Tak mało, a cieszy.
Już tak bardzo przyzwyczailiśmy się do naszych porażek piłkarskich, że wczorajszy remis z Hiszpanią przyjmujemy jak jakieś zbawienie z nieba na nas spływające.
A tym czasem uważam, że wcale nie mamy co się zachwycać tymi „wspaniałymi” rezultatami.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, mamy bardzo mierną drużynę, którą od czasu do czasu stać na jakiś krótki zryw tylko po to, żeby przy następnym znów nam zaśpiewać : NIC SIĘ NIE STAŁO, POLACY NIC SIĘ NIE STAŁO !!!!!
I tak na pewno po następnym meczu powiemy, niestety, po czym skulimy ogony pod siebie i jak niepyszni wrócimy do Polski, by znów śnić piękny sen o domniemanym zwycięstwie i o wspaniałości naszej rodzimej piłki nożnej.
A ja się zastanawiam, gdzie podziała się ta wspaniała drużyna sprzed lat Kazimierza Górskiego, którzy dawali powody do prawdziwej radości wysokimi wygranymi,
Wtedy naprawdę mieliśmy wspaniała, zgraną drużynę, która potrafiła sięgnąć po srebrny medal, przynosząc radość wszystkim Polakom, nawet tym, którzy nie koniecznie bardzo interesowali się takimi Mistrzostwami na codzień, ale pomyślne wiadomości płynące z boisk, a tym podkreślając, jak bardzo wspaniała jest nasza piłka, też w ich sercach dumą owocowała.
A teraz….miernota, cieszymy się jakimiś namiastkami i głośno powtarzamy dobrze jest, bo mogłoby być gorzej, mogliśmy przecież przegrać. Czyli to nie zwycięstwa są teraz naszą chlubą, ale fakt, że….udało nam się nie przegrać, ba, nawet nie wygrać, tylko zremisować, ale nie przegrać.
Biedny pan Kazimierz Górski chyba w grobie się już przewraca widząc, jak nisko jego chluba, a nasza polska piłka upadła. Dla Niego nasza piłka była całym Jego życiem, w którą całe swoje serce wkładał.
Ale chyba już tak bardzo do tej polskiej bylejakości jesteśmy przyzwyczajeni, że podejrzewam, że już nas nic nie zdziwi.
A przykład idzie z góry.
Nasz „wspaniały rząd” tak wspaniale zabezpieczył tajne wiadomości państwowe, że doszło do inwigilacji polskiej polityki tylko dlatego, że zamiast z tajnych kont, które powinny być zaszyfrowane, niedostępne dla osób niepowołanych, korzystali ze zwykłych, prywatnych skrzynek mailowych, co jest wyrazem nie tylko ich niefrasobliwości, ale całkowitej indolencji politycznej, a teraz, chcąc ukryć te swoje można powiedzieć podstawowe błędy, starają się sprawę zamieść pod dywan, ogłaszając wszystkim o rzekomym cybernetycznym atakiem hakerów z Rosji i to w dodatku na polityków wszystkich opcji, co nie zostało wcale przez żadnego innego polityka potwierdzone.
Taką opinię przekazał nomen omen Minister Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, oczywiście „poza protokołem”, czyli bez żadnych dowodów, Jarosław Kaczyński, a my, głupi naród mamy przyjąć to oświadczenie bez żadnego sprzeciwu, jako świętość, bo z ważnych ust ono padło.
Tym czasem politycy z innych niż pisowska opcji podeszła do sprawy bardzo poważnie, starając się podważać tę zupełnie z księżyca wyrwaną opinię.
Bo jeżeli pisowscy posłowie przestrzegali by podstawowe zasady bezpieczeństwa, przestrzegali by podstawowe procedury, do żadnych wycieków wiadomości do niepowołanych osób by nie dotarły.
Ale własnie nie przestrzeganie procedur już w wielu wypadkach doprowadzało do wielkich politycznych perturbacji, począwszy zresztą od sławetnej smoleńskiej katastrofy prezydenckiego samolotu, a po drodze do innych mniejszych, czy większych afer, a co jest znamienne, w takim przypadku pisowska załoga zawsze stara się przenieść winę za swoją polityczną nieudolność na konto przeciwników, czyli opozycji.
