TRZYNASTEGO,WSZYSTKO ZDARZYĆ SIĘ MOŻE

Wcale nie tak najgorzej,jak na 13-tego…

Najpierw udało mi sie przekopiować ważne dokumenty dla Pana Dyrektora.

Niby nic,ale strony były podwójnie zapisane  i każdą stronę musiałam odpowiednio skopiować,też podwójnie i nie pomylić ich kierunków-gdzie góra,gdzie dół.

No,nawet dobrze mi to poszło,chociaż robiłam to samodzielnie  po raz pierwszy,dobrze,że kiedys podpatrywałam dziewczyny,które na moim komputerze kopiowały swoje dokumenty.

Puchłam z dumy,a jak już chwilę poźniej  samodzielnie rozmawiałam z naszym nowym klientem i wszystko załatwiłam znakomicie tak się roztelepałam z nerwów…

Cóż z tego,skoro już chyba kogoś przyjmują na moje miejsce.

Polubiłam tą garmażerię,te wszystkie rybki,homary i krewetki,a teraz będę pewnie znowu musiała się przekwalifikować i polubić fakturki.

To się nazywa elastyczność w pracy.

Dzisiaj uwierzyłam na nowo w swoje możliwości,bylebym tylko za bardzo nie przesadziła z tymi możliwościami,bo znowu obudzę sie z ręką w nocniku.

A POTEM BĘDZIE PŁACZ I ZGRZYTANIE ZĘBÓW.

Reklama