Robiłam dzisiaj zdjęcie klatki piersiowej pacjentce, która juz miała skierowanie do Domu Starców.
Przyszła ze swoja synową, tak wyglądało przynajmniej, sądząc z oschłości, jaką okazywała jej ta młoda osoba.
Przykro mi się zrobiło.
W pewnym sensie ta młoda kobieta pomagała swojej teściowej rozbierać się, ubierać,ale widac było na
jej twarzy chęć jak najszybszego pozbycia się niewygodnej dla niej osoby z domu.
Tak jak wystawia się niepotrzebny mebel, tak odstawia się teściową do domu starców i sprawa załatwiona.
Może ją raz, albo razy tam nawet odwiedzą, ale ile obowiązków spadnie młodym z głowy???
A ta biedna, stara kobieta , oddzielona od najbliższych, najpewniej w krótkim czasie przeniesie się do tego innego, lepszego świata, bo już wszystko, co miała zrobić w zyciu, dokonała, już nic jej przecież nie pozostało.
Może jestem niesprawiedliwa, nie znam wszystkich motywów poczynań tej rodziny.
Może rzeczywiście ich matka to stara, schorowana osoba, której nie są w stanie zapewnić odpowiednich warunków zyciowych?????
Może rzeczywiście oboje pracują i nie mogą dużo czasu poświęcić??
Ale jednak straszne jest to, że ta stara, zmęczona juz życiem kobieta, byla taka pogodzona ze swoim losem, taka smutna, chociaz łagodność malowała się na jej twarzy.
Jak manekin poddawała się wszystkim zabiegon, bez najmniejszego oporu, taka obojętna…….
Straszne są takie życiowe dylematy, gdy człowiek staje się nagle nikomu nie potrzebny, a z drugiej strony przeszkadza.
Obym nie doczekała…..