No, nareszcie niedziela ma się ku końcowi.
Gość sobie poszedł a ja ( przyznam, że usmiechnięta) szybciutko tup tup do mojego kochanego komputerka.
Chociaż z gościem też nieco "urzędowaliśmy" na kompouterze,ale z nim to się nie da tak, jak ja lubię ( oj, chyba nie brzmi to dwuznacznie?), mam swoje ukochane stronki, które oglądam,a przy nim niestety się nie da, bo jego te strony nudzą. Zresztą wogóle internet go nudzi, wcale się nie dziwię, bo nie bardzo umie się po nim wogóle poruszać.
To nie to,co ja, stara bywalczyni internetowa…
Ale teraz juz żadna siła (czysta czy nieczysta) nie odciągnie mnie conajmniej dwie godziny od mojego komputerka.
Szczególnie, że jutro rano mogę dłuzej nieco pospać sobie, idę dopiero na popołudniu.
Muszę wreszcie odrobić zaległości……..
.