nowy tydzień rozpoczęty

Ale to była miła niedziela !!!!!
Oczywiście, że w Parku Krakowskim była wczoraj wielka plenerowa impreza, tłok jak zwykle, dzieci i ludzi cała masa i wozy cateringowe znów swój biznes rozwijały, ale tym razem moja niedziela była bardzo mile spędzona poza Parkiem, u Maćków, w Modlnicy.
Pogoda nieco kaprysiła, tak, że ledwie zdążyliśmy zjeść pyszny obiad na tarasie, lunęła spora ulewa, trzeba było ewakuować się na kawkę już do salonu. Ale wcześniej zdążyłam zwiedzić ich śliczny ogród, który dopiero co się rozwija w miejscu, gdzie niedawno jeszcze były same krzaki, już z grządki wyglądają piękne kwiaty . Elżbieta kiedyś uczęszczała do Technikum Ogrodniczego, więc mogła sam ten ogród samodzielnie sobie urządzić, według swojego pomysłu, teraz tylko trzeba troszkę poczekać, aż wszystkie roślinki nabiorą odpowiedniego wzrostu. a ogród rozkwitnie pełnią uroku.
Bardzo podobał mi się Reksio , nie, to nie pies, a maszyna kosząca trawniki, która sobie sama po trawniku jeździ, ścina trawę. Ta zmyślna maszyna sama wie, kiedy należy zjechać na bazę, ay się doładować i znów wyruszyć w trasę, fajna sprawa. Nawet deszcz w pracy jej nie przeszkadza, nie mówiąc, że nie wymaga żadnej dodatkowej wypłaty za pracę w dni świąteczne 🙂
Podobno na początku jej działalności Sisi nieco się tym dziwactwem nieco denerwowała, teraz nawet nie zwracała na Reksia żadnej uwagi.
Wyobrażałam sobie, co by było, gdyby Maciek miał takiego psa jak Pepa, która okropnie denerwuje się nie tylko na odkurzacz, ale nawet na zwykłą szczotkę do zamiatania, które traktuje jak wróg numer jeden.
Taka maszyna do koszenia byłaby chyba przez nią w bardzo krótkim czasie całkowicie pokonana, rozłożona na czynniki pierwsze, nikt nie dałby rady temu zapobiec, aby Pepę uspokoić, wróg to wróg, trzeba go zniszczyć, zniweczyć.
Przypomniałam sobie, że gdy rok temu Pepa była u mnie, nie mogłam przy niej nawet zamieść podłogi, musiałam ją wyrzucać do kuchni i zamykać drzwi, bo z dzikim warkiem jeździła na szczotce, łapała ją zębami i uniemożliwiła sprzątanie.
Na szczęście Sisi żadna maszyna nie przeszkadza, nie ma takich wariackich pomysłów jak Pepa.
Oczywiście bardzo towarzyska Sisi cały czas mi towarzyszyła podczas mojej wizyty, czasami przychodził też kot Bols, ale widać za wiele do mnie zaufania nie miał, za to kicia Kropka zupełnie mnie zlekceważyła, poszła sobie spać na piętro. Koty niestety takie są, to one dyktują, kiedy należy je głaskać, a kiedy zostawiać w spokoju, może dlatego właśnie więcej lubię psy?
Ale nawet w niedzielę czas szybko mija i musiałam wracać do Krakowa, oczywiście w obie strony mogłam liczyć na samochodowy transport, cóż, jakieś korzyści z bycia seniorem rodu trzeba w końcu mieć.
Dzisiaj pozostają mi tylko miłe wspomnienia po minionej fajnie spędzonej niedzieli, ale znów jestem naładowana samymi pozytywnymi myślami, pozytywną energią, która musi mi na cały tydzień wystarczyć
Tylko czy znów jakieś polityczne ekscesy mnie z tego euforycznego nastroju nie wytrąca???????
Jak na razie pogoda w Krakowie dopisuje, słoneczko pięknie świeci i według prognoz ma ono być obecne przez cały dzień, nie mniej jakieś przelotne opady też zapowiadają, może czasami i troszkę burza zamąci spokój dnia? Temperatura też dla mnie całkowicie odpowiednia, nie za zimno, nie za gorąco, tak więc dzisiejszy spacerek do pracy powinien miło się zapowiadać, byleby tylko gromowładny Zeus za bardzo się nie denerwował dzisiaj i piorunami nam nie miotał.
A propos Zeusa to taka mitologiczna ciekawostka;
Zeus zaczął uskarżać się na potworny ból głowy. Nasilał się on tak, że w końcu Zeus nie mógł wytrzymać. Hermes sprowadził wtedy Hefajstosa, który zrobił przy pomocy klina i młotka otwór w czaszce ojca. Wyszła stamtąd Atena, cała i zdrowa i ponoć nawet w pełnej zbroi. Stąd wzięły się takie przysłowia jak „wybić sobie coś z głowy” i „klin klinem”.
A co by wyszło z głowy naszego Wodza, gdyby ktoś młotkiem, podobnie ja Zeusa potraktował?
Oj lepiej nie myśleć, bo w tej wodzowskiej głowie same szalone pomysły mieszkają, lepiej je na wolność nie wypuszczać.
No to przyszła pora na moje życzenia: na ten poniedziałek i na ten calutki tydzień życzę słoneczka wiele, temperatur umiarkowanych, ale za to całą masę wspaniałego humoru i…dużo zdrowia.
Ten tydzień jeszcze będzie pracowity, za to w następnym znów czeka na nas długi, świąteczny weekend.
Zatem wszystkiego dobrego 🙂