Mój Tata był Wspaniałym Człowiekiem.
Mój Tata był naprawdę wielkim erudytą, Nie tylko był wspaniałym lekarzem, krajowym
specjalistą radiologii, on znał się naprawdę na wszystkim
Jego zainteresowania były wszechstronne, prócz medycyny znał świetnie problemy
przyrodnicze, zoologiczne, świetnie znał historię, czytał wiele książek.
Był człowiekiem o bardzo wysokim poziomie intelektualnym, ale przy tym nie był wcale
pozbawiony dobrego humoru, wręcz bywał duszą towarzystwa, wszyscy słuchali go
z zapartym tchem i nie raz zaśmiewali się z jego opowiadań.
Może zostało to mu z czasów harcerskich, gdy był drużynowym dlatego zawsze
miał dobry kontakt i z młodzieżą i z ludźmi starszymi, Zawsze traktował ludzi bardzo
poważnie, tak samo jego stosunek do własnej pracy i do pacjentów był bardzo serio.
Podczas wojny był zaangażowany w konspiracyjną działalność medyczną ( między innymi
wraz z kolegą, też lekarzem radiologiem) usunął i schował wszystkie aparaty radiologiczne
w krakowskiej Lecznicy, gdy Niemcy wkraczali do tej lecznicy, było to bardzo niebezpieczne
działanie, obydwoje narażali się na wywózkę do Oświęcimia, ale aparaturę przed Niemcami
udało im się uratować ).
Jak pisałam Tata miał wspaniały kontakt z młodzieżą, szczególnie, że jako specjalista
krajowy „wyuczył” wielu przyszłych radiologów, jednak mimo serdeczności, jaką
darzył ludzi, zawsze wszyscy mieli przed nim wielki respekt.
Nawet w krakowskiej Szkole Techników Radiologii, gdzie wykładał, cieszył się.chyba
największą estymą, świetnie umiał przekazać słuchaczom swoją wiedzę, zawsze uważał,
że stawianie dwój na egzaminie jest porażką nauczyciela, ponieważ znaczy to, że niczego
nie potrafił nauczyć, dlatego na ogół każdy u niego egzamin zdawał pozytywnie.
Po prostu tak długo pytał i przy tym raz jeszcze tłumaczył, aż delikwent wychodził chociażby
z tą maną trójczyną .
Mój Tata był zdecydowanie najlepszym Tatą na świecie, bardzo blisko związany
ze swoją żoną, która niestety bardzo szybko odeszła z tego świata zawsze cierpliwie
starał się zastępować Jej miejsce. Był niezwykle rodzinny, dla niego Jego Mama, która
żyła 93 lata i którą przeżył tylko dwa lata była dla Niego Wszystkim, ale też
zawsze był bardzo pomocny i dla swoich sióstr, braci, dla rodziny Jego żony,.
Miał niezwykle dobre i duże serce, którym obdarzał tych, którzy koło niego byli.
Kochały Go dzieci, kochały wnuki.
Dzisiaj mija 37 lat od Jego śmieci, od dnia, gdy świat mój się zawalił o siódmej rano
gdy przyszedł do mojego pokoju ze słowami” Ewa, to już jest koniec, ja umieram”.
On czuł swoją śmierć i pomimo, że ja i brat, a potem lekarze, którzy przyjechali „erką” i zaczęli
go reanimować, a potem na syrenie jechali z Nim do szpitala, robiliśmy wszystko,
niestety nie udało się Go uratować.
Gdy wróciłam ze szpitala do domu, na popielniczce tkwił jeszcze niedopalony przez Niego
papieros, ostatni w jego życiu…….
Tato, ciągle wracam myślami do tych smutnych dni, ale wspominam też i te miłe, które razem
24 lata przeżywaliśmy. Te wycieczki przyrodnicze , czy po Krakowie, podczas których tyle się
nauczyłam, nasze wyjazdy nad morze, w góry, czy wspólne biesiady w restauracjach, tak
bardzo je lubiłeś.. byłeś wielkim smakoszem.
To Ty w końcu pokazałeś mi dwukrotnie Paryż, który bardzo kochałeś i który znałeś tak
samo dobrze jak Kraków.
Wiele, wiele wspomnień pozostało z tamtych dobrych lat, dzisiaj sama już zbliżam się
pomału do wieku, w którym umarłeś i chciałabym też pozostawić po sobie miłe wspomnienia,
aby po latach ktoś gdzieś napisał : Mieliśmy kiedyś taką kochaną ciocię Ewę…..
Świeć Panie nad Jego duszą.