Miałam oczywiście "noc na raty"
Ale jakoś i o 4 rano i o 5 rano udało mi się zasnąć "jeszcze na chwilkę",chociaż oczywiście mój budzik wewnętrzny działał i się przebudzałam.
O szóstej juz nie zdzierżyłam i hożo wyskoczyłam z łóżka.
Ech….
I zaczynam dzień
Tym razem to dzień świąteczny.
Święto Niepodległości.
a dla mnie……
W praktyce oznacza to trzydniowy weekend.
Co prawda czekają mnie imieniny Marcina,mojego siostrzeńca-szefa ,
ale nie wiem,czy się zdecyduję na pójście tam dzisiaj czy jutro.
Jakoś pana SZ. nie bardzo chcę ogladać na okrągło,nawet w świąteczny dzień.
Wystarczy mi,że widzę go codziennie.(a będzie tam napewno)
Jutro miałam jechać na przyjacielskie spotkanie do Bytomia(zjazd naszego pokoiku),ale też świadomie,dobrowolnie i bez przymusu zrezygnowałam.
Na wieś też raczej nie pojadę,byłam tam tydzień temu,a mój "ukochany" szwagier niezbyt się cieszy moim pobytem u nich.
Więc z tego wynika,że odpocznę sobie spokojnie w domku.
czyżbym była konfliktowa?????