Obudziłam się dzisiaj rano ( no powiedzmy,że to już było rano), a tu za oknem……bielusieńko.
To mój pierwszy taki wisus w tym roku,białe planty,białe ulice,białe dachy…..
Zza okna całkiem przyjemny widok,ale ze strachem pomyślałam o jutrzejszej wyprawie na wieś do moich rybek.
Ale to dopiero jutro….
Dzisiaj cieszę się niedzielnym odpoczynkiem i…
zakwitłą małą pelargonią w moim pokoju.
Biedaczka,troche odżyła w ciepełku pokoju i nieśmiało wypuściła kilka pączków,z których jeden po malutku rozkwita.
Pozostałe pelargonie też puszczają nieśmiałe pączki….
Cud natury…..
Wogóle w jednym rogu pokoju mam cały zieleniec,wszystkie kwiatki ( przyznaję,ze pod wprawną ręką Maszy,która się nimi zajęła) są takie piękne; rozrastają mi się wspaniale paprotki,asparagus,juka i dracena,teraz jeszcze doszły mi do pielęgnacji kwiatki z balkonu….
Lubię sobie przesiadywać w tym kątku i patrzeć na to piękno przyrody,zwłaszcza,gdy zima za oknem….
Tak więc mam troszeczkę wiosny tej zimy.