No to sobie pobiegałam………
w pracy……
troszeczkę……….
Ach,a kto to powiedział,że w pracy ma być łatwo??????
Na chlebuś ciężko trza pracowac,oj trza……..
Nie ma to tamto………..
( niezastąpiony Florek)
Obudziłam się dzisiaj rano…….. a tu już czwartek…..
Zadaje to kłam teorii,że tydzień ma siedem dni.
Oczywiście, chodzi mi o tydzień pracy,gdzie sobota i niedziela określone są jako weekend,czyli czas do odpoczynku.
Też oczywiście teoretycznie,bo jak ktoś pracuje u "prywaciarza", równiez zaliczyć musi
wielokrotnie pracę i w sobotę….( mnie to dotyczy tylko raz na 3 tygodnie na szczęście)
Nie wspominając tych,którzy i w niedzielę mają dyżury.
Jak ja kiedyś….
Kiedyś pracowałam w niedziele i święta????????
coś mi sie przypomina……(Szpital Kolejowy??)
Póki co,cieszę się tym,co mam,czyli narazie wspaniałą jesienią,pełną ciepła i słonka,bo już ciągle straszą nas nadchodzącymi opadami deszczu.
A więc…….do pracy wymarszu czas (chociaż za oknem narazie ciągle noc)