nie mój cyrk, nie moje małpy

No to się dopiero porobiło….

Jarek ma teraz niezły orzech ro rozgryzienia ( dodam, że bardzo  twardy i gorzki orzech),

ponieważ jako  przywódca wielkiej i to w dodatku opozycyjnej pratii, z nadziejami, dodać

trzeba na rządzenie został zaproszony przez naszego pana prezydenta  na spotkanie z

prezydentem Obamą.

A wiadomo wszystkim, Jarek ręki Temu  KOMOROWSKIEMU  nie poda, NIGDY!! NEVER!!!.

A przecież z drugiej strony nie może zrobić afrontu prezydentowi Obamie – to byłoby

całkiem a polityczne posunięcie. Bo nóż widelec uda mu  się w jakiś cudowny sposób do

sterów rządów dojść i co? już na początku swojej kariery miałby  przechlapane.

Na pewno amerykański pierwszy nie zapomniałby mu takiego nietaktu.

No, chyba, ze nagle Mamusia znów ciężko się rozchoruje i Jaruś za rączkę będzie ją musiał

trzymać, może w taką bajkę amerykański prezydent akurat uwierzy, my już to znamy, wiemy,

że  choroba mamusi jest najlepszą wymówką dla Jarusia, gdy czegos akurat nie chce zrobić.

No a teraz tak łatwo chyba się nie da wykręcić Jarusiowi, pewnie czuje się jak ten

diabeł, który przed święcona wodą uciekał, gdy go Pani Twardowska kropidłem straszyła,

Kiedyś co prawda chciał już ukraść księżyc panu Twardowskiemu przynależny, teraz już takie

krętactwa nie przejdą, oj, nie przejdą.

Musi wybierać : albo dalsza polityczna karirera, albo podróż do Canossy.

Chytrze to sobie skąd inąd prezydent Komorowski wymyślił, oj chytrze, teraz w Pisie

tęgie głowy wymyślają, jak z tego ambarasu wyjść z twarzą.

Ale nie mój cyrk, nie moje małpy, nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni Jaruś stawia

swoich partyjnych  współtowarzyszy w trudnej sytuacji.

Słonko pięknie nadal świeci, chociaż akurat priognozy pogody na ten weekend nie brzmią

wcale optymistycznie, ale spokojnie, do weekendu jeszcze mamy całe 2 dni, różnie sie zdarzyć

może.

Tylko żeby ta islandzka chmura do nas nie napłynęła i nie skaziła naszego polskiego

nieba

Już dzisiaj jest nieco chłodniej, niż w poprzednich dniach, czego akurat wcale nie

żałuję, bo taka temperatura w granicach 25-27 stopni całkowicie mi odpowiada.

Byleby tylko nie padało, bo wtedy wszystkie kostki po kolei daja mi o sobie znać.

Życzę miłej i słonecznej środy i uśmiechów wiele, bo świat nie opiera sie przecież

tylko na polityce i meandrach politycznych rozgrywek, czasami zdarzaja się też i rzeczy

całkiem miłe.

Reklama