
Patrz Uleczku, jak ten czas leci, dzisiaj mamy środę, a jutro….tak, tak, jutro będzie Wigilia, rozpoczynająca nam ten magiczny Rodzinny czas Bożego Narodzenia.
Mam nadzieję Uleczku, że uda Ci się spędzić ten czas u Magdy.
No tak, każda z nas ma swoją Magdę, które gościnne drzwi dla nas otwierają i chociaż nie jest to akurat najszczęśliwszy czas na rodzinne biesiady, bo wiadomo, wirus z koroną na głowie będzie starał się staranować nasze domy, ale my się nie damy, nieprawdaż?
No to składam dzisiaj Tobie życzenia nie tylko na ten nasz szczególny środowy dzionek, ale przede Wszystkim życzę Tobie, Magdzie, Jej Mężowi i Dzieciaczkom bardzo miłych wspólnych chwil przy świątecznym stole, radosnego kolędowania, wesołego biesiadowania no i oczywiście przepięknych prezentów, które Wam jutro GWIAZDOR przyniesie.
Nie zapomniałam oczywiście o Oli -Żabie i jej życzę dużo wspaniałego śniegu pod łapami podczas wspólnych z Tobą spacerów/.
A temu niedobremu COVIDOVI zatrzaśnijcie drzwi przed nosem, bo chociaż z koroną chodzi. jest to fałszywy i bardzo podstępny osobnik 😉
Bądźcie wszyscy zdrowi i chociaż w ten magiczny czas zapomnijcie o wszelakich chorobach i smutkach z epidemia związanych. Oczywiście nie namawiam do żadnych niebezpiecznych spotkań z innymi, bo jednak w ten czas trzeba tym bardziej przestrzegać epidemiologicznych reguł, ale mam nadzieję, że wszyscy Domownicy w domu Magdy są zdrowi, więc żadne niebezpieczeństwo podłapania tego wirusa Wam nie grozi.
Raz jeszcze wszystkiego najlepszego Uleczku na dzisiaj no i na Święta, bardzo proszę o przekazanie moich życzeń Agrafce i Jej Rodzince, a Oli – Żabce świątecznie uściśnij ode mnie łapkę.
Wspomniałam powyżej o Gwiazdorze, który roznosi w Wielkopolsce prezenty, w innych częściach Polski prezenty przynosi Święty Mikołaj, a u nas w Małopolsce (o czym już wspominałam nie raz) Święty Mikołaj przynosi prezenty (głównie grzecznym dzieciom, ale nie koniecznie, bo u mnie jak wiecie w tym roku też mnie Święty Mikołaj odwiedził i łakocie pozostawił, widać byłam bardzo grzeczna, bo nawet rózgi nie dołączył) ) szóstego grudnia (dokładnie w nocy z piątego na szóstego grudnia), a w Wigilię, wieczorem, gdy wszyscy siedzą przy świątecznym stole w tajemny sposób, niepostrzeżenie zakrada się do salonu ANIOŁEK, który prezenty pod choinką pozostawia.
Ot taka grudniowa symbioza pomiędzy Świętym Mikołajem a Aniołkiem w Małopolsce panuje, a może tak jest tylko w Krakowie? – nie wiem dokładnie…….
Taką tradycję wyniosłam z mojego rodzinnego domu i tak jak wierzyłam w Świętego Mikołaja, tak samo święcie wierzyłam, że to Aniołek te prezenty pod choinką umieścił.
A jak wiemy, tradycja to święta rzecz i własnie Wigilia jest takim szczególnym dniem bogatym w różne tradycje, począwszy od straw wigilijnych, nieco różniących się w różnych częściach Polski, po właśnie rozdawanie prezentów.
Ale wszędzie w tym dniu, po Wigilijnej wieczerzy, śpiewa się te przepiękne, chyba najpiękniejsze na świecie polskie Kolędy, które zawsze bardzo mnie rozrzewniają, zawsze śpiewając je mam łzy w oczach, a w moim sercu rozlewa się takie szczególne ciepło, które wyraża wszystkie moje rodzinne uczucia i przynosi wszystkie szczęśliwe wspomnienia sprzed lat.
A co do tradycyjnej wigilijnej strawy rodzinnej, to zawsze obowiązkowo rozpoczynamy ją łamaniem się Białym Opłatkiem, u nas zawsze miodem posmarowanym, by rok następny był słodki i szczodry.
