JAK JA KOCHAM SŁONKO !!!!!!!
Dzisiaj piątek, ostatni dzień pracy w tym tygodniu, a przedemną należny mi odpoczynek
No i ostatnie dwa dni względnego pokoju, potem domownicy wrócą
i znów życie rodzinne wyraźnie się ożywi.
Zdecydowanie wolę ciszę, już tak mam, nic na to nie poradzę.
Znów wczoraj „szalałam” na moim nowym aparacie RTG i przyznać muszę, że im więcej
na nim pracuję, tym bardziej mi się to podoba.
Nie, naprawdę super sprawa, taka trochę magia.
Na moich oczach technika kroczy naprzód, ba, i mam okazję brać czynny w tym udział,
mimo mojego wysłużonego już jakby niebyło pracowniczego stażu.
Wczoraj był wspaniały dzień, naprawdę już dawno takiego udanego dnia nie miałam
Może było to zasługa wcześniejszego niż zazwyczaj oddaniu się sennym marzeniom ?.
A może to słonko, które już wcześnie do mojego okna zaglądnęło i sprawiło, że humor
mój od rana był uśmiechnięty. Nawet w swoim garnuszku do porannego zdjęcia
dołączylam słynny kawałek z filmu „Most na rzecze Kwai”, który zaczyna się
słowami ( w polskim tłumaczeniu) – Hallo, słoneczko błyska już.
No i z tą radosną piosenka na ustach wesołym krokiem ( bez używania broń Boże
alkoholu) wkroczyłam wczoraj do mojej przychodni.
No i świeciło mocno to słonko aż do wieczora. Uwieńczeniem miłego dnia była wczoraj
niespodziewana wizyta Bardzo Ważnej Osoby i całkiem ad hock wykonany bardzo
pyszny obiadek, nawet z deserem.
Przeważnie czwartek nie bywał dla mnie jakimś szczególnym dniem, a tu taka niespodzianka.
Wieczór dopiero przyniósł bardzo smutną wiadomość: zmarł arcybiskup Józef Życiński.
Wielki smutek mnie ogarnął, to był naprawdę Wielki Człowiek i w dodatku jeden z nielicznych
naprawdę trzeźwo myślących duchownych, nie ulegający politycznym naciskom i bardzo
realnie oceniający naszą polityczną i kościelną rzeczywistość.
Szkoda, że Dobry Bóg zabiera Osoby, które jeszcze tyle dobrego dla Polski zrobić
mogli,a zaostawia….. dalej nie kończę, chyba wiecie, co miałam na myśli.
Świeć Panie nad Jego wspaniałą duszą i daj mu spokój wieczny Amen.
A jaki będzie piątek?
Na pewno też pracowity, bo już mam kilka zdjęć zaplanowanych, no i bardzo
dobrze, do czegoś. wreszcie w tej przychodni jestem potrzebna.
A pogoda????
Nie zapowiadają jakiejś rewelacji na niebie, niestety.
Ale najważniejsze jest, żeby w sercu wiosna była, bo ta prawdziwa naprawdę coraz szybszymi
krokami ku nam spieszy, co wczoraj wyraźnie dawało się odczuć.
No to idę do pracy uśmiechnięta i wesoła, z jakąś piosenką skoczną na ustach : mp.
„To idzie Gigi ‚amoroso „
Będzie dobrze!!!