No cóż, dwa dni minęły ( jeszcze nie całkiem, ale prawie) na totalnym lenistwie
Ale ile zaoszczędziłam, nie wychodząc….
Przez dwa dni nie zrobiłam żadnych zakupów, nie wydałam żadnych cięzko zarobionych pieniążków
i…………………………
Okazuje się, że na resztkach z lodówki też jakoś dwa dni można przebidować.
Zatem co ciekawego zrobiłąm przez dwa dni?
Generalnie mówiąc…spałam, sporo spałam, nabierałam sił na następne dni pracy, na walkę z wiosennym przemęczeniem…..na walkę z…….
Bo tak totalnie mówiąc w tygodniu nawet jestem trochę pracowita, za to w dnie wolne – leń do n-tej potęgi……
Kiedyś odpoczywać wszak trzeba.
Szkoda może, że nie pojechałam na wieś, ale takie dziwne układy, nie do pokonania.
Jutro idę do pracy, pojutrze może jakoś się gdzieś sama zroganizuję i pojadę, pójdę…itp.
Nie robię żadnych planów na zaś, bo te zawsze i tak w łeb biorą.
Ale muszę się postarać o jakieś mowe ładne zdjęcia do mojego blogu.
A teraz takie piękne okoliczności przyrody………
Zreszta nie lubię z kimś chodzić, bo nie chodzę szybko, muszę przystawać, gdy nogi nagle ni stąd ni zowąd odmawiają mi posłuszeństwa, a tak niestety ostatnio coraz częściej bywa.
Trochę mnie denerwuję, że tak „plaskato” chodzę, ale cóż…..
Tylko ja wiem i rozumiem, jak mnie moje nogi boleć mogą i jaką mają wytrzymałość na dłuższe chodzenie.
Taka prawda, niestety mam bardzo chore te stopy, czasami już rano budzę się z niemiłosiernym bólem stóp, mimo, że jeszcze nigdzie nie chodziłam, a jak do tego dołączają się jeszcze kolana……
No dobrze, już więcej się skarżyć nie będę, koniec, kropka.
Wreszcie nikt doskonały nie jest.