24 D D K S C Z

Straszne, czas ucieka tak szybko….
Wczoraj Muchomorek wzbudził popłoch w mojej duszy w związku z tą nieuchronnie przybliżającą się datą.
A tu wszystko jeszcze w powijakach…..
Nigdy jeszcze nie było tak mało przygotowań, na tak krótki okres przed spotkaniem, więc albo będzie ” kicha”, albo właśnie spontaniczność wszystko naprawi.
A przedemną kolejny ciepły dzień.
Dzisiaj ten budzik ze śmiechem znów obudził mnie o 4.45 ( wczoraj spałam na wsi i jechałam stamtąd z Maćkiem nieco później) – jednak to jest straszna pora do wstawania, mimo, że za oknem już jasno.
Ale nie powinnam narzekać, np. mój kolega Leszek ( fakt, nieco młodszy niż ja) wracał wczoraj ze mną do domu po pracy od…. piątku rano.Ten to ma kondycję, kolejne dni pracy, kolejne dyżury i to nocna porą, a rano normalna praca, popołudniu Żabiniec…
Spytałam się go wczoraj, dokąd tak zamierza ciągnąć tą pracę, odpowiedź była krótka – do pierwszego zawału.
Boże mój, żeby to tylko się nie sprawdziło, bo chłop porządny i szkoda by go było….
A wszystko to dla chleba Panie, dla chleba….
Cięzkie jednak jest to życie, kto chce przetrwać, pracować musi, no chyba, że ma szczęście i wygra w totolotka na ten przykład.
Ja do takich szczęśliwców nie należę, więc już przestaję narzekać i…. ochoczo zaczynam kolejny dzień.Cześć