To są już ostatnie przedświąteczne dni.
I wszystko wskazuje na to,że będziemy mieć białe Boże Narodzenie.
Sporo śniegu napadało i nadal pada i pada…
Przyznam,że nie jestem z tego powodu zachwycona,(ach ta droga do Kalmara!!!)
No cóż,nie ja będe tego bałwana lepiła.……
Ale muszę być "elastyczna" i do ciężkich warunków się przystosować.
Nie mam wyjścia.
Przecież nie będę czekała w domu aż do wiosny……..
I jeszcze przedemną pewnie nie jeden taki zaśnieżony dzień,więc……
Biorę się za siebie i wyruszam.
Po bardzo udanym weekendzie,napełniona jestem świeżą energią przecież.
W sobotę byłam z wizytą u Majki,a wczoraj u Magdy,gdzie było bardzo sympatycznie,a mój ukochany Jaśko, taki słodki i wspaniały mały człowieczek, tak pięknie ze mną się bawił,a nawet pozwolił mi się dać ułożyć do snu…..
Śpiewałam mu kołysanki,jak na dobrą Ciocię-Babcię przystało.
Trochę marudził,bo był bardzo ,bardzo zmęczony,ale jednak w końcu usnął.
Byłam bardzo szczęśliwa,tym bardziej,że już chyba się przekonał do mnie i nie płacze na mój widok jak kiedyś…..
Kocham Cię bardzo mój Jaśku malutki.
Miłego tygodnia.