako wojewoda Podkarpacia wykorzystać..
Niestety pięknymi słowami, które każda partia z osobna głosi niestety Nowej Polski nie zbudujemy, z Pisem nie tylko że nie wygramy, ale niestety te partie będą odpowiedzialne za Pol exit, do którego Pis wybitnie dąży i co za tym idzie do doprowadzenia do całkowitego, już całkiem bezkarnego autorytaryzmu, a to jest niestety powrót do czasów, gdy wówczas ZSRR, a obecnie Rosja na siłę swoje wpływy nad Polską rozciągnie, czyli dopiero wtedy stracimy tę suwerenność, o której teraz bezczelnie śmie gadać Kaczyński.
Miałam sen, piękny sen, na wiosnę 2022 (a może i nawet na jesień tego roku) zapowiedziano nowe wybory, w których zarówna partia Pis, Solidarna Polska jak i następna niebezpieczna dla Polski Konfederacja upadły na pysk (jeszcze nie bardzo widzę też dobrego miejsca dla partii Gowina, bo to są osoby całkowicie niestali w swoich politycznych poglądach, stoją na rozdrożu, są trochę za i trochę przeciw) i Polska opanowana została przez mądrych polityków: Trzaskowskiego, Hołownię, Kosiniaka – Kamysza, może jeszcze kogoś bardziej opanowanego z Lewicy (ale na pewno nie jest to ani Biedroń, ani Zandberg)i wreszcie zaczęła wychodzić na prostą, chociaż trudno liczyć, abyśmy znów mogli zaistnieć tak jak do niedawna to było w Europie, jako, że wiele europejskich państw straciło już do nas zaufanie i trudno nam będzie go teraz odzyskać.
A niestety takie polityczne złośliwe karły jak Ziobro, Jaki, Terlecki, czy osławiona pierwsza idiotka Pisu Pawłowicz, czy Kempa skutecznie nadal wszystko robią, by nam do końca zepsuć resztki tej naszej byłej już świetności.
Jak bardzo trzeba nienawidzić Polski, żeby do tak haniebnych czynów się posuwać !!!!!
Ale wciąż liczę na to, że sprawy Polski wreszcie do końca się pomyślnie skończą, a sprzedawczyki z prawicy zostaną postawieni w stan oskarżenia i słusznie ukarani.
Cała perfidia jednak tkwi w tym, że to własnie takie osoby jak Kempa, czy Ziobro i Jaki, Terlecki nazywają opozycję zdrajcami, a to przecież oni za naszymi plecami knują z Putinem i jego ludźmi sprzedając w rosyjskie ręce nasza Polskę.
Niestety ta haniebna tradycja kupczenia losami Polski znów odżyła, a nasz niedouczony lud, przekupiony fałszywym groszem łatwo na taki lep dał się złapać.
W Rzeszowie tuż przed ostatnimi wyborami też próbowano przekupić wyborców, obiecując im spore profity za poparcie, na szczęście Rzeszowianie okazali się mądrymi Polakami i nie pozwolili sobie wmówić, że za parę marnych groszy, głosując na Pis czy na Warchoła z Solidarnej Polski, osiągną Raj na ziemi .
I własnie dlatego ci oszuści w Rzeszowie sromotnie wybory przerżnęli, oby takk i było w najbliższym czasie w całej Polsce.

Tak więc nowy tydzień rozpoczynamy w bardzo dobrych nastrojach i oby pozostały one w nas na dłużej, tym bardziej, że przed nami następna dobra nowina: nadciąga wreszcie porządne słoneczne lato.
Może nie każdego taka wiadomość ucieszy, bo nie każdy lubi temperatury przekraczające 30 stopni Celsjusza, między innymi i ja jestem co prawda ciepło lubą osobą, ale bez przesady, mi wystarcza temperatura w granicach 24-25 stopni, wyższa mnie męczy.
A te upału już są prawie na naszej Polskiej granicy i jeszcze w tych najbliższych dniach ją przekroczy.
No to powodzenia na dzisiaj i na nadchodzące gorące dni.
Szkoła praktycznie też już pomału zacznie swoje wakacje i pewnie kto będzie mógł gdzieś sobie na wakacje poczeka.
No bo przecież :

LATO, LATO, LATO CZEKA , RAZEM Z LATEM CZEKA RZEKA, RAZEM Z RZEKĄ CZEKA LAS, A TAM CIĄGLE NIE MA NAS !!

