Ale to już po raz ostatni o niej piszę, albowiem już jest i stoi w naszym schowku Jest bardzo wysoka, wyższa chyba, niż ta pożyczana, więc tym bardziej Ulu na pewno nie będę się po niej wspinała, ani teraz, ani po śmierci, wybiorę wtedy bardziej tradycyjna drogę………tunel ???
A co ja tak ciągle o tej śmierci gadam? Może to przekleństwo wieku, bo coraz bliżej mi do magicznej liczny 65? A może to te bio ziarenka tak na mnie działają? – wczoraj wyraźnie czułam jak szorują moje kiszeczki :-). Dobre są, naprawdę, chyba jednak kupię i drugą taką torebkę, bo nawet muszę się przyznać, że przyzwyczaiłam się do tego wrednego smaku napoju o konsystencji kisielu. Podobno dopiero po zużyciu jednego opakowania widać i czuć skutki działania tego błonnika, ba, nawet jest szansa, że moja waga może ulec obniżeniu…….
I tak wspominam sobie mojego kochanego Dziadka ( ojca mojego Taty), który zawsze zalecał leczenie ziołami wszelakie choroby. Opracował piękny atlas ziół, sam je pieczołowicie zbierał i suszył, a następnie leczył nimi swoją rodzinę i najbliższych. Zawsze wierzył w zbawcze ich działanie i tą wiarę przelał na swoje dzieci, które też leczyły ziołami. Pamiętam, że gdy miałam 12 lat, tata zostawił mnie pod opieką moich cioć w Zawoi ( to były jego siostry), a ja pisałam do Taty rozpaczliwe listy: tato, zabierz mnie stąd, bo moje ciotki zadręczają mnie codziennie obowiązkowym piciem ziół. Wtedy nie doceniałam ich zbawczej mocy, teraz jestem mądrzejsza i może za ziołami nie przepadam, ale rozumiem, że jak trzeba, to należy je używać. Zawsze jest to zdrowszy lek niż pigułki pełne chemii.
Samo zdrowie prosto z łąki, czy z ogródka.
Teraz niestety nie da się iść do ogródka, taka pora roku, trudno, dlatego korzystać muszę z firmy wysyłkowej, która starannie te zioła dla mnie przygotowuje.
Jeżeli ktoś ma kłopoty jelitowe serdecznie polecam. Wystarczy sobie wygoglować np zdrowe jelita i tam już was naprowadzą na tą firmę, która produkuje ten zbawczy błonnik Vitalny.
A za oknem ciągle ta ponura jesień, czy do wiosny jeszcze daleko?