
Patrz Uleczko, znów dzisiaj środę mamy !!!!!!!
Znów róże zakwitły w moim blogu dla Ciebie i to w takim bardzo nietypowym, fioletowym kolorze !!!
Już nie będę pisać, że czas tak szybko upływa, bo to już wiemy, przecież dopiero co była poprzednia środa.
A może to i tak specjalnie ma być, bym częściej z Tobą kontakt blogowy nawiązać mogła????
Pewnie, że uciekający czas ma też swoje złe strony ale my Uleczko młodzi, my wciąż młodzi i każda taka środa tylko życie nam osłodzi.
Jak to było w tej piosence?? pamiętasz była jesień, nie nie, to był czerwiec, a nie jesień, Krakowski Kazimierz z Restauracją Raj, a potem Krakowski Rynek i kawiarniany ogródek z piwem ze sokiem cynamonowym, chm, znów mija kolejny maj, a po nim czerwiec i tylko smutek pozostaje, że tym razem w nadchodzącym czerwcu znów nie spotkamy się w tym kawiarnianym ogródku, który po ostatnich latach post epidemiologicznych zaostrzeniach znów ożył.
Tylko nas ciągle tam nie ma……
Ale ciągle mam nadzieję, że może kiedyś……….
Serdecznie Cię Uleczko pozdrawiam i z Krakowa uśmiechy do Poznania posyłam, na pewno któryś z nich uda Ci się złapać 🙂
Nie chce mi się dzisiaj pisać ani o pogodzie, ani tym bardziej o polityce, bo oba tematy są już przeze mnie wyczerpane.
Polityką po prostu nie ma co się denerwować, bo to i tak nic nie da, skoro tylu tumanów jeszcze na świecie, a dokładnie w Polsce mamy, którzy w bajki chcą wciąż wierzyć.
A w bajkach, jak to w bajkach bywa, potulna biała owieczka często okazuje się tylko przebranym złym wilkiem, a i śliczna kolorowa kaczuszka może okazać się drapieżnym , pazernym ptaszyskiem.
A pogoda? Też trudno cokolwiek o niej dobrego powiedzieć, bo zmienna niczym kobieta jest. Niby na moment słonko zza chmur wychodzi, ale za chwilę deszczyk kropi, chmury straszą, wiatr powiewa…..
Matko, przecież już kończymy drugą dekadę maja, może już pora na jakieś ciepełko.
A może tylko ze mnie jest taki zmarzluch, który wciąż w dwóch swetrach w mieszkaniu siedzi, ale nie przypominam sobie, żeby tak mi wciąż zimno w zeszłym i jeszcze przed zeszłym roku było.
Ale ponieważ ostatnie parę dni miałam jakieś stresowe (zresztą całkiem niepotrzebnie), staram sobie robić chociaż małe przyjemności i dlatego zaraz idę kupić sobie moje ulubione jabłuszka, bo już chyba ostatnio o tym pisałam, jakiś niepohamowany wprost apetyt na te owoce mam, traktuję je jako najlepszy smakołyk dnia.
A każdy smakołyk, jak wiadomo, zdecydowanie umniejsza stress.
Dzisiaj też zresztą spotkała mnie miła niespodzianka, bo dostałam przesyłkę z prezentem dla Zeldy, która za jakieś dwa tygodnie będzie obchodziła już swoje trzecie urodziny.
Oczywiście, że na razie nie mogę powiedzieć, jaki to jest prezent, bo zarówna Diana, jak i Ksawery czytają mój blog, a to ma być niespodzianka nie tylko dla Zeldy, ale również i dla Jej Rodziców, ale mam nadzieję, że prezent będzie „trafiony” i całej trójce się spodoba.
Na razie prezent zajął miejsce w moim tajemnym schowku i cierpliwie czeka na Solenizantkę.
Wczoraj na Facebooku pokazało się ogłoszenie o ogólnopolskiej akcji Walki z chorobami jelit, prowadzoną przez Centrum Synexus, oczywiście wypełniłam ankietę, od razu wysłałam, a już dzisiaj rano, zaraz po godzinie ósmej, zadzwoniła do mnie Pani z informacjami dotyczących tej akcji.
Niestety jest jeden szkopuł i to bardzo poważny szkopuł, gdyż dostępni lekarze są tylko w obrębie Katowic, więc na wszelkie konsultacje musiałabym tam dojeżdżać, Co prawda Firma zapewnia bezpłatny transport, ale tylko dla uczestników oddalonych o maksimum 60 km, a ode mnie do Katowic jest tych kilometrów około 70.
Bardzo zmartwiła mnie ta wiadomość, bo byłam nawet tą ofertą bardzo zainteresowana.
Ale i tak na jutro na godzinę 8 rano mam wyznaczoną teleporadę z lekarzem z tej firmy, muszę sobie na nią przygotować wszystkie wyniki badan i karty wypisowe ze szpitala i nazwy zażywanych obecnie lekarstw.
A co z tej teleporady wyniknie, zobaczę jutro rano, może znajdą jakieś mądre rozwiązania, może wystarczy na przykład jedna wizyta na miesiąc, tylko ta odległość…… trochę mnie to przerażą. Zresztą jak zobaczyłam lokalizacje tej firmy, objęte nią jest sporo większych miast, niestety Kraków- wszak miasto Akademickie, jakby nie było, jest wyraźnie pominięte, ciekawe czemu???
No i jeszcze w dodatku mam pewny zakres zastrzeżeń, gdyż nieraz namawiano mnie na różne badania i potem okazało się to tylko jedną wielką ściemą.
Co prawda wg. podanej informacji, wszystkie badania kliniczne przed rozpoczęciem uzyskują pozytywną opinię Komisji Bioetycznej. Badania kliniczne aktualnie prowadzone przez Synexus są opisane w Centralnej Ewidencji Badań Klinicznych, ale……
Poczekamy, zobaczymy, co z tego wyniknie.
Bo z jednej strony mam obawy, co do jakości takich badań, a z drugiej naprawdę przydałoby się, by ktoś porządnie za wyjaśnienie tych moich brzusznych dolegliwości się zabrał, bo jak na razie, to w tym kierunku moje leczenie jest raczej tylko przypadkowe.
Życzę bardzo przyjemnej środy, słoneczka i chociaż troszkę ciepełka, a z tym może być nieco kłopotów, bo znów chłodny wietrzyk nam w Krakowie powiewa.
No to do jutra, a ja lecę po te jabłuszka.
JABŁUSZKO, JABŁUSZKO, JABŁUSZKO PEŁNE SNU, GDZIE SPOJRZEĆ JABŁUSZKO, JABŁUSZKO TAM I TU…….
Witaj Ewelinko miła.
Dziękuję za przepiękne wspomnienia z Krakowa .
To były cudowne chwilę i przeżycia . Mam wiersz Mariana na tę okazję napisany przez niego 😘
Róże piękne a kolor niespotykany .
Jadę nad morze udało się . Szpital dopiero 29 sierpnia .
Pozdrawiam serdecznie i ślę promyki 🌞
😘🌹🌹🌹🌹🌹😘
PolubieniePolubienie