P.S. Widać, że jestem dzisiaj w powyborczej euforii, bo wyjątkowo, jak na ostatnie dnie dzisiaj swój wpis w blogu mieściłam.
Ale jedna jaskółka wiosny nie czyni 🙂

niedzielna cisza, niedzielny odpoczynek

i nic się ciekawego nie dzieje.
Za zimno i za wietrznie na spacerki.
W telewizji nudą wieje – teraz, gdy nie ma tych stałych moich seriali, bo trwa wakacyjna przerwa naprawdę nie ma nic ciekawego do oglądania.
W polityce???? jak to w polityce, w Kawie na ławie kłótnia, jak zwykle (byle) Jaki się wymądrzał, jakby co najmniej wszystkie rozumy pojadł, ale nawet szybko go inni politycy silnymi argumentami przytłamszali do ziemi, więc (byle) Jaki niewiele dzisiaj miał mądrego do powiedzenia. Musi chyba chłoptaś wiedzieć, że tą drogą dojdzie do tego samego punktu co jego Szef, czyli do punktu zero.
No i będziemy mieś dwa ZERA w Solidarnej Polsce.
Jakoś żaden z tych Zer nie mogą pojąć jednej racji:, że do Unii wstąpiliśmy dobrowolnie, bez przymusu i podpisując z nimi akces naszego udziału godziliśmy się na to, czego teraz od nas wymagają, czyli przestrzegania praworządności.
A te banialuki, które nam główne Zero czyli Ziobro głosi, jakoby jesteśmy pod presją Unii, która nas traktuje podobnie, jak kiedyś nas traktowało ZSRR, czyli wymagają bezwzględnego posłuszeństwa, wykorzystując swoją przewagę jest po prostu śmieszne.
Ale niestety są jeszcze ludzie, którzy w te banialuki wierzą.
Niestety taka droga, którą wiedzie nas Ziobro doprowadzić nas może tylko do Polexitu i wtedy, gdy głód im do brzuchów zaglądnie, ci ziobrowscy klakierzy dopiero zobaczą, że niestety Unia jednak więcej dawała, niż brała, a ten „wspaniały rząd” nawet siebie nie będzie miał za co utrzymać, nie mówiąc już o reszcie Polaków.
Najgorsze jest to, że przez takich politycznych idiotów dających nabierać się na ciepłe słówka będą cierpieli wszyscy Polacy, bo kiedyś cierpliwość Unii też się skończy……..

A w Rzeszowie dzisiaj wybory trwają, ciekawe, co z tego wyniknie? Pierwsze sondażowe wyniki – dzisiaj po godzinie 21 – CZEKAMY

i znów dzisiaj nie było czasu na pisanie blogu

Bo po co w domu siedzieć jak zew natury woła głośno i dobitnie:, nie siedź w domu, chodź do mnie
Więc rano zrobiłam zakupy,. no wreszcie kiedyś trzeba chociaż troszkę zapełnić lodówkę, a potem poszłam sobie do swojego kółeczka w Parku.
Fajnie było, chociaż można powiedzieć, że Park był jakoś podejrzanie pustawy.
Pewnie kto mógł pojechał gdzieś za Kraków, zwłaszcza, że już pootwierali kąpieliska, a niedługo do nich dołącza nowe
Ale pogoda ma to do siebie, ze jest podobnie jak kobieta zmienna i nieprzewidywalna.
Nagle zerwało się jakieś wietrzysko i musiałam się z Parku ewakuować i robiłam to prawie w ostatniej chwili, bo niebawem deszcz zaczął sobie padać.
Przynajmniej suchą nogą do domu dotarłam i mogłam spokojnie oglądnąć sobie Czterdziestolatka.
No ale jednak te 2 i pół godziny na świeżym krakowskim powietrzu byłam i trochę tej mieszaniny tlenu i krakowskiego smogu powdychałam.
No a potem już normalnie, herbatka, telewizor, Plemionka i niebawem wieczór do nas zawita, chociaż akurat teraz mamy przed sobą te najdłuższe dni.
Ale w tym roku żaden wyjazd gdzieś dalej mi się nie szykuje, więc oglądając piękne zeszłoroczne zdjęcia z Kudowej mogę oddawać się wspomnieniom i cieszyć się tym, co mam, czyli Parkiem Krakowskim.
Za to dzisiaj całkowity relaks od polityki, muszę jakoś zacząć żyć normalnym, a nie politycznym życiem.
Za to jutro w Rzeszowie….pst. cisza przedwyborcza obowiązuje.
Żyję miłego popołudnia i wieczora, nocy też.
A tak w ogóle, to kto powiedział, że obowiązuje mnie poranny wpis do blogu?
Blog jest mój, więc piszę wtedy, gdy uznam, że mam o czym pisać.
Więc proszę mnie w tym kierunku nie molestować 🙂 CZEŚĆ

i

ukradłam…..

