Witam serdecznie w piątek. Czy wiecie, że już za dwa tygodnie dopadnie nas wigilijna i świąteczna gorączka i wszystkie nasze panie będą przesiadywały godzinami w kuchni, by smaczne strawy przygotować, a panowie będą usiłowali osadzić choinkę w stojaku, zakładać lampki i z dzieciaczkami a potem wieszać bański i łańcuchy?
Ale się będzie działo!!!!! To już tak niedługo………
Całe szczęście, że przynajmniej karpi już nie trzeba będzie zabijać, bo to zawsze chyba najmniej przyjemna czynność przed wigilijna, teraz kupuje się je już nawet poporcjowane. A pamiętam czasy, gdy w naszej łazience była wanna pełna karpi. I nie dość, że nie było gdzie się kąpać, to jeszcze trzeba było uważać, żeby karpie nie wyskoczyły z wanny, albo nie zasnęły, trzeba było zmieniać im wodę, żeby miały czym oddychać, a nie daj Boże, żeby przypadkowo wpadło do wody mydło, armagedon.
Ale na razie trwa zwyczajna codzienność.
Wczoraj czekając na autobus zapaliłam sobie w lekkiej oddali od przystanku papierosa i…przywalił się do mnie jakiś starszy pan z uwagami, że na przystanku nie wolno palić. Odpowiedziałam mu grzecznie (naprawdę grzecznie), że przecież stoję poza przystankiem, na co się od niego dowiedziałam, że ta odległość powinna wynosić co najmniej 30 metrów. No masz, mam chodzić z metrem i odmierzać odległości? No dobra, pan widać nie lubił palących kobiet (wolno mu), i pewnie bym nawet jakoś przebolała tę uwagę, gdyby pan zjadliwie nie dodał: starsza osoba a….. tu nie dokończył, bo wybuchłam.
Już niezbyt grzecznie odpowiedziałam, że po pierwsze nie starsza osoba, a po drugie, że ja się jego nie czepiam, więc niech i on ode mnie się odczepi i sobie odeszłam, oczywiście paląc nadal tego cholernego papierosa, ale nie mogłam mu pokazać, że się go przestraszyłam.
Wiem, miał rację o tyle, że rzeczywiście młódką już nie jestem, ale żadna, powtarzam żadna kobieta nie cierpi, gdy ktoś jej wiek wytyka!!!!!.
I każdy mężczyzna powinien to wiedzieć, że nie należy na najbardziej czuły punkt kobiety nadepnąć, to jest niedopuszczalny błąd i po prostu jest to bardzo nieeleganckie.
I proszę, żeby panowie w swoich głowach tę wiadomość sobie zapisali.
Wczoraj wieczorem myślałam, że już dzisiaj od rana będzie śniegiem (lub deszczem) waliło niemiłosiernie, bo moje lewe kolano (i inne kostki zresztą też) całkowicie odmówiło mi posłuszeństwo. Jakoś dowlokłam się do domu z tą bolącą nogą i pierwsze co, sięgnęłam po Nimesil i już jest trochę lepiej, chociaż to kolano nadal daje o sobie znać, że jest, że istnieje i że nie da mi tak zupełnie spokojnie odetchnąć, no takie to już ono jest.
Ale nie ma, przynajmniej na razie nawet śladu śniegu lub deszczu, czyżby mój prywatny, kostny barometr zawiódł? coś nie bardzo mi się w to chce wierzyć. O, nawet słonko pokazało swoje promyczki, niesamowite, ale w sumie to lepsze niż opady. prawda?
Wymieniłam dzisiaj rano filtr w moim czajniku Brita, jak ten czas szybko leci, dopiero co (wydaje mi się) niedawno dostałam przesyłkę z filtrami i wymieniałam filtr, czyżby już miesiąc od tego czasu minął? Bo na taki czas mniej więcej jeden filtr jest przeznaczony. Jak to dobrze, że wtedy, za namową Darki, kupiłam więcej tych filtrów, teraz wystarczyło sięgnąć tylko do schowka i sięgnąć po nowy pakunek. Teraz od nowa nastawiłam licznik filtru, który odlicza mi, ile procent zużycia już ma za sobą. Zaczynamy odliczanie…..
Dzisiaj przychodzą specjaliści od piecyka gazowego. I całe szczęście, bo dzisiaj rano już tylko zimna woda leciała z kranu. Ale obawiam się, że zwyczajne czyszczenie pieca nie pomoże, obawiam się, czy nie trzeba będzie wymienić całą nagrzewnicę, co oczywiście wiąże się z kosztami, tak niepotrzebnymi zwłaszcza przed świętami. Ale właściwie żadna pora roku nie jest dobra, gdy trzeba ponosić niespodziewane wydatki, ale co robić? Nie będę przecież myć siebie (i naczyń też) w zimnej wodzie, a poza tym ten zapach unoszącego się gazu…….. a może jestem przewrażliwiona z tym zapachem?
