Już wieczór,słonko zaszło za chmury,jak widać na pięknym zdjęciu Halusi.
A ja już spakowana.
Duża i wypchana do imentu torba stoi i czeka na zabranie.
Ale już nic nie dopakowuję,bo już nic się w niej nie zmieści.
No,chyba,że jeszcze jedną bluzeczkę??????
Oj ciuchów mam tyle,że mogę śmiało 3 razy dziennie się przebierać.
Ale niestety, w sanatorium istnieje istna rewia mody.
Nie mogę być gorsza :-))
Bo pulchna zawsze jakoś więcej w oczy się rzuca.
Zauważcie,jak je "normalny" człowiek,nie ma komentarzy,mimo,że może nawet dużo zjeść.
Gdy je grubasek,zaraz znajdzie sie ktoś,kto rzuci :"nie jedz tyle"-w grzecznej wersjii oczywiście,bo w mniej grzecznej wprost mówią "nie żryj".
Już kiedyś pisałam,że grubaskowi zawsze wiatr w oczy wieje……
Ale dzisiaj tym się nie martwię.
Chociaż powinnam,bo,jak już pisałam,konkurencja spora,a i gra ostra.
I pewnie napiszę potem "turnus mija,ja niczyja"
Co będzie,to będzie,zresztą ja jadę tam odpoczywać,reperować swoje zdrowie,a nie podrywać.
Ale jak jakiś miły Pan do spacerków czy do tanów się znajdzie,to czemu nie :-))