Nie pisałam przez dwa ostatnie dni, bo byłam na milutkim weekendzie u Madzi.
Pogoda wspaniała, słonecznie, mimo, ze deszcze zapowiadali, siedziałyśmy sobie na
tarasie i sączyłyśmy ( jak to na all inclusive się należy) wspaniały drink :
Czin czin z lodem spraitem i cytrynką – mówię wam, pycha!!!.
Czy cały czas sączyłam te drinki, oczywiście, że nie, ale i tak było wspaniale.
U Magdusi był wspaniałe grilowane karczki z sałatką lodową, pyszny melon żyć nie umierać.
No i pogoda dopisała, a to najważniejsze.
W sobotę odwiedzałam też i Maćka, gdzie jadłam pyszne sushi i piłam też drinki, czyli miałam
w sumie bardzo ekskluzywny weekend:
A dzisiaj rano wychodzę sobie na taras, a tu pod samym domem sarenka sobie pomyka.
Piękny widok, takiego nie spotkasz w mieście.
Ale weekend już się niestety skończył , jak wszystko co dobre, hm….
No i pogoda wyraźnie się spsuła, ale dobre, ze nie leje, tak jak dzisiaj w nocy.
Od polityki odpoczęłam nieco, chociaż przyznam, że śmierć Andrzeja Leppera nieco mnie
wybiła ze spokoju, no cóż, sprawa dla mnie nie do końca jasna……
A dzisiaj ostatni raz w rejestracji za Jadzię pracuję, a jutro??? może urlop?
Kto wie, bo i tak nie ma lekarza radiologa, który opisywał by zdjęcia, aż do końca sierpnia,
więc mam okazję odpocząć troszkę
Miłego tygodnia życzę, bo długi weekend tuż tuż