No tak…..

Przyszła środa – pora na różyczkę dla mojej Uleczki.

A dzisiaj taka „dziwna”, nietypowa, ale śliczna. Co prawda do wazonika jej wsadzić nie można,ale na pewno można oko nacieszyć, prawda Uleczko?
Zresztą jak wiesz, zawsze staram się coś ciekawego i coś innego niż tylko banalna róża znaleźć.
Raz mi się to udaje, raz nie, ale przyznam, że w poszukiwaniach nie ustaję i robię to nie tylko we wtorek, czy w środę, tuż przed wpisem, ale staram się coś wcześniej dla Ciebie przygotować.
No to co Uleczko, znów muszę posłać Ci mnóstwo wspaniałych i ciepłych i  słonecznych całusków z Krakowa przesłać, bo środa bez duserów  i bez róży oczywiście nie byłaby środą. Słoneczne promienie co prawda jeszcze są za chmurką, ale do Poznania tez niebawem dotrą.

Trochę się spóźniłam w tym roku z tą wiadomością, ale to wszystko przez papierki, które pewien  świstak zawija i zawija.
Nie wiem, jak ostatnimi czasy długo zawijał te papierki, chyba jednak nadal je,  tak  jak  ostatnio było widać, zawija, ale 4 dni temu, czyli w  zeszłą sobotę świstak w pięknej miejscowości Punxsutawney w Pensylwanii  jak co roku wyszedł ze swojej norki umieszczonej w dziupli drzewa na wzgórzu Gobbler’s Knob i……
 
– HURRA!!!!!  – W tym roku  owo poczciwe zwierzątko, ku naszej uciesze, nie zobaczyło swojego cienia, co oznacza, że w tym roku wiosna przyjdzie wcześniej.
Co prawda ja nie jestem świstakiem, ale jeżeli ktoś cofnie się do moich  poprzednich wpisów sprzed paru dni, może przeczytać, że w tym roku ja również  wywróżyłam wczesną wiosnę.
Czy to oznacza, że mogłabym stać się konkurencja dla owego świstaka??? 
Wygląd tego zwierzęcia mi raczej nie odpowiada, tryb jego życia również, ale skoro cieszy się taką wielką popularnością, to może i ja się podepnę pod jego przepowiednie?
Na pewno każdy z Was oglądał wspaniały film własnie pod tytułem DZIEŃ ŚWISTAKA  zresztą ze wspaniałą obsadą: z  Andie MacDowell i z Billem  Murray.
Skoro film mi się podobał, to oczywiście koniecznie musiał być o miłości, a i zahaczał o moja następną fascynację, zapętlenia czasu, albowiem główni bohaterowie, przez dziwny zbieg okoliczności, musieli kilkakrotnie przeżywać ten sam dzień roku, właśnie dzień 2 lutego, czyli Dzień Świstaka.
Co prawda tylko jeden z głównych bohaterów zdawał sobie z tego sprawę, że jest zapętlony w czasie i w dodatku nie był z tego powodu wcale zadowolony, ale tylko do tego momentu, gdy zaczął wyciągać z tego faktu całkiem pozytywne dla siebie wnioski, przynoszące mu pozytywne zmiany własnego charakteru, czyli opanowanie i likwidowanie wad, ale przede wszystkim najważniejsza zmianę, która przyniosła mu  wyczekiwaną prawdziwą miłość.
Oczywiście nie będę opowiadała tutaj całej  bogato komediowej oprawy tego filmu, ale gdyby zdarzyło się tak, że jest jednak ktoś, kto tego filmu jeszcze nie oglądał, serdecznie go polecam.

