I bardzo dobrze,bo nic,tylko człowiek się objada i objada….
Wigilia minęła bardzo przyjemnie,najpierw u Magdy potem u Maćka.
Prezenty były ,że hoho,dostałam i czapkę i pościel i mikrofalę i telefon bezprzewodowy i zegarek i kubek nowy na kawusię…
Nic,tylko mieć imieniny w tej Rodzinie.
Chyba jednak mnie lubią?
W święta siedzieliśmy w domu,na wsi oczywiście i było bardzo sympatycznie,aczkolwiek…bardzo jedzeniowo,no cóż.od tego mamy święta (podobno??).
W pierwszy dzień świąt byli goście u siostry,w drugi dzień tuż obok,czyli u Maćka i Eli,więc trochę imprezowo było.
Przyjnajmniej się człowiek nie nudził….
A teraz siedzę w Kalmarze i sposobię się do pracy.
Musze zapomnieć o słodkim lenistwie.
Ale tylko na kilka dni,bo przedemną sylwester ( na białej sali ) i znowu dzień odpoczynku w Nowy Rok.
A potem,niestety,juz starsza o rok będe się mogła zabrać za jakąś solidną robotę.
Następne święta to Wielkanoc,ale to jeszcze troche trzeba na nie poczekać
HI HI ALE LENIUCH ZE MNIE,JUŻ O NASTĘPNYM WOLNYM MYŚLĘ.