Po składanych życzeniach siadamy do stołu białym obrusem przykrytym, a pod obrusem sianko jest umieszczone, na pamiątkę Stajenki, w której Pan Jezus się narodził i zaczynamy ucztowanie. Na sam przód jemy barszcz czerwony z uszkami , przed którą na ogół dawniej w moim domu podawano najpierw karpia w galarecie, czy po żydowsku, obowiązkowo z białą słodką chałką, z tego co wiem, tylko jeszcze w domu Basi utrzymuje się tę tradycyjna przystawkę. u Maćka karpia po żydowsku zastąpiono zupą rybną na słodko (zbliżoną w smaku do karpia po żydowsku – to tradycyjna zupa z rodzinnego domu mojego Szwagra Adama)), a żona Maćka – Elżbieta jeszcze serwuję tradycyjną zupę grzybową z makaronem – płateczkami , którą to wigilijną strawę – zupę wyniosła ze swojego rodzinnego domu.
Potem na stół wjeżdża smażony karp , czasami jeszcze towarzyszą mu inne rybki na przykład łosoś (w dawnej Polsce podawano obowiązkowo szczupaka),ziemniaki (albo znów chałka) i kapusta, koniecznie z grzybami, a u Maćka są dwa rodzaje kapusty, jedna taka jak w jego domu z grzybami, a druga jak u Eli w domu, z grochem.
Z czasem Rodzina włączyła w wigilijne menu pierogi z kapustą, albo ruskie pierogi ( u mnie w domu tego w Wigilię nie jedliśmy – taka naleciałość z ostatnich lat), a na deser podaje się kompot z suszu, który nie tylko, że jest pyszny, ale również spełnia dosyć specyficzne zadanie, mianowicie taki kompot pomaga przy trawieniu potraw wcześniej zjedzonych, a nie do końca dietetycznych.
Zwieńczeniem wigilijnej kolacji jest „słodkie”, czyli na ogół teraz podaje się makownik, albo sernik.
U mnie w rodzinnym domu podawano kutię, albo kluski z makiem na słodko, z rodzynkami.
Nawet przez jakiś czas starałam się tę tradycję utrzymać i robiłam kutię, ale jakoś nieszczególnie ona u mnie w Rodzinie się przyjęła, może dlatego, że jest za słodka, bo prócz pszenicy i maku dodaje się do niej sporo bakalii: rodzynki, daktyle, migdały, orzechy, skórkę pomarańczową no i oczywiście miód, który ma być symbolem słodkiego przyszłego roku, a mak i orzechy miały przynieść szczęście.
No dobrze, przynajmniej jeden „kłopot” mam z głowy i kutii w tym roku (pewnie i w następnych też) nie przygotowuję.
Zresztą w tym roku po raz pierwszy chyba od lat nie będę piekła tradycyjnego imieninowego tortu kokosowego – za dużo z tym roboty i chociaż ostatnio Oliwia zawsze mi pomagała w pieczeniu tortu, w tym roku podjęłam decyzję dotyczącą tortu – negatywną.
Może to wygodnictwo, może to lenistwo, nazywajcie to jak chcecie, ale na pewno tortu kokosowego nie będzie.
Dziś dla mnie ten specyficznie dziwny dzień, zawsze w przededniu moich Imienin moje wypowiadane życzenia się spełniają nawet chociaż wydaje się to całkiem niemożliwe.
No to ja mam jedno życzenie : jutro rano się budę i okazuje się, że nie ma już rządu, nie ma już PIS-u.
Ale rzeczywiście, to marzenie jest raczej nie do spełnienia, nawet przez moją szczęśliwą gwiazdkę
No to co. życzę miłej środy, nie przepracowujcie się za bardzo, bo jutro nie odwiedzi nas San-Epid ani Urząd Finansowy, to tylko Wigilia.
A ewentualny niespodziewany gość nie będzie na pewno nosił niebieskiego munduru, masz prawo nie wpuszczać żadnego policjanta, bo to jest nękanie i zakłócanie miru domowego, to jest niezgodne z Konstytucją.
Ale niestety obecny rząd wprowadza zamieszania w polskiej Konstytucji i stawia rozporządzenia ponad ustawy.
Basiu! Twoje pierniki naprawdę wyglądają smakowicie, pewnie takie smaczne, ba, wyborne, są.
Warto więc było tyle trudu sobie zadać – Rodzina będzie zachwycona.
A swoją drogą, wiele Pań teraz woli lecieć do cukierni, by kupić gotowe ciasto, a nie zadawać sobie trudu pieczenia, patrz ja i mój tort kokosowy.
Dlatego Cię podziwiam na tyle, że i w blogu o tym wspomnieć muszę.
A mojej Kochanej Wiktorii w Dniu Imienin najlepszego życzę, szczególnie pomyślnego zdawania wszystkich trudnych egzaminów tego i każdego następnego roku trudnych medycznych studiów.
No i tym razem to już naprawdę koniec tego dzisiejszego wpisu
POWODZENIA!!!! TRZYMAJCIE SIĘ !!!!