No to za jednym dłuższym wpisem zaliczyłam obowiązkowy mój temat pogodowy i zarazem prognozowy, bo jak wczoraj podawały wieści TVN, nowe ugrupowanie Roberta Biedronia pod tytułem  „Wiosna” już osiągnęła dosyć spore 14 procentowe poparcie, co niestety zaczyna zagrażać Koalicji, której poparcie ostatnio spadło aż i 5 punktów, co jest niestety niezbyt dobra wróżbą na przyszłość Polski.
Ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, zresztą niedźwiedzie chyba jeszcze śpią w swoich gawrach i jeszcze wiosny nie czują.
A może to najwyższa  pora, aby Schetyna wreszcie zrozumiał, że jego przywództwo w KO niestety sprowadza tę grupę w dół, nie da się niestety zauważyć, że  zdecydowanie nie on jest liderem politycznym i jeżeli rzeczywiście uważa, że to co robi jest z pożytkiem dla Polski, powinien sobie odpuścić i dać szansę komuś, kto potrafi taką grupę rzeczywiście poprowadzić do zwycięstwa. Mam akurat tu na myśli Kosiniaka, ale może znalazłby się jeszcze ktoś inny do zrobienia tego ważnego kroku w przód, byleby tylko nie był to właśnie  Schetyna. Według mnie jego czas już się skończył, o ile w ogóle można powiedzieć, że kiedykolwiek  odgrywał on jakąś ważną rolę w opozycji. Wreszcie nie każdy  do prowadzenia  politycznego prymu się nadaje, a znamiennym faktem  może być to, że jak sobie pewnie przypominacie, gdy Tusk przejmował swoje swoje obowiązki w Unii, oddał swoją władzę nie w ręce Schetyny, a w ręce Ewy Kopacz. Dlaczego? Widać nie miał on do Schetyny zaufania, wiedział, że nie będzie mógł on sobie poradzić z nowymi obowiązkami, i jak obecny czas pokazuje, miał Tusk jednak rację.
Czyli reasumując moje dzisiejsze polityczne rozważania: im więcej Schetyny, tym gorzej dla Koalicji, a to oznacza….. no wiadomo co.
Nie będzie Wiosny Biedronia (zresztą jemu też do końca ufam, chyba zmieniłam o nim zdanie, bo kiedyś wydawało mi się, że potrafi coś zmienić, ale okazał się w sumie  takim samym populistą jak Kaczyński), będzie następna sroga 4 letnia pisowska zima . Na  prawdziwą polityczną odwilż trzeba będzie jeszcze długo niestety poczekać………

Co do sprawy, o której wspomniałam wczoraj w moim blogu, czyli co do oszustwa internetowego mam raczej całkiem złe odczucia, aby mogło mi się cokolwiek odzyskać z utraconej kwoty, wyłudzonej przez grę zamieszczonej na Facebooku.

Co prawda napisałam wczoraj odpowiednie pismo do mojego banku, ale spodziewam się raczej odmownego rozpatrzenia mojej prośby o zwrot pieniędzy. Wczoraj akurat w programie Sprawa dla Reportera była poruszana podobna do mojej sprawa, również pani walczyła o zwrot skradzionych z jej konta pieniędzy i niestety bank nie poczuwał się do odpowiedzialności w zabezpieczeniu jej konta,  tłumacząc, że wyciek pieniędzy z jej konta spowodowany był tylko jej nieostrożnością.
To jednak nie jest tak do końca prawda, bo skoro bank zobowiązuje się do prowadzenia moich finansów, za co pobiera dodatkową zresztą opłatę, powinien tak skutecznie zabezpieczyć moje konto, aby nikt na moje konto nie mógł się włamać i nikt bez mojej wyraźnej zgody, którą byłoby wprowadzenie posiadanego własnie pinu, nie mógł podjąć pieniędzy.
Tym czasem rzeczywistość jest inna, bezpieczeństwo konta jest dziurawe i co gorsze bank świetnie o tym wiedząc nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności, po prostu umywa ręce, na zasadzie: płać, ale nie wymagaj.
To mniej więcej napisałam we wczorajszym  moim zastrzeżeniu do mojego banku, podkreślając, że tak łatwe podjęcie z mojego konta bez mojego udziału i  bez mojej zgody pieniędzy podważyło w moich oczach ich wiarygodność, ale nie spodziewam się niestety, żeby moja sprawa była pozytywnie załatwiona.
I co gorsze, nie mam żadnej gwarancji, że w przyszłości mi zdarzy się mi, albo komuś z mojej rodziny, czy znajomych  podobna sprawa, jako, że w tej chwili jednak bankowość jest jednym z podstawowych działów naszej codzienności. Mało kto chowa  już pieniądze w skarpetkach, a może to nie byłoby aż tak głupie?
W każdym bądź razie raz jeszcze przestrzegam : bądźcie czujni, bo okazuje się, że okraść kogoś nie jest wcale aż takie trudne.

Na razie, jak już pisałam powyżej, słonka na niebie nie ma, ale podobno koło południa już ma się pokazać, więc oczekując na słoneczko  życzę wszystkim bardzo przyjemnej środy.