Tyle wrażeń,nie wiem od czego zacząć…..
Może od początku??
Kino Cinema mieści sie w Galerii Kazimierz,olbrzymie "miasto" sklepów,butików,restauracyjek i cafejek.
Istny zawrót głowy.
Przyszłyśmy nieco wcześniej,więc był czas pochodzić po kilku butikach,w poszukiwaniu spodenek dla Jańcia.
Matko, ile się najeździłam tam tymi ruchomymi schodami.
Zawrót głowy…..
No,ale wreszcie przyszła pora wejścia do kina i oddaniu się duchowym radościom.
Co prawda sam początek został mi nieco zaburzony,bo jacyś spóźnialscy szukali i wykłócali się o swoje miejsca i zasłaniali akurat początek filmu,tak więc pierwsze sceny zamachu na Ojca św były nieco przez nich przesłonięte.
(podobno chciałam pogryźć z nerwów tych ludzi).
Potem już było wspaniale.
Tak więc film rozpoczyna się zamachem na Ojca św i potem Jego remiscensjami od młodzieńczych lat.
Zarówno aktor grający pierwszą część filmu ,od lat młodzieńczych po wybór na Papieża,jak i drugi,grający już przez resztę filmu grali wspaniale,naprawdę czasami miało się wrażenie,że czas się wrócił.
Bardzo wzruszającą dla mnie sceną było wspomnienie z Krakowa i Jego rozmowy z okna na ul.Franciszkańskiej.
Byłam tam wtedy….
taka młoda….
Brakowało mi bardzo sceny wizyty Ojca św w Jego ukochanym Zakopanym,czy w Wadowicach.
Zdaję sobie sprawę,że primo film nie był kręcony przez Polaków a secundo trudno byłoby w nim zamieścić tyle epizodów ,nigdy nie wiadomo,który dla nas jest najważniejszy.
Film bardzo mi się podobał,ale przyznam,że mam nieco niedosyt,niektóre sceny zbyt krótko i wzmiankowo potraktowane,niektóre pominięte….
Ale napewno wielkie przeżycie,wzbogacane w niektórych scenach oryginalnymi historycznymi już obrazami( np.podpisanie ugody sierpniowej przez Lecha Wałęsę)
Końcowe sceny filmu ,uważam,są bardzo taktownie ale i bardzo wyraziście naświetlone.
Raz jezcze można przeżyć tragiczne chwile pierwszych dni kwietnia 2005roku.
Film kończy się oryganalnymi scenami z pogrzebu Ojca św,w momencie gdy Ewangelia leżąca na trumnie Ojca św zamknięta została przez wiatr.
A w trakcie wyświetlania już końcowych napisów były puszczona góralska wzruszająca piosenka,którą śpiewali górale Ojcu św podczasa Jego pobytu w jego ukochanych górach,w Tatrach.