szybko mijają godziny

 

 

 

Nawet w sobotni poranek, który rozpoczełam zakupami, spacerkiem z Pepą po parku i ….śniadankiem w parku.
Co prawda to  nie było sławetne śniadanie na trawie, chociaż pogoda taka, że śmiało na trawie położyć by się mogło, ale siedziałam na ławeczce, a przede mną siedziały dwa bardzo smutne oczy i błagały: daj kęsa, daj kęsa. Nie dałam, bo co prawda  chleb był z żółtym serem, ale Pepuni nie wolno takich  smakołyków jeść, bo jest uczuleniowcem i zaraz potem okropnie by się drapała. Ale była tak bardzo zajęta wbijaniem oczów w moja  kanapkę, że nawet nie widziała psich koleżanek i psich kolegów, którzy ją do zabawy zapraszali. Oni po prostu nie istnieli, istniała tylko kanapka w moich rękach.
Okropny łasuch z tej Pepci, ale nie mogłam się nad nią ulitować, bo potem miałabym tylko wyrzuty sumienia, gdyby piesek zachorował.
Potem jeszcze troszkę pospacerowałyśmy i wróciłyśmy do domku na jej śniadanko, które oczywiście w ramach psiego protestu zlekceważyła.
Sama zjedz sobie te chrupki – pewnie pomyślała i położyła się wygodnie koło mnie na kanapce w kuchni i chwilkę sobie podrzemałyśmy.Zupełnie wyleciało mi z głowy, że nie napisałam przecież jeszcze dotąd blogu, a moi Czytelnicy czekają……
Potem przyszła pora na bardzo lekki, letni obiadek, czyli ziemniaczki z koperkiem, kefirek, sałatka z pomidorków i sadzone jajko – pycha.
Oczywiście Pepa znów przekładała mój obiad nad swoja miskę, ale gdy się zorientowała, że i tym razem nic nie wskóra, musiała z własną miseczką się przeprosić.
No a teraz pora na następny spacerek. Mam nadzieję, że będzie w parku wózek z napisem LODOŻERCY……..jedna mała gałeczka lodów aż tak bardzo na tuszę  chyba nie wpływa…. Na kieszeń też, w przeciwieństwie do kawy z wózeczka, której porcja kosztuje 12 zł. – zdzierstwo!
No to ja sobie zrobię teraz pyszną kawusię w domku, wypiję i znów pójdziemy na spacer, chociaż pogoda nieco się chyba psuje. Mam nadzieję, że nie skończy się deszczem?
A wieczorem…… będę śledziła w TVN oczywiście, nie w TVP broń Panie Boże wyczyny naszego prezydenta w Australii.
Podobno tam jest zima, tylko czy jest na tyle śniegu, żeby PAD mógł sobie a nartach z jakiegoś zbocza góry Kościuszko zjechać????
To by była dopiero sensacja.  Ale zawsze jakiegoś kangura dla niego wykombinują.
Bo skoro nie przypłynie na zdezelowanej flocie, to może chociaż na kangurze przybieży do Polski….. 
Dobra, jestem złośliwa, a co nie wolno mi???
Życzę przyjemnej drugiej połowy soboty, a przed nami jeszcze podobno też urokliwa niedziela, oby bez deszczy i bez burz.
Fajnego weekendu.

Reklama