A nie mogłoby być tak, jak na tym obrazku?
Poranek wstał nawet dosyć przyjemny, chociaż gdzie nie gdzie chmury zaciągały niebiosa.
Ale nie na tyle, żeby słonku nie udało się zza chmur buzi wystawić.
Byłyśmy rano z Pepą na spacerze, potem na małych zakupach (jutro dzień świąteczny, więc sklepy pozamykane) i znów na chwilkę wstąpiłyśmy do parku.
Nawet udało sie na momencik usiaść na ławeczce, nic nie zapowiadało nawałnicy.
A tu nagle ciemno zaczęło się robić, co najmniej jakby wieczór już nadchodził, gałęzie zaczęły szaleć w wietrznych pląsach, a z oddali słychać było już pomruki burzy. Musiałam szybko pościel z balkonu zdejmować, bo po chwili już rozpoczęła się potężna ulewa, no i rozpętała się burza.
Nie cierpię burzy. Zawsze się jej boję, nawet wtedy, gdy nie muszę akurat z domu w tym momencie wychodzić.
Powinnam wyłączyć wszystko z prądu, bo takie sa zalecenia przy wyładowaniach atmosferycznych.
Ale TV i tak przy takiej burzowej pogodzie nie odbiera żadnego programu, a pioruny są raczej odległe ode mnie, a w około jest park z wieloma drzewami, więc mają w co pioruny uderzać.
Pamiętam, że kiedy mieszkałam na Smoleńsk akurat piorun uderzył w naszą kamienice i narobił sporo szkód i mnie i sąsiadom.
Ja miałam spalony odbiornik telewizyjny (musiałam wydawać forsę na naprawę) i kartę sieciową w komputerze, sąsiedzi mieli nieco gorsze szkody.
Burza i pioruny to jednak ogromny, nieposkromiony żywioł
A wszystko to przez Hefajstosa, boga ognia, który pioruny wytwarzał, a Zeus nimi rzucał w prawo i w lewo, gdy mu się cos nie podobało, cos było po nie jego myśli.
Skądś to znamy, nieprawdaż?Tylko, że dzisiejszy „Zeus” nie miota (na szczęście) jeszcze ogniem, tylko pluje jadem i rzuca mięsem złośliwości.
Widać nie dano mu takiej mocy z niebios, jak Zeusowi, chociaż jemu wydaje się, że jest co najmniej Gromowładny.
O, już po burzy, trochę po grzmiało , nieco pokropiło, no dobra, popadało i znów słonko wyszło na niebiesie.
To może nie będzie taki najgorszy ten wtorek?
No to miłego dnia życzę