35 D D M W D B – Z
2 wrzesnia kojarzy mi się tylko z bardzo smutną datą.
33 lata temu, 2 września 1974 roku , umarł mój najukochańszy TATA.
Dzień wcześniej byliśmy na weselu, nic nie wskazywało na to, że Tatę dopadnie następny atak serca. Rano, przed siódmą, przyszedł do mojego pokoju, blady,spocony i przerażony i powiedział mi "Ewa, ja umieram, to już koniec"
Nie pomogła natychmiastowa reanimiacja, nawet zdążyli wziąść go do szpitala, niestety, nie zdążyli uratować……
Najlepszy i najmądzrejszy człowiek, jakiego znałam.Erudyta, znajacy świetnie życie, o wszelakich, różnych zaineterowaniach, można z Nim było porozmawiać na każdy możliwy temat,od medycyny, która była Jego pasją, poprzez historię, biologię i wielką znajomość ludzi..
To On kiedyś pokazywał mi najciekawsze zakątki Krakowa, Paryża,Londynu.
To On na wszelakich wycieczkach uczył mnie przyrody, rozróżniać ptaki i rośliny.
Budził wielki respekt wśród ludzi, chociaż miał prawdziwie gołębie serce.
Mój ideał życia, mój najukochańszy Tata…….
Dzisiaj razem z moją Bratową jedziemy na cmentarz, żeby przez chwilę wspomnieć tamte tragiczne dla mnie chwile. Wtedy poraz pierwszy świadomie zawalił sie mój wspaniały świat, bo chociaż nie miałam już Mamy,straciłam wtedy najbliższą mi Osobę.Moja Mamusia umarła, gdy miałam lat 10 i całkiem inaczej odbierałam Jej śmierć, mniej świadomie, chociaż też bolało….
Jednak ten ból 33 lata temu był o wiele silniejszy…..
Nikt nigdy nie potrafił zapełnić mi tej strasznej pustki, która pozostała…..