
Właśnie dzisiaj minie ostatni dzień mojego pierwszego tygodnia pracy po urlopie.
Ufff – nieco się zmęczyłam.
W poniedziałek, jak pisałam już poprzednio w moim blogu, latałam z kasetami.
Od wtorku aż po dzisiaj pracowałam w rejestracji. Niby ciężkia praca to nie była, ale
trzeba było wstawać okrutnie wcześnie, czyli o 5.30.
Do wczoraj wszystko było ok – myślę o tym piekielnym alarmie oczywiście.
Przedwczoraj Asia spytała mnie niby niewinnie: „pani Ewo, nie miała pani kłopotów z
alarmem? nic sie nie zacinało? bo…… ” itd
No rzeczywiście przez 2 dni było spokojnie, aż do wczoraj.
Przyznam, że szłam na miękkich nogach do pracy, pomna, że moze jednak alarm się
zaciąć.
No i Asia „wykłapała”, „zaziajała”….
Włączyłam kod, dałam krzyżyk i…nic, zrobiłam to kilkakrotnie ..nadal nic, tylko
zegar odliczający czas otwarcia pokazywał, jak szybko uciekają sekundy do włączenia
alarmu. Wtedy już wiedziałam, że zaraz będzie wył.
Mimo dalszych moich prób nic to nie dało, alarm włączył się i nagle poczułam, że….
głuchnę. Mimo wszystko nadal próby ponawiałam i dopiero chyba za 10 razem klawisz
z gwiazdką, czyli ten zatwierdzająy zaskoczył
Nastała cisza, ale mimo to nadal ten okropny ryk dzwonił w moich uszach.
Oczywiście zaraz zatelefonowali z Biura Ochrony i poprosili o hasło – byłam
już tak zdenerwowałam, że…zapomniałam, na szczęście stała koło mnie Magda i z opresji
mnie wybawiła ,znała na szczęście hasło.
No i masz, dzisiaj może być powtórka z rozrywki, jako, że ten, kto teraz opiekuje
się zamontowanym alarmem jest nieuchwytny.
Trudno, niech sobie wyje, ale od poniedzialku to już na pewno nie mój będzie problem.
A to jest pocieszająca wiadomość.
Kurcze, biednemu zawsze wiatr w oczy…
Od poniedziałku znowu za to będę biegała z kasetami.
Trudno, dosyć się nalabowałam
Zawsze pewne pocieszenie w tym lataniu to pewność, że zbijjam nadmierne
kilogramy, co przy utrzymywaniu diety jest bardzo ważne.
Wczoraj znów jadłam grilowane: cukinię, paprykę i największy chyba przysmak- grilowany
bakłażan.
Na prawdę, każdy, nawet najlepszy kotlet przy grilowanym bakłażanie wysiada.
Mięciutki, wspaniały, wystarczy tylko go lekko posypać wegetą i czosneczkiem
w proszku Mniam, mniam, rarytas, paluszki lizać.
A co najlepsze, można sobie tym bezkarnie zdrowo nasycić.
Zresztą i cukinia i papryka też podobnie smakują, ale ważne w tym są przyprawy.
No cóż, na wegeterianizm raczej się nie przeniosę i od czasu do czasu mięskiem nie
pogardzę, chudym,oczywiście że chudym mięskiem, ale i na te jarzynki bardzo ostatnio się
nastawiłam.
Dobrze, zanim pójdę do pracy muszę jeszcze o jednym, bardzo ważnym fakcie
wspomnieć.
Dzisiaj prezydent – elekt Bronisław Komorowski zostanie zaprzysiężony na
PREZYDENTA POLSKI.
Bardzo mnie ten fakt cieszy, bardzo!!!!!!!
Życzę mu, aby wszystkie jego zamierzenia się spełniły tak, by znów za pięć
lat mógł startować w ponownych wyborach na Głowę Państwa.
TAK MU DOPOMÓŻ BÓG.
a teraz już pora zdjąć z oczu ostatnie senne marzenia, ogarmąć się nieco i…do pracy
trzeba potuptać.
Oczywiście nie myśląc o tym piekielnym alarmie, niech się dzieje, co się ma dziać.