Tak bardzo marzę o morskich klimatach…
Nie, nie tych zamorskich, mi całkowicie wystarczy nasz polski Bałtyk.
Ale ponieważ nie zanosi się, że wkrótce (albo kiedyś tam) pojadę w tamte strony, po prostu ukradłam Ulce śliczne zdjęcie zachodu słonka znad Bałtyku i poczułam się przez moment, jakbym i ja tam też własnie była.
To jest zdjęcie, które mi na messengerze przesłała wczoraj wieczorem Uleczka, wiem, że przez Ulkę wykonane.
No proszę jak mnie posłuchała, dopiero co Jej piękną piosneczkę wakacyjną w środę zamieściłam i już zaraz potem Uleczka spakowała szybciutko walizki (ciekawe, czy miała przy sobie ten zielony kamień?) i…. pojechała
Uleczku, mam nadzieję, że się nie obrazisz, że to śliczne zdjęcie w swoim blogu zamieściłam??? prawda?????
Trzeba z tym pięknem się z innymi podzielić i ja w Twoim imieniu właśnie to zrobiłam 🙂
Za to bardzo się cieszę, że poskromiłaś swoje serce w jakichś, mam nadzieję przejściowych, chorobowych tarapatach i mogłaś w swoim i troszkę w moim imieniu Bałtyk powitać.
Wszak własnie te morskie klimaty kojarzą mi się z moimi najlepszymi latami, z niezapomnianymi wakacjami, które z moimi Rodzicami i z moim Rodzeństwem w dawnych, już prawie można rzec zamierzchłych czasach przeżywałam.
To była przede wszystkim Jastarnia, gdzie najczęściej jeździliśmy na rodzinne wakacje, ale były też Międzyzdroje i Sopot……..
Potem też jeszcze parę razy byłam nad morzem, podczas mojego wyjazdu do sanatorium w Kołobrzegu, na wczasach w Dźwirzynie, ( tam własnie dopadła mnie wiadomość o śmierci Księżnej Diany), a ostatni raz byłam w Jastarni już z Rodziną Magdy, gdy Jasiu był jeszcze malutkim, kilkumiesięcznym dzieciątkiem, czyli też dawno, zważywszy że Jasiek, a właściwie to już Jan ma 17 lat. Czas jednak bardzo szybko pędzi na przód…….
Wtedy też w tym samym czasie była w Jastarni Jola – marzeniee z Jaworza, którą poznałam na czacie Polchatu w pokoju 50+.
Co prawda Jola mieszkała w innym, nieco oddalonym domku ode mnie, ale zawsze spotykałyśmy się rano na plaży, a potem chodziłyśmy na morskie spacery.
Niestety niedługo potem Jola poważnie zachorowała i odeszła. O Jej śmierci dowiedziałam się od Jej córki, która poznałam podczas mojej wizyty w Joli domu w Jaworzu.
To był dla mnie wielki szok, Jola była naprawdę wspaniałą i bardzo sympatyczną Koleżanką, życzliwą dla wszystkich, którzy Jej pomocy czy porady potrzebowali. Nigdy nikomu tej dobrej rady i nadziei nie odmawiała.
No i przede wszystkim była jeszcze całkiem młoda, na pewno za młoda na umieranie, miała gdzieś około 55 lat i wciąż miała apetyt na życie, tym bardziej, że poznała mężczyznę swojego życia, z którym zaczęła układać sobie życie. Czasami los naprawdę bywa okrutny. Ta bezwzględna pani z białą kosą nagle się pojawia przed tobą i mówi: idziemy! I wtedy niestety nie ma zmiłuj się, trzeba wszystko porzucić i udać się za nią w ostatnią już drogę na tym świecie.
A wspominam tu marzeniee (taki nik miała w naszym pokoju na Polchacie), bo również i Uleczka z czatu Ją znała i na pewno też Ją pamięta.
Zresztą sporo osób z tamtych dobrych polchatowskich czasów też odeszło do Krainy Wieczności, między innymi i mąż Uleczki, przesympatyczny pan Kawusia, o którym już często w moim blogu wspominałam.
Bo kto pisał takie piękne wiersze, jak nie pan Kawusia????? Mam je gdzieś w swoim internetowym archiwum ukryte, czasami je czytam i wspominam…..
A wydawało by się, że to było jeszcze tak niedawno……. Jeszcze raz powtarzam, to były takie radosne dla nas lata.
No popatrz Uleczku (mam nadzieję, że mimo rozlicznych zajęć towarzyskich znajdziesz czas by przeczytać ten mój dzisiejszy wpis), jedno zdjęcie, a tyle miłych wspomnień………..
Nie wiem, jaka pogoda będzie dzisiaj i przez najbliższe dni w Twojej okolicy, gdzie przebywasz Uleczku, ale życzę Ci jeszcze wielu takich pięknych zachodów słonka, jak ten na zamieszczonym zdjęciu.
W Krakowie niestety pogoda nie jest ciekawa i przyznam, że nawet nieco poplątała moje plany na dzisiejszy dzień, bo wcale nie lubię spacerów, gdy deszcz kapie na mój nos. Nawet prozaiczne zakupy zaczynają być wtedy kłopotliwe…….
Ale mam nadzieję, że nadchodzący weekend będzie bardziej życzliwy, czego życzę Wszystkim moim Blogowiczom w każdej części Polski i świata, w której się znajdują.