Muszę się pochwalić, muszę!!!!!
Bo cała moja praca nademną okazała się skuteczna.
Byłam wczoraj u pani roktor – diabetolog i jak pisałam już,tam mnie zważyli.
Dwa razy, bo aż nie wierzyłam.
W ciągu tego miesiąca, czyli od ostatniej wizyty u pani doktor schudłam ( a ważyłam
się na tej samej wadze)…………. 7 kilogramów!!!!!!
Nawet Pani doktor mnie pochwaliła, moimi pomiarami cukrów też była zadowolona.
Następną wizytę mam wyznavczoną dopiero na 16 listopada, z tym, że miesiąc wcześniej
muszę sobie zrobić u nich takie specjalistyczne badanie cukru.
Byłam ( i jestem) z siebie bardzo dumna.
Co prawda nie uwolniło mnie to od przyjmowanie dwa razy dziennie lekarstw na obniżenie
cukru – cóż już kiedyś pisałam, że w pewnym wieku lekarstwa trzeba już zażywać – ale
to nie jest raczej przeszkodą, nie ja jedna takie czy inne lekarstwa zażywać muszę.
A co jeszcze ciekawego?
Wczoraj jakaś uparta mucha koniecznie chciała się ze mną zaprzyjaźnić.
Nie byłam tym wcale zachwycona, bo była zbyt natrętna z tą swoją „sympatią”, siadała mi
na komputerze, ba, nawet na ręach, mojej głowie, na policzku.
Odganiałam ją wielokrotnie aż sie w koncu wkurzyłam.Trzeba przyznać, że była
bardzo zwinna, bo uciekała mi wielokrotnie przed moimi kontratakami, ale w końcu
wzięłam gazetę i….niestety mucha straciła życie.
No cóż, najlepszy to jest dowód na to, że natręctwo, nawet w przyjaźni może być
źle przyjmowana 🙂
A teraz idę się cieszyć ostatnimi dniami wolnego, czyli urlopu – od poniedziałku nareszcie
wracam do pracy – pewnie ciężko na początku będzie, oj ciężko.
Miłego dnia