Zobaczymy, co fachowcy na ten temat będą mieli do powiedzenia no i do zrobienia.
A więc moje domowe problemy całkowicie przerosły już te polityczne moje dywagacje, nawet nie chce mi się na temat tych ostatnich nic pisać.
Jest źle, a będzie tylko gorzej, chociaz w niektórych przypadkach Pis już zrozumiał, że przegiął z tymi swoimi „reformami” i z niektórych już nawet się wycofuje rakiem, bo jednak trochę boi się gniewu ludu.
A co będzie 13 grudnia?????? Nie wiem, na ile ludzie są zdesperowani, bo buta rządu przechodzi już najśmielsze granice, nawet bez żadnej żenady obsadzają wszystkie stanowiska rządowe i ważniejsze przemysłowe „swoimi”, nic nie wartymi, nie kompetentnymi, ale wiernymi, albo kimś z najbliższej rodziny któregoś prominenta,. No bo co powiedzieć, że dziewczyna po szkole zawodowej zostaje zastępca jakiegoś tam kacyka na państwowym kierowniczym stanowisku? Nic nie umie, ale przeszło 6 tysięcy będzie otrzymywała. Zgroza!!
Krakowianie od wczoraj też są bardzo zmartwieni, bo na miejsce krakowskiego metropolity został powołany przedstawiciel wojny katolicko – kulturalno – narodowej, arcybiskup Marek Jędraszewski, znany z bardzo kontrowersyjnych opinii, wyznawcza radia Maryja i religii Ojca Rydzyka, zdecydowany wróg ustawy anty przemocowej, gender, in vitro, o aborcji nie wspomniawszy. Kraków, zawsze liberalny w swoich poglądach, dostał sporego kuksańca tym wyborem, trochę jest to dziwne, ze tak liberalny papież, jakim jest niewątpliwie Ojciec Franciszek, nie do końca zapoznał się z poglądami i metodami działaniami nowego krakowskiego metropolity, z którymi sam pewnie w wielu miejscach się nie zgadza.
Widać, że lobby Rydzyka w Watykanie ma bardzo silne przebicie i nawet nie jest podejrzewam dopuszczane przed oblicze papieża, inaczej ten na pewno na taką zmianę by się nie zgodził.
Kościół powinien jednoczyć, a nie dzielić, wybaczać, a nie tylko karać, rozumieć swoich wiernych i ich problemy, a nie bezpardonowo je zwalczać.
Dziwię się na przykład, w czym ustawa przeciwko przemocy jest szkodliwa dla katolickich dogmatów? Czy bicie własnych żon i dzieci jest naprawdę miłe Bożym zamiarom? Dopiero co słyszeliśmy o strasznym losie czteroletniej dziewczynki na Śląsku, którego konkubin (wraz z matką dziecka?) zakatował ją na śmierć. Ile kobiet chodzi z podbitym okiem, ze siniakami na całym ciele, bo…….przemoc w rodzinie jest dopuszczalna, nie jest przejawem zła?
Ile kobiet cierpi przez 9 miesięcy wiedząc, że urodzi dziecko, które i tak zaraz po narodzinach umrze, do tego jeszcze przez kilka dni cierpiąc niewyobrażalne męki – bo nie można usunąć ciąży, której zakończenie i tak będzie tragiczne.
A sprawa gender? przepraszam, a w czym tkwi zło, gdy mężczyzna pomaga żonie w domu, czy pomaga przy wychowaniu dzieciaków. To nie jest tylko sprawa matki, dom i dzieci są przecież również i częścią życia mężczyzny, przynajmniej tak powinno być.
Chyba jednak ktoś wypatrzył Boskie prawa i poukładał je według własnej modły.
Tylko co do tego wszystkiego ma nasza religia, tak opatrzne przez niektórych rozumiana i co gorsze, głoszona.
Tacy kapłani nie głoszą religii miłości, tylko sieją zgorszenie, w dodatku oprawione w ziemskie bogactwo, czym wyraźnie sprzeniewierzają się Bogu.
Ale to jest nie tylko moja opinia, tak myśli wielu wierzących ludzi, którym dzisiejszy kościół wcale się nie podoba.
Zresztą nasz kościół nie dopuszcza do wiadomości, że istnieją osoby niewierzące, lub wyznające całkiem odrębną wiarę i mają prawo do samostanowienia od sobie. Narzucanie im na siłę swojej wiary nosi oznaki fundamentalizmu.
Dosyć już na dzisiaj tych moich wynurzeń.
A ponieważ dzisiaj jest piątek, weekendu początek, życzę, by te dni przeszły nam w spokojnej, rodzinnej atmosferze, oprawionej promykami pięknego słonka.