Ostatnie godziny tego niestety złego dla mnie roku
nie żałuję, że odchodzi, chociaż i w zeszłym roku, pamiętam, siedziałam w oknie
i czekałam, aż sobie rok poprzedni pójdzie, pełna nadziei,że ten bedzie lepszy.
Nie był, mogłam to była przewidzieć, choroba siostry wciąż się nasilała, nie wiem
może na cud liczyłam??? nie nadszedł………..
Ma szczęście jeszcze nie wiem, co mnie w przyszłym roku czeka, ale tez jestem pełna nadziei,
ze da trochę odetchnąć od zmartwień.
Rok będę witała nietypowo: ajerkoniakiem, który bardzo lubię.Napiję się kieliszeczek i
hop do łóżeczka, bo oczywiście telewizja jakaś smętna jest w swoich programach., nie
bardzo będzie po co dłuzej siedzieć.
Oczywiście w ręku o północy ściskać pieniążki będę, by ich mi nie zabrakło w przyszłym
roku.
A jutro, gdy niektórzy skacowani po sylwestrowym balu będą w łóżeczku odsypiali
ból głowy i nóg, ja rześka jak skowronek powiem :
Witaj 2010 roku i obyś był rzeczywiście lepszy, niż poprzedni.