Niewyborcze kiełbaski

 

Wczoraj SLD i PIS wyruszyło w Polskę, by porozmawiać sobie z Polakami troszkę o życiu.

Nie, żeby to był początek kampani, nie, napewno nie, tylko nagle sobie nabrali

ochotę z tymi biednym i uciśnionym przez Tuska narodem pogaworzyć.

No i przy okazji upiec kiełbaski na ogniiu – pan Hofman, ubrany w bardzo gustowny fartuszek,

na rożnie te kiełbaski smażył, a potem strofował kolejkę, która się do niego ustawiła, aby z

należytej, czyli prawej strony do niego podchodzić, odbierając od niego na tacuszkach te

smakowitości jego rączkami przygotowane ( oczywiście z obowiązkowym, przylepionym

uśmiechem na twarzy).

Czy to miało jakieś znaczenie? Ależ i owszem, przecież Hofman lewicy

nie cierpi,   ma na nią  wprost uczulenie, więc jak tu  z lewej ręki te tacki wydzierać?

Porządek przecież musi być, bo tu rządziło Prawo i sprawiedliwość, czyli prawa i 

sprawiedliwa formacja Prawdziwych Polaków, przestrzegała więc i porządku i sprawiedliwego

rozdziału  ( tylko) uprawnionym tej   niewyborczej kiełbaski.

Najlepiej jednak było na Podkarpaciu, gdzie z mównicy grzmiał Jarosław  Kaczyński, tłumacząc,

 nieuświadomionemu do końcu  narodowi,  jak to niedobry Tusk dąży do prywatyzacji slużby

zdrowia i na złość owemu narodowi tym ( i nie tylko tym) robi.

Na tym tle to chyba Jarek ma rzeczywiście jakiegos hopla, bo  o to samo i PO i prezydenta

Komorowskiego podczas poprzednich dwóch swoich kampaniach wyborczych  podejrzewał, aż

musiał w końcu przed sądem przyznać, że mówi nieprawdę i musiał prezydenta przeprosić za

to, że go o niecne czyny podejrzewał.

Widocznie już Kaczyński zapomniał o tej sądowej procedurze, bo znów ochoczo

wrócił do tematu, tłumacząc wszystkim go słuchającym, że” ta pani „, czyli Minister Ewa

Kopacz, musi  z polityki odejść.

Zresztą  odwoływanie  z pełnionej funkcji jest następnym hoplem pana Jarka, jeżeli już nie

udaje mu się odwołać jednego ministra, zaraz sięga po następnego.

A nuż mu się uda? A jeżeli nawet nie, to przynajmniej pokazuje, że isnieje, że z jego słowem

wszyscy liczyć się muszą, wszak jest przecież i premierem i prezydentem zarazem na

uchodźctwie.

Ot,  takie widać ma hobby przywódcze i nikt go od tego nie odwiedzie.

Ale jeszcze jedna ciekawostka, którą podano wczoraj w TVN-24, oczywście w moim

ukochanym szkle kontaktowym, podczas gdy część słuchała, lub udawałam że słucha Jarka,

nawet od czasu do czasu machajac choragiewką, część ludności, tej całkiem antypisowskiej

oczywiście, zajadała się wspaniale upieczoną….. kaczką z jabłkami, którą upiekł dla nich kto?

no jak myślicie, kto taki kawał mógł wymyślić?

Jasne, że tylko Ruch Poparcia Palikota.

Przyznam, że ubawiłam się setnie, wysłuchawszy tą informację.

A przeciwko pieczonej kaczce z jabłkami nie mam żadnych zastrzeżeń, no może jeden mały,

że jest nieco przytłustawa, czyli można by rzec, że kaczka w każdej postaci jest raczej

ciężkostrawna i trzeba na nia uważać !!!.

Dzisiaj niedziela, podobno ma być znów deszczowa, szkoda, bo dzisiaj wiele dzieci po

raz pierwszy do Komuni św przystępuje, już widzę te biało ubrane istotki, trzęsące się od

zimna i deszczu, i ich matki, które cały czas powtarzają: uważaj, żeby nie pobrudzić sukienki,

czy spodni ,bo potem jeszcze  musisz  popołudniu chodzić do kościoła ma tak zwany biały

tydzień na biało ubrana, ubrany.

 A  biały kolor niestety jest wyjątkowo  bardzo brudzący się, nie tylko, gdy deszcz pada

i chlapie wokoło brudnym błotem.

Biedne dzieci, biedne matki.

Ale dzisiaj dla tych dzieci jest dzień wyjątkowy, każda dziewczynka czuje się jak

mała księżniczka, każdy chłopak czuje się jak książe, bo dzisiaj koło nich będzie

wielkie zamieszanie, to oni dzisiaj będą pierwsze skrzypce grać.

I nawet sam fakt, że to dzisiaj Pan Jezus po raz pierwszy zagości w ich sercu, nie jest

naogół  najważniejszym wydarzeniem, będą prezenty przecież, będą goście no i będzie

obowiązkowa post  komunijna impreza.

Smutne to, ale jak życie pokazuje prawdziwe, bo ilu z tych dzieci potem, gdy fanfary już

przebrzmią, ochoczo do kościoła pobiegnie na spotkanie z Panem Jezusem??

Dlatego zawsze, mimo, że przeżywam podczas takich komunijnych spotkań chwilę

wzruszenia, zastanawiam się, czy na pewno jest to dobrze przemyślana uroczystość,

czy jednak Pierwsza Komunia nie powinna być przyjmowana w późniejszym wieku,

no i oczywiście nie w takiej „bogatej” oprawie, za to  napewno  z pełnym  zrozumieniem

tego, co właśnie w tym momencie się dzieje.

Proszę mnie nie podejrzewać o jakis dewotyzm, jestem daleka od tego, tylko poprostu

takie są moje przemyślenia w tym temacie. W końcu każde spotkanie z Bogiem powinno

być wyjątkowe i bardzo indywidualne.

Dobra, porzucam więc ten temat , pozostaje mi tylko wszystkim życzyć przyjemnej niedzieli,

w słonecznych promieniach i rodzinnej radości.

Ja jestem też nieco radośniejsza, bo wczoraj wyciagnęłam z lamusa mój masager ( bo w

końcu po co  te raty za niego płacę) , wymasaowałam i kręgosłup i moje kolanka i…… już

oczułam pewna poprawę.

Czyli mam takie niewielkie domowe sanatorium, które i dzisiaj i nie tylko dzisiaj muszę

wykorzystać, by podnieść swoją kondycję zdrowotności.

Jakie to proste, nieprawdaż?

No to narazie pa, idę się masować !!!