I już po imprezie…….
Jasiek zachowywał się nadzwyczaj grzecznie podczas całej ceremoni w kościele,trochę się rozglądał,trochę spał,ale nie płakał.
No może podczas wyganiania diabełka z duszyczki,czyli podczas ceremoni polewania głowy trochę się niecierpliwił ,ale akurat chwilę wcześniej się zdrzemnął,a tu nagle taki zimny prysznic na głowę mu leci….
Nie,nie zapłakał,bo Jasiek to dzielny chłopak ,ale zdecydowanym ruchem odgonił rękę księdza.
Ale potem już do końca był bardzo cierpliwy.
Nawet podczas uroczystego obiadu w lokalu też zachowywał się tak,jak na jubilata przystało i zabawiał swoimi minkami zaproszonych gości.
Dalsza część imprezy przeniosła się już na rodzinne łono,czyli do domu Magdy i Jacka i siedzieliśmy tam przy sucie zastawionym stole,bogatym w dobre jadła i napoje do bardzo późnych godzin wieczornych.
Co prawda główny bohater nie doczekał do końca imprezy,sen go zmęczył po tak obfitym we wrażenia dniu,ale goście,jak to goście,umiaru nie znają i nawet jak gospodarz idzie spać nadal
tkwią przy stole,takie jest już niepisane prawo gości.
Potem wszyscy sobie w końcu poszli,Magda i Jacek nareszcie mogli iść sobie odpocząć po bardzo utrudzonym dniu,tylko jeden namolny gość,czyli Ciotka Ewa (oczywiście,że o mnie chodzi,gdyby ktoś nie wiedział)została na posterunku,czyli przy komputerze.
Zostaję tu dzisiaj na noc,a jutro rano,skoro świt razem z Jackiem jedziemy do Kalmara.
I tak musiałabym wrócić prawie w to samo miejsce jutro ,więc po co było jechać do domu?????
Najwyżej trochę się tam jutro zdziwią,że tak odświętnie jestem ubrana,ale co tam,raz na jakiś czas nawet dla rybek mogę się wystroić……..
I to już chyba na tyle dzisiaj,najwyższa pora przyłożyć głowę do poduszki,bo rano……