Dospać nie można…

No właśnie, dzisiaj poniedziałek, więc mogłabym sobie pospać conajmniej do 8 – 9 tej,

bo do pracy idę dopiero na popopołudniu, a tu……..

już parę minut przed godziną 6.30 oczka moje się otwarły i…

cała przerażona patrzyłam, jak po moim oknie łazi dwóch policjantów,a przed nimi ucieka

jakiś zbir.

Włosy stanęły sztorcem na  mojej głowie, aż usiadłam z wrażenia na łóżki  i okazało się…

że zasypiając ,nie wyłączyłam swojego telewizora, który przez całą noc grzecznie

pracował, a ponieważ nastawiony był na program Kino Polska, pokazywał jakąś

scenę z filmu „Dom”.

Co za ulga, że to film, nie jawa, a skąninąd w jaki to sposób mieliby maszerować jacyś

ludzie po moim parapecie, ha ha, u mnie żadnych rusztowań, jak na filmie nie ma…..

Nareszcie za oknem robi się jasno,bardzo dobrze, bo za światłem zaczynam

tęsknić, wczoraj już kolejna a zarazem ostatnia  trzecia żarówka w moim żyrandolu

„strzeliła” i musiałam urzędować tylko przy małej lampce nocnej.

Mam bardzo wysoki pokój, tak więc bedę musiała znowu sąsiada Grzesia prosić

o wymianę żarówek.

I znów będę od niego słyszała: czemu Pani nie kupiła tych zarówek energooszczędnych…

Ech, jakoś do nich mnie mam przekonania, a póki jeszcze mam zapasy tych

standartowych, chętnie z nich skorzystam.

Ale  owe zapasy pomału już się konczą, a niestety standartowe żarówki, te o większym

woltażu już niestety są  w handlu niedostępne, wycofane.

Ciekawe, co komu przeszkadzało, że uzywam takich, a nie innych żarówek.

Podobno są to dyrektywy unijne, no cóż, Unia widać lepiej wie, co człowiekowi

do szczęścia potrzebne.

Dla mnie te żarówki energooszczędne dają blade światło i przez to są mniej „ciepłe”.

W końcu pokój jest mój, żarówki też i nie powinien nikt mi na siłę narzucać w tej

materii swoich rozwiązań.

Ech, szkoda gadać.

Teraz oczywiście powinnam jeszcze ponarzekać na leżący, a co gorzej, ciągle sypiący

śnieg, ale  nie będę narzekać, już to wielokrotnie robiłam w poprzenich moich

wpisach, a wcale swojej dezaprobaty do tego tematu nie cofnę.

Jest zima, śnieg sypie, mróz podobno też ma nadejść….takie ich niestety prawo.

A czy mi się to podoba, czy nie i tak nie zmieni sytuacji.

Nie ma to tym w Australii, przynajmniej środek upalnego lata mają.

Dzisiaj w programie Kawa czy herbata pokazywali nadsyłane przez ludzi różne

zdjęcia zwierzątek bawiących się w śniegu i dla kontrastu pokazane było zdjęcie

misia koali, który rozleniwiony upałem  i spragniony usiłował napić się wody

z basenu.

Czyżby przesadził nieco z tym swoim piciem mleczka eukaliptusowego i lekki

kacyk go męczył????

No nic,  weekend już za nami,znów nowy tydzień się rozpoczął, więc z tej okazji

moim wiernym czytelnikom pomyślności na nadchodzące 5 dni pracy lub nauki  życzę.

Trzymajcie się cieplutko 

 

 

 

 

Reklama