Święty i Święta

 

Zaglądam dzisiaj rano  pod poduszkę i……. nic, pusto, nie ma prezentu  😦  Zaglądam drugi raz i trzeci i nadal nic 😦
Pewnie za bardzo szczelnie zamknęłam wczoraj okno, bo mróz w nocy nieco się zrobił, no to którędy ten Święty Mikołaj miał się do mnie dostać??
A może po prostu nie byłam tak do końca grzeczna????
Cóż, Święty mnie nie docenił, Lotek też mnie nie docenił, widać tak musi być i koniec, muszę się z takim losem pogodzić 🙂
Ale też, tak na wszelki wypadek, przez okno spojrzałam, a tu ani grama śniegu nie ma, ani na ulicach, ani w parku……… pewnie św Mikołaj nie mógł saniami dojechać, tylko ciekawe, jaki rodzaj komunikacji w takim bądź razie sobie wybierze?
No dobrze, dzisiaj o polityce ani słowa, bo ciągle mam nadzieję, że jednak ten miły starszy Pan z prezentami do mnie zaglądnie. Lepiej być ostrożnym.
A zresztą on święty, ale podejrzewam, że też to, co się ostatnio w Polsce wyrabia, nie spodoba mu się, chociaż…….. ale na pewno do Pisu by się nie zapisał 🙂

Ale ci….cicho……. sza………
Lubię ten dzień 6 grudnia, bo co prawda ostatnio jakoś nie jestem w nim szczodrze obdarowywana, ale właśnie ten dzień przypomina, że Święta są już całkiem bliziutko.
Oczywiście spędzę je jak zwykle w Modlnicy.
Chciałam co prawda zaprosić Magdę z Jackiem i dziećmi do mnie na Wigilię, wreszcie mam ku temu warunki, ale….no właśnie, ale, oni mają jeszcze inne rodzinne powiązania, z których muszą się wywiązać. A  jak mus, to mus, nie ma mocnych.
Tylko już miejsca na przyjęcie tylu osób na raz nie mam za wiele, ani też i siły na tyle, aby ten dziecinny harmider znosić, no to dobra, pojadę już do tej Modlnicy.
No, nie już, ale za dwa i pół tygodnia.
Na razie przygotowuję sobie listę zakupów przedświątecznych, bo moim wkładem w Wigilijną Kolację będzie kapusta z grzybami i oczywiście kutia.
Więc prócz kapusty muszę kupić jeszcze grzyby – suszone prawdziwki, a do kutii pszenicę, bakalie,  mak, miód  i słodką śmietankę.
Kutia to staropolska potrawa, właściwie „przyszła” do nas ze wschodu, gdzie najpierw na Wigilię podawano samą ugotowaną pszenicę, a kto był bogatszy, dodawał do niej miód, mak  i suszone, kandyzowane owoce. Zresztą ta potrawa jest nadal dominująca potrawę wschodniej Wigilii, od niej rozpoczynają wieczerzę. Trochę dziwna ta kolejność, bo najpierw jedzą słodką potrawę, potem podają barszcz czerwony z uszkami z grzybów, albo i inną zupę wigilijną np. postny żur, czy zupę grzybową, a potem dopiero podają smażoną rybę z kapustą. Ale co zwyczaj, to zwyczaj.
W moim rodzinnym domu zawsze hołdowano czerwonemu barszczu z uszkami z grzybami i obowiązkowo zawsze podawana była kapusta z grzybami, no i tak pozostało, dzieci Siostry (zresztą Brata też) nadal kultywują te tradycyjne rodzinne dania. I bardzo dobrze, niech żyje rodzinna tradycja, przez to wciąż mamy duchowy kontakt z tymi, którzy od nas odeszli.
Ale kapusta musi mi wyjść wspaniała, koniecznie, nie mogę dać plamy.
Dlatego wszystko już w szczegółach opracowałam.
Oczywiście nie mogę zapomnieć, że w Wigilię przypada Dzień moich Imienin, więc i tradycyjnie muszę upiec tort kokosowy.
Ale piec już będę u Magdy w domu, mam nadzieję, że jak co roku Olka mi pomoże.
Bo co wart by były moje imieniny bez tortu kokosowego i …ajerkoniaku.
Zresztą ten jajeczny koniak zawsze podają w Boże Narodzenie w USA i chyba też i w Anglii.
Ale w moim przypadku nie jest to żadne nawiązywanie do zachodniej tradycji, tak sobie już kiedyś wymyśliłam i tak pozostanie.
Z tym, że w USA pije się ajerkoniak przez nich osobiście przyrządzany i podawany w wielkiej misie, z której każdy ten zbawienny płyn przelewa do szklaneczki.
Ja nie będę bawiła się w robieniu ajerkoniaku, chociaz też właściwie bym mogła – potrafię to zrobić, ale zadowolę się tym kupnym. I nie będziemy go nalewać z wazy i popijać w szklaneczkach, ale kulturalnie, tak po polsku, będziemy go sączyć z kieliszków. Mniam, już się rozmarzyłam na samo takie miłe wspomnienie……
Właśnie dokładnie sobie policzyłam, do Wigilii pozostało tylko 17 dni, wyłączając dzień dzisiejszy no i dzień wigilijny.
Jakoś przetrwamy……
Życzę Wszystkim wiele radości przy rozpakowywaniu mikołajkowych prezentów, wiele uśmiechów  miłości i wzruszeń, bo takie na pewno będą, zwłaszcza, gdy prezenty będą rozpakowywane przez naszych Milusińskich.
Dobrego dnia.

Reklama