
LISTOPAD – liść już opadł z drzew
A tyle ich jeszcze przeróżnymi kolorami mami nasze oczy….
I ta ciepła aura,słoneczna i miła już od rana pod sam wieczór-aż miło na duszy.Tylko,że ten wieczór stanowczo za wcześnie zapada…..
Znów zasiedziałam sie wczoraj nad moimi pepesikami,aż dwa udało mi sie utworzyć,ale kosztem rannego zadżumienia.
Na szczęście jutro wolna,ciężko wywalczona sobota,pora na odsypianie- a dzisiaj? Od czego jest kawa???Najwyżej wypiję jedną,czy dwie więcej….
Mieliśmy wczoraj przywiezionego do badania radiologicznego więźnia z krakowskiego Montelupich.
Przykre to było,młody,zaledwie dwudziestokilkuletni chłopak,o całkiem miłej aparycji ,prowadzony był pod opieką pielęgniarki i dwóch ochroniarzy w kajdankach na ręku.
I tak sobie myślałam,co on mógł takiego zrobić?? .
Może wpakował się przez jakiś głupi błąd w tą więzienną rzeczywistość,naprawdę na jakiegoś okropnego bandziora nie wyglądał.
A czy na bandziora trzeba wyglądać?? -oj nieraz można się pomylić, jednak zły ,czy głupi jeden krok czasami się zrobi i…wpadka.
I przyznam,że żal mi się tego chłopaka zrobiło,mam nadzieję,że szybko uda mu się trafić spowrotem na dobrą drogę.
A ja już wracam do ciemnej rzeczywistości za oknem,na szczęście udaje mi się unikać jakichś niezbyt rozważnych kroków,więc całkiem spokojnie mogę wyruszyć w piątkową drogę do pracy.