Tak czekałam na ten spokojny poniedziałek.
Wczorajszy dzień był bardzo męczący, chociaż niby był to dzień odpoczynku
Tylko moje psyche nijak odpocząć nie mogło.
Starałam się zbytnio nie katować, wystarczy, że przeżywałam całą tą tragedię rok temu.
Nie, nie znaczy to wcale że się całkowicie odcięłam, że nie współczułam.
Współczułam, ale mądrze, z sercem, z uczuciem.
Współczułam rodzinom, bo sama doskonale wiem, jak ciężko rostać się z kimś na zawsze,
z kimś, kto już nigdy nie wróci, kogo nie zobaczysz, nie usłyszysz jego głosu, nie poczujesz jego
dotyku…..
I chociaż minął już tok od tej tragedii, wiem doskonale, że blizny w sercach wcale się nie
zabliźniły, nadal krwawią.
Przykro mi tylko, że niektórzy nie potrafili uszanować tej rocznicy i wykorzystali ją do
politycznej walki. Tak, Jarosław wprost użył słów: przyszliśmy tutaj walczyć o wolną Polskę.
Nie ukrywał swoich intencji, on, który powinien w cichości swego serca pielęgnować ból po
stracie ( podobno) ukochanego brata. Przynajmniej wczoraj…..w rocznicę jego śmierci…..
Jakie to musiało być bolesne dla pozostałych rodzin, którę chciały zapewne by, by nie tylko im
współczuć, ale również i wspominać z nimi te wspaniałe osoby, które odeszły rok temu.
Miłam wrażenie, że tymi wczorajszymi wiecami Kaczyński i jego wielbiciele
raz jeszcze unurzyli w tym błocie smoleńskim pamięć o tamtych osobach, wręcz
wdeptywali tą pamięć w tą smoleńską ziemię, zroszoną polską krwią.
W bardzo ciężkich czasach przyszło nam teraz żyć, nawet słowo Solidarność zostało całkiem
zdewawuowane, chyba nie znaczy to samo, co kiedyś.
Dzisiaj jeszcze spotkanie w Smoleńsku obydwóch prezydentów naszego, Komorowskiego i
rosyjskiego, Miedwiediewa.
Sprawa bardzo politycznie niefortunna i nie dyplomatyczna : Prezydent Komorowski nie
powinien złożyć kwiatów pod tą kontrowersyjną tablicą kwiatów, z kolei Miedwiediew
jest też w dosyć trudnej sytuacji, gdy nie żłoży tam właśnie kwiatów.
Ale na szczęście pomyślne, dyplomatyczne rozwiązanie tego poroblemu nie należy do mnie.
Ja mam dzisiaj całkiem inne problemy, trochę (przyznam) niedomagam zdrowotnie ( czemu??,
przecież sumiennie wszystkie leki przyjmuję) , a tu trzeba do pracy się wybrać.
A może właśnie dobrze, że muszę iść do ludzi, popracować, bo zauważyłam, że wtedy, gdy
siedzę w domu, corz bardziej „zagłębiam się” w tajnikach moich dolegliwości, a to wcale nie jest
dobre, chociażby dla mojej psychiki.
No, ale wczorajszy dzień był jednak niezwyczajny, jednak trauma sprzed roku w jakiś sposób
na mnie działała i chociaż starałam się unikać nadmiaru złych wieści i tak niektóre do mnie
docierały. Za wczorajsze niedomagania jestem więc rozgrzeszona.
Dzisiaj świeci już słonko, więc wszystko będzie o wiele, wiele lepiej.
Zażyję swój ulubiony nimesil i już na nózki stanę żwawo, wesoło się uśmiechając.
Miłego poniedziałku i miłego całego tego tygodnia życzę.