Aż dziw, słonko świeci, jest całkiem ciepło, jak nie na sobotę przystało.
Bo ostatnio jakoś pogoda nas nie rozpiesczała i jako tako co prawda było przez
cały tydzień, za to weekend zawsze deszcz nam urozmaicał.
No i wspaniale, że tak jest, nie cierpię wogóle listopadowej pogody, teraz trochę
jest coś z października.
Ostatnio jakiś smutek mnie dopada: zawssze jak coś oglądam w TVP i nawet się
śmieję, zaraz napada mnie myśl, że mnie powinnam się cieszyć, bo nie za bardzo
mam z czego- odrazu przypomina się moja Siostra, patrzę na jej uśmiechniętą
buzię na portrecie, który wisi nad moim łożkiem i…płaczę.
Tak bardzo mi Jej brakuje.
Tyle razy złapałam się na myśli, że nie mogę z nikim omówić moich kłopotów,
rozterek, nie mogę się wyżalić, poradzić…..
Są problemy, które nie potrafię sama rozwiązać, a które mnie dręczą.
Teraz już rozumiem, czemu tak często mi mówiła, że nie może spać.
Ona też denerwowała się niemożnością rozwiązywania niektórych problemów.
Byłyśmy siostrami – pod wieloma względami byłyśmy takie do siebie podobne!
Ech Aniu, czemu sobie poszłaś i z tym wszystkim tu na ziemi mnie pozostawiłaś???
Już nigdy nic nie będzie takie samo jak kiedyś……….
Nie potrafię się tak cieszyć życiem, jak kiedyś.