No tak, atak jest najlepsza formą obrony, tylko niestety to wszystko zaczyna się już sypać i kiedyś ci posłowie będą musieli podnieść konsekwencje niszczenia Polski. Ale oni już o tym wiedzą, dlatego ich ataki są co raz bardziej silne, co raz bardziej bezczelne, jeden z pisowskich posłów raczy nawet powiedzieć, że za ten wyciek wiadomości z nie prawidłowo używanych prywatnych, a nie służbowych kont, powinna odpowiadać…. opozycja, która za to powinna podać się do dymisji – kompletna paranoja, cygan zawinił, a zabili kowala.
No i jak tu się nie denerwować, skoro wszystko w Polsce jest na opak, a nawet to, co kiedyś nam przynosiło radość i dumę, czyli piłka nożna również na psy zeszła – przepraszam tutaj wszystkie poczciwe czworonogi, one są akurat nie winne, takie jest tylko powiedzenie. KTOŚ W KOŃCU MUSI BYĆ WINNY!!!!
Jedyna radość to wspaniała pogoda, no, jak na miejskie warunki jest trochę za duszno.
Dlatego wczoraj odwiedziłam Park dopiero po godz 17, ale i tak dwie godziny tam sobie pobyłam, ciesząc się lekkim wiaterkiem, który ulgę przynosił.
Gorzej jest za to wieczorem, bo:
Noce takie są upalne
I słowiki spać nie dają
A przez okno do mej izby
Jakieś strachy zaglądają
No własnie, gorące noce powodują, że są pewne perturbacje z moim snem.
Oczywiście strachy na szczęście do mnie nie zaglądają, ale denerwuje mnie ten uliczny ruch, (a niestety nie śpiew słowików), szczególnie pędzących karetek, czy niemiłosiernie ryczących motocykli, tak więc musiałam jednak okno od ulicy zamknąć, balkonowe zresztą też, by ktoś się do mnie nie zakradł (kto wie, co by ze mną zrobił?) i troszkę miałam kłopoty z zasypianiem, ale wreszcie się na tyle zmęczyłam, że w końcu spokojnie sobie zasnęłam i nawet udało mi się do 7 rano spokojnie pospać.
A potem była już kawka, jakiś serial Czterdziestolatek na TVP Seriale, oczywiście Kawa na ławę (bez polityki jednak ani ani), czy Lożą prasowa.
I tak minęło mi przedpołudnie.
Jeszcze odniosę się do wczorajszej tragedii, która ogarnęła wczoraj jedno miasto na Podhalu, w Nowej Białej, gdzie wskutek ogromnego, szybko rozprzestrzeniającego się pożaru spłonęło prawie 30 budynków, pozbawiając wielu ludzi dachu nad głową i całkowitą utratę życiowego dorobku.
Na szczęście obeszło się bez ofiar śmiertelnych (wśród ludzi, bo jednak sporo zwierząt spłonęło), ale teraz już prezes rady ministrów „bryluje” ze swoimi obietnicami pomocy pogorzelcom, ciekawe, na ile rzeczywiście ta pomoc nadejdzie, a nie będą to tylko następne czcze obietnice, bo obiecać można wiele, szczególnie przed telewizyjnymi kamerami.
Ale życzę wszystkim tym biednym poszkodowanym, aby ta pomoc jednak nadeszła i była na tyle skuteczna, że uda się im jakoś powrócić do przynajmniej podstawowych warunków zapewniających im dalszy byt.
Dzisiaj też jest za gorąco, żebym już teraz do parku sobie poszła, zrobię to pewnie po godzinie 16, gdy zrobi się ciut chłodniej (na razie temperatura przekracza 30 stopni C), a dla pokrzepienia duszy siedzę sobie przed kamerką pokazująca aktualny obraz z Deptaku w Kudowie Zdroju i…wspominam.
Nawet jeszcze nie ma takich wielkich tłumów, jakie osobiście obserwowałam rok temu, ale myślę, że gdy tylko rok szkolny się skończy będzie więcej odwiedzających ten piękny polski zakątek.
Ale dorodne palmy, którymi tak się rok temu zachwycałam już w swych olbrzymich donicach ozdabiają deptakowy placyk.
ECH !!!!! KUDOWA ZDRÓJ!!!!!! ACH TE PALMY !!!!!
MIŁEJ NIEDZIELI DLA WSZYSTKICH