A sprawa jest prosta – moja noga nie nadaje się na takie ortopedyczne wymysły.
Teraz szukam kogoś, któremu mogłabym powierzyć ( za małą opłatą) bardzo
ważną pracę : pilnowanie mojej prawej nogi.
Bo ta opaska działa jakieś dwie, trzy goodziny, a potem trzeba ją na nowo mocno
do nogi przykleić, bo spada. Gorzej, gdy spadnie mi kiedyś przy przechodzeniu na przykład
przez ulicę, bo nie będę wtedy wiedziała, czy mam uciekać przed autem, czy łapać spadajacą
opaskę.
Nie wiem akurat, czemu te 2 – 3 godziny wytrzymuje, potem już nie, ale taka jest prawda.
A ponieważ trzeba bardzo mocno te troki zaciagać, musi to być ktoś, kto to potrafi
porządnie zrobić, sama próbowałam i opaska nie wytrzymała wtedy nawet 2 minut.
No i mam problem, bo gdzie mam dać takie ogłoszenie: przystojnego, silnego pana
jako osobistego bordygarda od prawej nogi zatrudnię od zaraz.
Ale żarty na bok, fakt faktem, że bardzo wygodnie mi się w tej opasce chodzi, bo trzyma ona
mocno kolano, które już nie uieka na boki i śmiało mogę kroczyć z podniesioną głową,
uważając na…lewą nogę, która chyba nieco prawej zazdrości i też zaczyna mnie
podejrzanie „pikać”
No i proszę: cżłowiek ma dwie nogi i odrazu robi się temat na kilka dni do blogu!
Pamiętacie taką przedwojenną piosenkę : gdybym ja miał cztery nogi, dwie prawe nogi, dwie
lewe nogi…. ???
Oj, co by się wtedy dopiero działo, strach pomyśleć nawet……
Dosyć, uczepiłam się tego tematu jakbym juz o niczym innym nie umiała pisać.
Wczoraj po raz pierwszy po tych kilku dni chorowych wróciłam do pracy, pacjentów u nas
nawet popołudniu sporo, zamiast iść na zielona trawkę, bo pogoda temu sprzyja, wszyscy
siedzą wmałej poczekalni i karnie czekaja na swoja kolejkę do badania..
Głównie czekają na badania tomograficzne, bo do rtg jakoś tylko jeden chętny pan się
odnalazł. A tu niespodzianka: mój aparat hula jak ta lala, dostał porządny, nowy kabel,
który niczym wąż wokół aparatu się wije, strach, żeby ktoś się o ten kabelk nie potknął,
zanim go jakoś „schowają”.
Mam nadzieję, że od poniedziałku pacjenci się już zwiedzą, że znów radiologicznie działamy
i tłumy będą do nas waliły drzwiam i i oknami. No i że tym razem aparat będzie już sprawny
przez dłuższy czas, chociaż akurat teraz nadciaga do Polski pora kanikuły, temperatury
mają osiągać 30 i nawet ponad 30 stopni ciepła.
Co prawda przyjdzie potem lekkie obniżenie tmperatiry „aż” do 25 stopni ( czemu niektórym
to przeszkadza?, dla mnie to akuratma temperatura), ale globalnie tropiki się zbliżają, z czego
wcale zadowolona nie jestem.
O polityce nie bardzo jest co pisać, bo teraz Pis lekko się zakleszczył we własnych pieleszach,
próbują bardziej merytorycznie podchodzić do programu wyborczego, czyli mniej PISzczeć,
o Smoleńsku ( zrozumieli już , że tym nie wygrają wyborów), więcej czarują kogo tylko się da.
Niektórzy nawet na te ich „czary- mary” się nabierają i deklarują, że na Pis głosować
będą, nie wiedzą biedaki, że co miesiąc będą łożyli swoje pieniążki na budowę nowych
pomników ku czci, które niczym grzyby po deszczu wyrastać na wszelkich placach i ulicach
będą.
Ale cóż, muchy do słodkiego lepu też w końcu trafiają, tylko zastanawiam się, ile razy można
kogoś oszukać, żeby wreszcie zrozumiał, że jest okłamywany?
Życzę zatem pracującym miłej pracy, odpoczywającym wspaniałego, letniego prawie, że
odpoczynku, a tym, którzy dzisiaj się przeprowadzają – wytrwałości w pokonywaniu
trudów dzisiejszych zawirowań i wielu wspaniałych chwil na nowym mieszkanku